Rozdział 13 - Kłamstwa

2.9K 141 108
                                    

Kobieta ochoczo pomknęła do półki z sokami, zabierając z niej dwie butelki. Mężczyzna szeroko się do niej uśmiechnął, a ja posłałam jej mordercze spojrzenie.

— Już nie są zarezerwowane? — warknęłam ze wściekłością.

— Są zarezerwowane dla mnie. — Blondyn popatrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

— Właśnie, są zarezerwowane dla Eduardo. — Sprzedawczyni potwierdziła to z wielką satysfakcją.

— Spisek zapchlonej wioski — mruknęłam pod nosem.

Nie minęła sekunda, a ja wbiłam wzrok w mężczyznę, po tym jak dotarło do mnie jak zwróciła się do niego kobieta. To był jeden z dawnych licealistów, których miałam odwiedzić.

Nie chcąc robić szumu wyszłam przed sklepik. Stanęłam w bocznej uliczce, czekając na to aż dorwę Carneiro. Nie minęła minuta, a zaciągnęłam go na bok, kiedy tylko opuścił budynek.

— Chcesz mi ukraść soczek? — Uniósł z rozbawieniem brwi.

— Miałam na niego cholerną ochotę — oznajmiłam szorstko. — Eduardo Carneiro?

— Zgadza się. — Popatrzył na mnie z dystansem i wyciągnął do mnie wolną rękę. — Jak mniemam, Pani Prokurator.

— Inez Prado. — Uścisnęłam jego dłoń.

— Odsprzedam za dwa euro. — Wskazał na butelkę.

— Za ten cyrk w sklepie powinnam dostać go za darmo. — Założyłam ręce.

— Racja. — Podał mi sok pomarańczowy. — Francisca jest starszą duszą i mocno bierze do siebie wszystkie plotki.

— Nie dziękuję. — Odsunęłam jego rękę, kiedy chciał podać mi napój.

— Boisz się, że coś ci tam razem dosypaliśmy? — zaśmiał się.

— A powinnam? — Popatrzyłam na niego przenikliwie.

— Na razie mi nie podpadłaś, więc raczej nie. — Niespodziewanie usiadł na jednej z ławek, która stała tuż obok mnie. — Siadaj.

— Szukałam cię. Dobrze, że na siebie wpadliśmy. — Usadowiłam się obok niego.

— Słyszałam, że już docisnęłaś parę osób, a teraz przyszedł czas na mnie. Mam rację? — Oparł się i wygodnie rozsiadł.

— Jesteś całkiem bystry. — Wywróciłam oczami.

— Mądry, oczytany i błyskotliwy. To cały ja. — Był w świetnym humorze i wyraźnie sobie ze mnie kpił.

— Posłuchaj Eduardo. Nie mam czasu na pieprzenie się z tobą. Potrzebuje jedynie kilkudziesięciu minut szczerej rozmowy. — Zamierzałam postawić sprawę jasno.

— Bardzo mi przykro, że nie chcesz się ze mną pieprzyć. — Wydął wargi, a w jego zielonych oczach błyskało rozbawienie. Wstał z ławki. — W takim razie kawiarnia?

— Kawiarnia. — Rozdrażniona uniosłam się z siedziska.

— Chyba, że wolisz moją willę. — Cmoknął ustami, cały czas mnie prowokując.

— Posłuchaj. — Podeszłam do niego tak blisko, że oparł się plecami o ścianę kamiennego budynku. — Dałam sobie już radę z niejednym takim bananowym chłopcem.

— Faktycznie jesteś tak bezczelna jak o tobie mówią, ale mnie bardzo się to podoba. — Uśmiechnął się jak ostatni idiota. — Zaproszenie do mojego królestwa jest nadal aktualne.

— Mogę sprawić, że ten uśmieszek szybko zniknie z twojej twarzy. — Teraz nasze twarze dzieliły centymetry.

— Doprawdy? — Patrzył na mnie jak zahipnotyzowany.

Anioły mieszkają w piekleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz