Patrzyłam na dość wysoką szatynkę. Właściwie nigdy nie powiedziałabym, że jest spokrewniona z Lilianą, gdyby nie identyczne szare oczy. Miała bardzo ostre rysy. Jej twarz była okropnie zmęczona. Była ubrana w długą, białą, obcisłą sukienkę.
- Zapraszam. - Wskazała dłonią na wnętrze budynku. - Chcę mieć to już za sobą.
Była oschła. Nie mogłam się temu dziwić. Stałam przed kobietą, która straciła dosłownie wszystko. Wydawała się wręcz wyrachowana.
- Proszę usiąść - poleciła.
Zajęłam miejsce na skórzanej czarnej sofie. Kobieta zajęła miejsce na jednym z białych krzeseł. Rozglądałam się po urządzonym w industrialnym stylu domu. Szukałam czegoś co przykuje moją uwagę. Zero zdjęć. W tym domu już dawno nie było ani jej męża, ani Lili, ale też rzeczy związanych z nimi.
- Czekam na pytania - mruknęła niecierpliwie.
- Trzyma Pani w domu jeszcze jakieś rzeczy córki? - To pytanie wymknęło mi się przez moje obserwacje.
- Nie. - Odpowiedziała krótko bez większych emocji.
- Ja wiem, że moje pytania Pani dotykają i nie są przyjemne, ale... - Chciałam spróbować zbudować jakiś grunt do tej rozmowy.
- Więc po co tutaj Pani przyszła? - zapytała protekcjonalnie.
- Żeby w końcu doprowadzić śledztwo w sprawie Liliany do końca. - Zachowywałam zimną krew.
- Powodzenia. - Zaczęła przyglądać się swoim paznokciom, które były równie bordowe co szminka na jej ustach.
- Widziała się Pani z córką w dniu wybuchu? - Zlekceważyłam jej kąśliwość.
- Nie, miałam w tym dniu kampanię. - Odpowiedziała bez cienia zawahania.
- Nadal pracuje Pani w rządzie miasteczka? - Sprawdziłam ją jeszcze przed naszą rozmową, ale chciałam to potwierdzić.
- Owszem.
- Czy to nie mogło mieć jakiegoś powiązania ze zniknięciem Liliany? - Zmarszczyłam brwi.
- Co Pani sugeruje? - prychnęła.
- Takim stanowiskiem można narazić się na niebezpieczeństwo, szczególnie w przypadku odpowiedzialności jaką jest pozycja zastępcy burmistrza. - Konsekwentnie badałam jej zachowanie.
- Liliana nie została zabita ani porwana. - Nie spodziewałam się wymawiania jej imienia w tak beznamiętny sposób. - To był wypadek, proszę nie szukać drugiego dna.
- A co jeżeli takowe istnieje? - Nie wiem dlaczego, ale się podirytowałam, coś w tej kobiecie wyraźnie mi się nie podobało. - Była Pani na tyle blisko, żeby wiedzieć komu mogła się narazić?
- To już jest zniewaga. - Mocno zacisnęła szczęki. - Liliana nie miała wrogów. Nikt nie chciałby zabijać zwykłej nastolatki.
- Z reakcji jej przyjaciół wiem, że wcale nie była zwykłą nastolatką. - Rozpętała się we mnie niewytłumaczalna złość.
- Dzieciaki odbierają świat inaczej. Idealizują wszystko co stanie im na drodze. - Na jej usta wypełzł sarkastyczny uśmiech.
- Poświęcała jej Pani dużo czasu? - Ewidentnie czułam, że coś jest nie tak.
- Oczywiście, co to za pytanie - warknęła.
--------------------------------------------------------------
Z pamiętnika Lili...
12 listopada 2014Stanęłam przed drzwiami swojego domu i wzięłam głęboki oddech. Błagałam w myślach o spokojny wieczór. Po ciężkim dniu zapełnionym kartkówkami, liczyłam na upragniony odpoczynek. W końcu był piątek, chwila, żeby złapać oddech. Wiedziałam, że jest tak w inny h domach, ale u mnie? U mnie zawsze było inaczej.
CZYTASZ
Anioły mieszkają w piekle
Romance[18+] Co jeśli wszystkie tropy prowadzą do nikąd? Wtedy do akcji wkracza Inez. Chłodna, opanowana, rygorystyczna Pani Prokurator o niezwykle niekonwencjonalnych metodach działania. Kiedy w jej ręce trafia kolejne śledztwo zupełnie nie spodziewa się...