Odsypiałam do około południa. Gdy wstałam Levi już krzątał się po mieszkaniu. Czy on kiedykolwiek spał? Może to stąd miał zwykle taką ponurą minę. Zrobił nam po herbacie, a wkrótce po tym dołączył do nas Farlan.
- Nigdy więcej. – usiadł na kanapie masując się za skronie.
- Trzymaj. – podałam mu swoją filiżankę – Tobie bardziej się przyda.
Przyjął ciepły napój z wdzięcznością w oczach.
- Isabel dalej śpi? – zapytał popijając.
- Tak i dobrze. – odparłam przypominając sobie jej wczorajszy stan – Pójdę ogarnąć trochę naszą miejscówkę.
- Idę z tobą. – blondyn szybko dopił herbatę i podszedł do drzwi – Muszę się przewietrzyć.
- To do później. – pomachałam do Levi'a, który odprowadził mnie wzrokiem.
Na miejscu posiedzieliśmy chwilę obserwując niebo, po czym razem z pozostawionymi wczoraj rzeczami, skierowaliśmy się do mnie. W drodze coś nie dawało mi spokoju. Miałam przeczucie, że coś jest nie tak. Zatrzymałam się przy jednym z domów i wyciągnęłam rękę, powstrzymując towarzysza przed wyjściem na ulicę.
- Co jest? – przybliżył się do ściany rozumiejąc sygnał.
Wychyliłam się ostrożnie zza rogu. Było dziś całkiem sporo ludzi. Przy jednym ze stoisk były dwie zakapturzone postacie. Nie chcieli rzucać się w oczy, jednak mimo obszernej peleryny, zauważyłam kryjący się pod nią symbol.
- Stacjonarni. – szepnęłam.
O nie. Tak samo było poprzedniego razu. I jeszcze wcześniej. Za każdym razem, gdy musiałam uciekać.
- Co oni tu robią? Nigdy nie widziałem ich w podziemiach.
- Wiedzą, że tu jestem. – spanikowana zaczęłam się cofać.
Mój dom! Puściłam się biegiem w stronę mieszkania, szerokim łukiem omijając wojskowych. Będąc już blisko rozglądałam się za potencjalnym zagrożeniem. Stanęłam w drzwiach, które bezwładnie zwisały z wyłamanych zawiasów.
- Ej Tora, poczekaj. – usłyszałam doganiającego mnie chłopaka – Tylko nie to.. – dodał widząc wnętrze.
Podbiegłam do przewróconej sofy, koło której leżała otwarta walizka.
- Kurwa! Zabrali sprzęt, noże.. Wszystko! – krzyknęłam rzucając pustym bagażem przez cały pokój – Znowu to samo! – chwyciłam za nogę przewróconego stołu i zamachnęłam się, rozwalając go o ścianę.
Spanikowałam.
- Tora! Spokojnie. – podszedł przytrzymując mi ręce przy ciele.
- Spokojnie? – szarpałam się, patrząc wkurzona w jego oczy – Muszę stąd uciekać Farlan! Znowu!
Puścił mnie, a ja oparłam się o ścianę, trzymając się za głowę. Chwila moment. A co ze skrytką? Przeskoczyłam przez rozwalone drewno do odpowiedniego miejsca. Podważyłam deski w podłodze i odsłoniłam starą szmatę. Pod spodem był worek z pieniędzmi. Nie znaleźli go, chociaż tyle. Odetchnęłam z niewielką ulgą przyciskając go do piersi.
- Tu nie jest bezpiecznie. Wróćmy do nas, tam zastanowimy się co dalej. – powiedział chłopak, kładąc mi dłoń na ramieniu.
Zrezygnowana ruszyłam w stronę wyjścia. Wyciągnęłam klucz z kieszeni i rzuciłam go w kąt.
CZYTASZ
"Dziki spokój" Levi x OC
FanfictionOd początku była częścią szemranych interesów ojca. Przez zdradę jednego ze swoich ludzi zostaje złapana, a za współudział oddział Stacjonarnych wydał własny osąd, zrzucając ją do Podziemi. Wydostanie się z tej dziury, gdy powinno się nie żyć może n...