Rozdział 16 - Szczerość

2.5K 142 84
                                    

Patrzyłam na ekran telefonu z niedowierzaniem. Spodziewałam się ewentualnych gróźb skierowanych w moim kierunku, ale ta... Ta była niezwykła.

Odrzuciłam komórkę na blat biurka. Wlepiałam wzrok w lustro toaletki. Widziałam na swojej twarzy okropne zmęczenie, ale nie przysłaniało ono głębi moich oczu. Tych cholernych szarych oczu.

— Mamo, kim jest Lili? — szepnęłam.

W mojej głowie pojawiały się coraz bardziej zawiłe teorię. Moment odczytania wiadomości dotknął mnie zbyt mocno. Przez to, że wiadomość, która przyszła do mnie była zaadresowana do Liliany coś we mnie pękło. Poczułam się jakbym... Była nią.

Mimo wszystko musiałam zebrać się w sobie i szybko ukrócić te wygłupy. Poprosiłam moich znajomych o namierzenie numeru telefonu nadawcy w trybie natychmiastowym. Czytałam treść wiadomości kilkanaście razy. Za każdym razem przyprawiała mnie o dreszcze.

— Cześć Inez! — Usłyszałam radosny męski głos dobiegający z korytarza.

— Cześć — mruknęłam, nie mając na nic nastroju.

Czekałam na jeden telefon, który miał wyjaśnić wszystko. Wiedziałam, że kiedy dorwę tego żartownisia, pożałuje raz na zawsze swojej decyzji. Wściekła chodziłam w tę i z powrotem po pokoju.

— Mogę? — Caio zapukał do drzwi, które były lekko uchylone.

— Jeżeli musisz...

Wszedł do pomieszczenia z szerokim uśmiechem. Jego rozczochrane wiatrem loki lekko spadały mu na czoło. Czarny golf ściśle przylegał do jego umięśnionego ciała, a czarne spodnie od garnituru podkreślały jego talię. Był wystrojony jak nigdy. Ciemne barwy ubrań i ciemniejszą karnację przełamywały niebieskie oczy, w których miotała się chłopięca radość.

— Co ty się tak odstrzeliłeś? — Zmarszczyłam brwi, omiatając go wzrokiem.

— Pomyślałem, że spędzimy razem wieczór. — Patrzyłam na jego rękę, która trzymała coś za plecami.

— Nie mam czasu, ani chęci Caio — odparłam markotnie.

— Inez, proszę. — Wydął wargi. — Specjalnie wyszedłem z pracy godzinę wcześniej. Pomyślałem, że muszę odciągnąć cię od śledztwa chociaż na chwilę, bo inaczej się zamęczysz.

— To moja praca.

— Problem w tym, że nie traktujesz tego jak pracę do wykonania na etacie ośmiu godzin dziennie. Ta praca... — Zrobił w powietrzu sugestywny cudzysłów. — Zabiera ci całe życie towarzyskie i czas na odpoczynek.

— Jestem dorosłą kobietą. — Założyłam ręce. — Co więcej osobą myślącą posiadającą mózg i całkiem nieźle się nim posługującą.

— Dobra, chyba cię nie przegadam. — Zasmucił się, ale widziałam, że w ten sposób się ze mną droczy.

Kiedy myślałam, że da już spokój i wyjdzie wyciągnął zza pleców bukiet prześlicznych drobnych fuksjowych kwiatów. Patrzyłam z zachwytem na ich intensywny kolor.

— To bugenwilla — oznajmił i podał mi bukiet. — Dla ciebie.

— Dziękuję. — Byłam okropnie zmieszana.

— Wiesz, kiedy tu jechałem zatrzymałem się na chwilę i stwierdziłem, że trochę pospaceruję. Musiałem przewietrzyć głowę, wyruszyłem na wyprawę przez łąki i zobaczyłem te kwiaty. Pomyślałem, że ci się spodobają. — Miałam wrażenie, że lekko się zarumienił, przez co wyglądał jeszcze młodziej.

Anioły mieszkają w piekleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz