Rozdział 26 - Gry

2.9K 141 60
                                    

Odwzajemniłam jego pocałunek. Wiedziałam, że popełniam ogromny błąd, dając się ponieść tej chwili. Mimo to jego elektryzujący dotyk, który sprawiał, że przez moje ciało przechodziły dreszcze, coraz mocniej uzależniał. Jego cholerne dłonie błądzące po mojej talii przyprawiały mnie o szaleństwo. Łapaliśmy ciężkie oddechy, kiedy po chwili przerwałam tę namiętną katorgę.

— Żeby zatrzymać grę, trzeba przestać przesuwać pionki do przodu Dante — syknęłam tuż przy ustach mężczyzny.

— Nie mogę zatrzymać swoich ruchów, bo wtedy przegram. — Wbił we mnie wzrok, a jego rozszerzone źrenice odbijały znajdujący się między nami ogień. — A ja nigdy nie przegrywam i zawsze dostaję to czego pragnę.

— Tym razem ci się to nie uda Dante. Nie chcę zatrzymywać gry nawet na moment. Chcę ją wygrać. — Przejechałam dłonią po jego napiętym torsie. — Nie obchodzi mnie, ile pionków stracę po drodze.

Demonio uniósł kąciki ust. Jego klatka piersiowa unosiła się w szybkim tempie, a ja niemal słyszałam szybkie bicie jego serca. Kosmyki jego krótkich zwykle idealnie ułożonych brązowych włosów, opadały mu teraz na czoło.

Oboje wiedzieliśmy, jak intrygująca staje się ta rozgrywka. Z jednej strony byliśmy wrogami, którzy robili wszystko, żeby nie odkryć swoich tajemnic. Z drugiej namiętność, która wybuchała między nami przy każdym zetknięciu naszych ciał, a nawet zwykłej słownej przepychance była nie do zniesienia.

Mężczyzna znowu skupił wzrok na moich ustach. Walczyłam ze sobą przez ten cały cholerny czas, ale tego nie dało się powstrzymać. Kataklizm, który opanowywał nasze ciała był nie do zatrzymania. Demonio po raz kolejny zdecydowanie wziął w posiadanie moje usta, a ja nie potrafiłam się przeciwstawiać.

Zdania, które wypowiadaliśmy tylko potęgowały ogień między nami. Wiedzieliśmy, że żadne z nas się nie podda. Chcieliśmy walczyć do upadłego o nasze sekrety, ale te chwile, w których traciliśmy kontrolę... Były nie do opisania. Co gdybyśmy faktycznie na chwilę poluzowali wszystkie hamulce?

Dotychczas używał wobec mnie jedynie mocnych, gwałtownych ruchów, ale kiedy podczas pocałunku delikatnie przejechał dłonią po moim policzku zamarłam. To było zbyt intymne i uderzyło milion razy mocniej niż każde szarpnięcie. Odsunęłam się od mężczyzny, szybciej niż zamierzałam. Poczułam wzdrygnięcie strachu po jego subtelnym geście. Patrzyłam prosto w pełne pokusy oczy. Postanowiłam korzystając z sytuacji zagrać na jego emocjach.

— Myślisz, że nie widzę tego, jak kłamiesz na każdym kroku — warknęłam, łapiąc oddech.

— A ty tego nie robisz? — szepnął okropnie ochrypniętym głosem.

Ponownie połączył nasze usta, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Położyłam dłoń na jego umięśnionej klatce piersiowej, a on przysunął mnie do siebie bliżej, łapiąc mnie w talii.

Wiedziałam, co chcę osiągnąć. Zgodziłam się wsiąść do samochodu z mężczyzną jedynie po to, żeby osiągnąć określony cel. Teraz wiedziałam, że bonus, który otrzymałam zniszczy mnie do reszty. Chciałam walczyć z emocjami, które mnie rozdzierały, więc zdecydowałam się na grę postawioną na samej krawędzi. Po kilku sekundach, a może minutach znowu się odsunęłam. To były niekończące się tortury przyjemności przerywane goryczą prawdy.

— Wiem, że spotkaliście się w tym cholernym klubie, żeby knuć — oznajmiłam, rozkoszując się zapachem jego perfum. — Wiem też, że wciąż się przyjaźnicie, a ty oszukujesz mnie, patrząc mi prosto w oczy.

— Co jeszcze wiesz? — mruknął, zaczynając całować moją szyję.

— Że twój nieszczęsny przyjaciel wylał na mnie sok, za twoją sugestią, żeby Vera nie odpowiedziała na moje pytanie — wychrypiałam, powstrzymując jęk, kiedy przygryzł moją skórę.

Anioły mieszkają w piekleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz