Ciche pukanie do drzwi spowodowało, że spojrzałem w ich kierunku. Na samym początku nie byłem w stanie poznać zapachu osoby, która za nimi stała, jednak po chwili szybko złączyłem fakty. Poppy wesoło zamerdała ogonem, a potem cały salon wypełnił się jej szczekaniem. Sam podszedłem do drzwi z uśmiechem. Gdy tylko je otworzyłem, czarnowłosa kobieta skinęła głową na przywitanie.— Czyli jednak przyjechałaś — odparłem, powiększając przy tym swój uśmiech.
— Przecież do mnie pisałeś. Musiałam przyjechać — burknęła, nie kryjąc przy tym małego uśmiechu. — Będziemy tutaj tak stać, czy może zaproponujesz mi herbatkę?
— Ah, jasne — parsknąłem, przepuszczając ją w progu. — Wybacz, jestem trochę roztrzepany.
Kobieta omiotła wzrokiem cały salon. Miałem wrażenie, że kąciki jej ust nieustannie unosiły się w górę. W końcu zajęła miejsce na kanapie. Zdawało się, że szczeniak, który zaczął radośnie gryźć ją w kostkę, nie był dla niej żadnym problemem. Postanowiłem zaparzyć jej herbatę. Niestety nie miałem zielonej, dlatego postawiłem na zwykłą czarną. Po kilku chwilach ułożyłem na stole przed kobietą jasny kubek. Niepewnie zająłem miejsce naprzeciw niej.
— Masz przepięknie przyozdobione mieszkanie, Nate — zawróciła uwagę. — Nie uwierzę w to, że sam się tym zająłeś.
Miała prawo w to nie wierzyć, ponieważ faktycznie nie przyzdabiałem go sam.
Nic nie odpowiedziawszy, lekko się uśmiechnąłem. Tamtego dnia miałem naprawdę dobry humor i czułem, że zaczyna się on udzielać całemu światowi. To było tak nierealne. Tak odległe.
— Zacznijmy od czegoś przyjemnego — powiedziała, biorąc łyk herbaty. — Jak spędziłeś Święta?
— Przypuszczam, że dobrze.
— Nie chcesz dodać nic więcej? Widzę po tobie, że były udane, bo ciągle się uśmiechasz, co jest raczej do ciebie niepodobne. Ale nie zrozum mnie źle, naprawdę się z tego cieszę — dodała z uśmiechem, który od razu odwzajemniłem. — Zastanawia mnie jednak, co wpłynęło na twoje samopoczucie.
— Po prostu było miło — odparłem, wygodniej rozsiadając się na fotelu.
— Czyli uważasz, że te Święta były udane?
To z pewnością.
— Przede wszystkim przemyślałem sobie parę spraw, ale o tym porozmawiamy później. Ale co do twojego pytania – dwa lata temu myślałem, że przeżywam najgorsze Święta w całym swoim życiu. Pokłóciłem się wtedy z osobą, która kiedyś była dla mnie ważna, więc cały kolejny dzień był do dupy — powiedziałem z przekonaniem. Na szczęście Emma nie zamierzała przerywać mojego monologu. Skupiła się raczej na słuchaniu mnie oraz głaskaniu Poppy. — Ale już rok później uświadomiłem sobie, że tamte Święta wcale nie były złe, bo najgorsze miało dopiero nadejść.
— Chcesz o tym opowiedzieć?
Wzruszyłem ramionami.
— Byłem sam — wytłumaczyłem. — Może nie do końca sam, ale z pewnością byłem samotny i czułem, że nikogo przy sobie nie mam. W ogóle to tamten grudzień był bardzo ciężki, wiesz? Ale chyba kiedyś ci o tym opowiadałem, więc nie chcę do tego wracać. — Na chwilę zamilkłem. Z nieznacznym uśmiechem przyglądałem się lecącemu z nieba białemu puchowi. Kilka sekund później znowu przeniosłem spojrzenie na wiedźmę. — W tym roku było inaczej. Nawet pcha mi się na usta pewne określenie.
— Jakie?
— To były chyba najlepsze Święta w moim życiu.
*****