Rozdział 27 - Z tobą

2.4K 139 107
                                    

Caio pomachał trzymaną w ręce kartką. Głośno wyciągnęłam powietrze, kiedy skończył recytować zagadkę. Oparł brodę na zagłówku kanapy i uważnie mi się przyglądał. Serce galopowało mi w piersi w szaleńczym tempie.

— To czas na odpowiedź Inez... — upomniał mnie mężczyzna.

Analizowałam w głowie każde słowo. Czułam się już tak okropnie, że przychodziło mi to z wielkim trudem. Miałam dość tych wszystkich zabaw. Odpowiedzi na tę zagadkę można było znaleźć co najmniej kilka, ale ja postawiłam na jedną, która wydawała mi się najbardziej prawdopodobna.

— Ptak — wydusiłam niezbyt pewnie.

Caio zaśmiał się i podał mi świstek papieru. Były na nim zapisane słowa łamigłówki. Nie byle jak, bo pismem Liliany, które już dobrze rozpoznawałam. Było bardzo charakterystyczne, niezwykle artystyczne i dokładne. Litery zawijały się w starannych łukach, a zdobione wykończenia dodawały im wyjątkowości.

— Co cię tak śmieszy? — zapytałam poddenerwowana, zerkając na wciąż śmiejącego się współlokatora.

— Też tak odpowiedziałem! — krzyknął i pochylił się do przodu na oparciu.

W salonie rozległ się wielki huk, kiedy ciało mężczyzny uderzyło o podłogę. Nie ruszał się. Wiedziałam, że jest pijany, ale nie spodziewałam się, że wywinie mi taki numer. Wystraszyłam się, że naprawdę coś sobie zrobił.

— Co ty robisz kretynie?! — Podbiegłam do niego najszybciej, jak tylko potrafiłam.

Uklęknęłam tuż obok niego. Leżał na plecach z rozłożonymi bezwiednie rękami. Co prawda spadł z małej wysokości, ale mógł niefortunnie uderzyć potylicą o twardą posadzkę.

Nachyliłam się nad jego ciałem.  Popatrzyłam na jego klatkę piersiową, która unosiła się w wolnym tempie. Oddychał. Na podłodze nie było krwi, więc nie podejrzewałam żadnego poważnego rozcięcia. Delikatnie ujęłam jego brodę, żeby odchylić mu głowę.

W tym momencie poczułam uścisk na swojej talii. Potem gwałtowny ruch, całkowicie zawrócił mi w głowie. Padłam na plecy. Widziałam już tylko szeroko otwarte, rozbawione niebieskie oczy tuż przy mojej twarzy.

— Jesteś... — zaczęłam cedząc przez zęby.

— Twoim najcudowniejszym współlokatorem. — Na twarzy Caio pojawił się szeroki uśmiech.

Czułam aromat alkoholu wymieszany z orzeźwiającymi perfumami mężczyzny. Wisiał tuż nede mną, opierając dłonie przy moich ramionach. Kosmyki czarnych włosów opadły mu na czoło, a na policzkach pojawiły się dołeczki. Był wciąż lekko skołowany, a jednak wydawał się trzeźwy w swoich poczynaniach.

— To było bardzo niepoważne — warknęłam.

— Wystraszyłaś się? — Uniósł z rozbawieniem brew.

— Nie, po prostu mogłeś zrobić sobie krzywdę i... — Chciałam spróbować unieść się na przedramionach, jednak wiedziałam, że to tylko zbliży mnie do twarzy mężczyzny, który już teraz znajdował się zbyt blisko.

— Jesteś urocza, kiedy się zawstydzasz — oznajmił z błyskiem w oku.

Poczułam jak na moje policzki wypełza niekontrolowany rumieniec. Patrzyliśmy prosto w swoje oczy o chwilę za długo. Caio dotknął palcem mojego nosa. Cała złość minęła, chociaż nie powinna. Przez chwilę miałam wrażenie, że znowu jestem roześmianą nastolatką, która zniknęła kilka lat temu. Takie właśnie uczucia wzbudzał we mnie policjant.

Pierwszy raz miałam wrażenia, że mężczyzna nie lgnie do mojego ciała, nie kieruje się seksualnością. Caio był inny. Patrzył w moje oczy z czystą fascynacją. Chciał być blisko mnie, ale nie chodziło tu jedynie o aspekt fizyczny. Jego styl bycia, troskliwość i uśmiech, sprawiały, że czułam ogromne ciepło, które otulało moje serce.

Anioły mieszkają w piekleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz