Rozdział 36 - Strach

2K 143 101
                                    

Moje oczy zaszły mgłą, przez którą widziałam tylko wszechobecną czerwień. Zacisnęłam powieki, żeby wyostrzyć obraz. Zdjęcie dołączone do wiadomości przedstawiało plamy krwi na białym dywanie. Byłam niemal pewna, że znajdują się one w hotelu, w którym przebywaliśmy przez charakterystyczny wystrój wnętrz.

To pierwsze ostrzeżenie Lili. Jeżeli w ciągu najbliższych czterdziestu ośmiu godzin nie wrócisz do Piodao, krew zaleje całe miasteczko.

Dante szybko zorientował się, że przeskakuje wzrokiem między ekranem mojego telefonu, a jego dłońmi. Na jego kostkach i palcach znajdowały się ślady krwi. Wrażliwa skóra nie była podrapana ani opuchnięta, po prostu brudna.

— Co zrobiłeś? — Popatrzyłam mu prosto w oczy, szukając w nich zapewnienia o niewinności. Zamiast tego szkliło się w nich zawahanie i niepokój.

— Ktoś próbuje mnie w coś wrobić — wyszeptał z wielkim trudem.

— Co zrobiłeś?! — krzyknęłam, mając dość jego ukrywania się za maską niewinności.

— Uwierz mi, chociaż ten cholerny raz! — Uniósł głos, a ja zamarłam.

Nie wiedziałam, kto przede mną stoi. Jego uniesiony głos przyprawił mnie o dreszcze. Powinnam się go bać? Mógłby zrobić mi krzywdę? Skołowana oparłam plecy o ścianę i wzięłam głęboki oddech. Musiałam zachować lodowatą twarz, mimo kotłujących się we mnie emocji. Skinęłam w kierunku Dantego głową, dając mu chwilę na wyjaśnienia.

— Przyszedłem do swojego hotelowego pokoju. — Głośno przełknął ślinę, wypowiadane słowa sprawiały mu trudność. — Na podłodze... Na dywanie było pełno krwi... Ja nie wiem co mam zrobić...

— Dlatego teraz przychodzisz do mnie z podkulonym ogonem? — warknęłam z wściekłością. — Dopiero teraz zdałeś sobie sprawę, że tylko współpracując ze mną, możesz coś ugrać?

— Inez — Chciał dotknąć mojej dłoni, ale szybko się wycofał, kiedy popatrzyłam z przerażeniem na krwiste plamy. — Nie mogę zadzwonić po policję. Jesteś moją jedyną nadzieją.

Szarpały mną skrajne emocje. Chciałam nienawidzić go całą sobą i nie wierzyć mu w żadne słowo, ale nie potrafiłam. Widziałam w jego oczach prawdziwe przejęcie. Mogłam go z tym wszystkim zostawić albo co gorsza nasłać na niego policję. Mogłam, ale nie zamierzałam. Gdyby go zgarnęli, straciłbym ważny pionek w grze, który mógł mi się jeszcze przydać. Przymknęłam oczy i przeciągnęłam palcem po swojej żuchwie. Co jeżeli on kogoś zabił, a ja naiwnie uwierzyłam w jego niewinność?

— Kto mógł chcieć cię wrobić? — zapytałam z zimnym spokojem, chociaż w środku byłam całkowicie roztrzęsiona.

— Ta sama osoba, która chce nas wszystkich pozabijać. — Pokręcił z rezygnacją głową.

— Nie myśl, że ci wierzę. — Podeszłam do drzwi. — Po prostu muszę to sprawdzić.

Byłam rozemocjonowana, ale nie na tyle żeby przestać analizować. Chwytając za klamkę, wiedziałam, co robię. Kiedy przyszedł do mnie SMS, Dante stał tuż obok. Nie mógł go wysłać, a co za tym idzie, faktycznie mógł mówić prawdę. Musiałam działać, sprawdzić go, zobaczyć jakie uczucia będą mu towarzyszyły.

— Idziesz czy nie? — rzuciłam, widząc, jak otępiały patrzy na to, jak wychodzę z apartamentu. — Zaraz się rozmyślę.

Natychmiast do mnie podbiegł i stanął naprzeciwko, patrząc prosto w moje oczy. Był zmęczony i zdruzgotany. Sińce pod oczami, opadnięte ramiona i drżące dłonie. Właśnie tak wyglądał teraz człowiek mroku, który zawsze był ucieleśnieniem pewności siebie.

Anioły mieszkają w piekleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz