-VIII-

110 10 0
                                    

Odsypiałam do około południa. Gdy wstałam Levi już krzątał się po mieszkaniu. Czy on kiedykolwiek spał? Może to stąd miał zwykle taką ponurą minę. Zrobił nam po herbacie, a wkrótce po tym dołączył do nas Farlan.

- Nigdy więcej. – usiadł na kanapie masując się za skronie.

- Trzymaj. – podałam mu swoją filiżankę – Tobie bardziej się przyda.

Przyjął ciepły napój z wdzięcznością w oczach.

- Isabel dalej śpi? – zapytał popijając.

- Tak i dobrze. – odparłam przypominając sobie jej wczorajszy stan – Pójdę ogarnąć trochę naszą miejscówkę.

- Idę z tobą. – blondyn szybko dopił herbatę i podszedł do drzwi – Muszę się przewietrzyć.

- To do później. – pomachałam do Levi'a, który odprowadził mnie wzrokiem.

Na miejscu posiedzieliśmy chwilę obserwując niebo, po czym razem z pozostawionymi wczoraj rzeczami, skierowaliśmy się do mnie. W drodze coś nie dawało mi spokoju. Miałam przeczucie, że coś jest nie tak. Zatrzymałam się przy jednym z domów i wyciągnęłam rękę, powstrzymując towarzysza przed wyjściem na ulicę.

- Co jest? – przybliżył się do ściany rozumiejąc sygnał.

Wychyliłam się ostrożnie zza rogu. Było dziś całkiem sporo ludzi. Przy jednym ze stoisk były dwie zakapturzone postacie. Nie chcieli rzucać się w oczy, jednak mimo obszernej peleryny, zauważyłam kryjący się pod nią symbol.

- Stacjonarni. – szepnęłam.

O nie. Tak samo było poprzedniego razu. I jeszcze wcześniej. Za każdym razem, gdy musiałam uciekać.

- Co oni tu robią? Nigdy nie widziałem ich w podziemiach.

- Wiedzą, że tu jestem. – spanikowana zaczęłam się cofać.

Mój dom! Puściłam się biegiem w stronę mieszkania, szerokim łukiem omijając wojskowych. Będąc już blisko rozglądałam się za potencjalnym zagrożeniem. Stanęłam w drzwiach, które bezwładnie zwisały z wyłamanych zawiasów.

- Ej Tora, poczekaj. – usłyszałam doganiającego mnie chłopaka – Tylko nie to.. – dodał widząc wnętrze.

Podbiegłam do przewróconej sofy, koło której leżała otwarta walizka.

- Kurwa! Zabrali sprzęt, noże.. Wszystko! – krzyknęłam rzucając pustym bagażem przez cały pokój – Znowu to samo! – chwyciłam za nogę przewróconego stołu i zamachnęłam się, rozwalając go o ścianę.

Spanikowałam.

- Tora! Spokojnie. – podszedł przytrzymując mi ręce przy ciele.

- Spokojnie? – szarpałam się, patrząc wkurzona w jego oczy – Muszę stąd uciekać Farlan! Znowu!

Puścił mnie, a ja oparłam się o ścianę, trzymając się za głowę. Chwila moment. A co ze skrytką? Przeskoczyłam przez rozwalone drewno do odpowiedniego miejsca. Podważyłam deski w podłodze i odsłoniłam starą szmatę. Pod spodem był worek z pieniędzmi. Nie znaleźli go, chociaż tyle. Odetchnęłam z niewielką ulgą przyciskając go do piersi.

- Tu nie jest bezpiecznie. Wróćmy do nas, tam zastanowimy się co dalej. – powiedział chłopak, kładąc mi dłoń na ramieniu.

Zrezygnowana ruszyłam w stronę wyjścia. Wyciągnęłam klucz z kieszeni i rzuciłam go w kąt.

"Dziki spokój" Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz