Ćwiczyłam i ćwiczyłam, a tygodnie leciały. Miałam mało czasu. Teraz kiedy podejrzewaliśmy, że kolejna wyprawa może być niebezpieczna, musiałam być przygotowana na wszystko. Szło mi coraz lepiej, a Levi nie dawał mi fory. Często kończyłam na ziemi cała poobijana. Pomimo skupiania się na walce wręcz, dorzucaliśmy do tego noże. Miałam sprawnie poruszać się między tymi dwiema technikami. W trakcie walki na sygnał chłopaka miałam zmieniać formę z ostrzy na pięści i tak na zmianę. Coraz częściej irytację i wkurwienie zastępowała satysfakcja. Był całkiem niezłym trenerem, ja za to szybko się uczyłam. Po dwóch miesiącach katowania organizmu awansowałam z worka treningowego na godnego rywala. Moja szybkość i siła znacznie wzrosła, a ja zaczęłam odnajdywać dziką radość z każdego uderzenia. Okazało się, że tyle lat unikałam czegoś co teraz sprawia mi przyjemność. Przez to często widziałam zdegustowany wzrok Levi'a, gdy z zakrwawionym nosem leżałam na ziemi śmiejąc się jak opętana.
- Dobra, teraz będziesz walczyć z Farlanem. – powiedział któregoś razu.
Nie ćwiczyłam jeszcze z kimś innym niż Levi, nie miałam pojęcia jak dobry jest blondyn zwłaszcza, że był ode mnie znacznie wyższy. Z czarnowłosym było tyle dobrze, że byliśmy tego samego wzrostu. No dobra byłam wyższa, ale jak się okazało w tym przypadku nie dawało mi to żadnej przewagi. Mimo tego postanowiłam zrobić wszystko, żeby kurdupel wreszcie przyznał, że jestem dobra.
Ustawiłam się naprzeciwko Farlana i przyjęłam pozycję. Uderzył pierwszy, zablokowałam cios wbijając mu łokieć w brzuch. Chwyciłam i przytrzymałam jego rękę, obróciłam się podcinając mu nogi i przerzuciłam przez plecy. Błyskawicznie wstał i podbiegł w moją stronę. Uchylając głowę unikałam kolejnych prostych w twarz. Wreszcie wyprowadziłam dwa ciosy – w tors i żuchwę. Oddał mi silnym kopnięciem w brzuch. Przeleciałam fikołkiem do tyłu i szybko się otrząsnęłam.
- Isabel dołącz do Farlana. – rozkazał Levi.
- Co? – odwróciłam się w jego stronę.
We dwójkę uderzyli od boków. Dwa na jednego? Wreszcie robi się ciekawie.
Rudowłosa podbiegła chcąc mnie chwycić, ale nie zdążyła. Zrobiłam przerzut w tył, a w momencie podparcia na rękach wyprowadziłam z półobrotu mocne kopnięcie. Wpadła na chłopaka. W chwili, gdy próbowali się podnieść, zwinnie wskoczyłam na Farlana odciągając go i owinęłam ramię wokół jego szyi, tworząc dźwignię. Chcąc mnie zrzucić potknął się i przewrócił. Uniknęłam prawego sierpowego Isabel robiąc przewrót w przód. Pchnęłam dłonią w jej zgięcie kolanowe, a gdy straciła przez to równowagę wykorzystałam sytuację i uderzyłam dwoma szybkimi ciosami. Chwiejnie potoczyła się do tyłu, wpadając na drzewo. Próbowała się spod niego wycofać. Wyskoczyłam podciągając się rękami na gałęzi, a nogami oplotłam jej talię. Puściłam drzewo dalej trzymając dziewczynę, okręciłam się wokół własnej osi, by upadając być na górze. Wykręciłam jej rękę za plecami i przytrzymałam lekko zaciskając.
- Poddaje się! – krzyknęła Isabel, klepiąc drugą dłonią o ziemie.
Momentalnie poluźniłam uścisk i pomogłam dziewczynie wstać. Kątem oka dostrzegłam pędzące w moją stronę ostrze. Chyba tylko instynkt uchronił mnie od rozciętej twarzy. Przeturlałam się do tyłu, a z mojej draśniętej brwi spłynęła mała kropelka krwi. Wstałam, przekrzywiłam głowę strzelając karkiem i podniosłam pięści. Trzymając gardę, spojrzałam na Levi'a stojącego z nożami naprzeciwko mnie.
- Nie postarałaś się.
- Wybacz, już to poprawiam.
I z uśmiechem rzuciłam się na niego imitując uderzenie prawego sierpowego. Przygotował nóż wystawiając go jako blokadę. Siłę wymachu wykorzystałam, by się zakręcić i zamiast sierpowego kopnęłam go z pełnego obrotu w dłoń przez co wypuścił ostrze. Zapodał mi serię błyskawicznych ciosów. Dwa zablokowałam, natomiast gdy uchylałam się przed kolejnym, kopnął mnie w bok. Złapał za rękę i przerzucił na ziemię siadając na mnie. Odchyliwszy głowę uniknęłam drugiego noża, który wbił się w glinę koło mojego ucha. Z całej siły przywaliłam mu z główki w nos. Przez to między nami powstał dystans, który wykorzystałam by podkurczyć nogi i kładąc buty na jego klatce, jak sprężyna odrzucić nas od siebie. Fikołkiem w tył wstałam i od razu wyskoczyłam na niego zakładając mu dźwignię nogami. Upadliśmy na ziemię. Zacisnęłam uchwyt i odgięłam się czekając.
- Wracasz do planów. – usłyszałam pod sobą.
- Serio? – wyszczerzyłam się, automatycznie poluźniając uścisk.
Dostałam łokciem w żebra.
- O kurwa.. – stęknęłam zwijając się w kłębek.
- Nie dekoncentruj się. – wstał, otrzepał się z brudu i wyciągnął rękę – Ale serio.
Przyjęłam dłoń i z dalej tkwiącym na mojej twarzy uśmiechem popatrzyłam na stojącą z tyłu zszokowaną parkę.
- Powróciłam do gry.
CZYTASZ
"Dziki spokój" Levi x OC
FanfictionOd początku była częścią szemranych interesów ojca. Przez zdradę jednego ze swoich ludzi zostaje złapana, a za współudział oddział Stacjonarnych wydał własny osąd, zrzucając ją do Podziemi. Wydostanie się z tej dziury, gdy powinno się nie żyć może n...