Pewngo dnia Sophie i reszta paczki spotkali się razem na spacer po lesie. Sophie nie była co do tego przekonana, nie lubiła strasznych miejsc ani paranormalnych akcji. Jednak reszta przegłosowała jej głos na nie. O godz 19 Daisy i Mike (rodzeństwo) czekali już na Sophie pod jej domem. Wyszli razem i od razu ruszyli w stronę drózki do lasu. Po drodze mieli zebrać jeszcze Maye, Ridera i Adriena. Cała paczka ruszyła w stronę lasu i gdy byli na wejściu, zorientowali się że jednak jest ciemniej niż im się wydawało. Jednak Mike, ten zawsze przygotowany w swoim czarnym plecaku z vansa miał kilka latarek - z kąd? Nie wiem, ale on po prostu zawsze jest przygotowany na każdą okazję. Minęło 30 minut spacerowania prosta droga lasu który w tamtym momencie się kończył, ale droga prowadziła dalej prosto. Sophie proponowała każdemu aby już nawrócić. Każda wymówka która powiedziała nie została wzięta pod uwagę. Więc szli dalej. Po kilku minutach każdy założył swoją bluze która każdy miał zawiązana wokół pasa. Co prawda była to końcówka lata, ale jesień była już wyczuwalna.
-Widzisz to? - zapytałam Ridera idącego obok mnie.
-Co? - zapytał zaciekawiony.
-Tam widać budynek... wygląda na opuszczony, czy my tam idziemy?
-Sądząc po tym że pierwszy idzie Mike, napewno. - odparł rozbawiony
-Nie chce tam iść, nie lubię takich miejsc.
On cmoknoł ustami, wzruszył ramionami i rzucił coś pod nosem typu: "co zrobić"
No i wtedy zamyślona nawet nie zorientowałam się kiedy stanęliśmy przed tym budynkiem. Oczywiście Mike od razu zafascynowany odkrywca zaczął wspinać się po zawalonej małej części ściany i w mig wskoczył do środka i tylko było słychać: BUM! - gdy jego stopy dotknęły pewnie tamtejszej podłogi.
Nie byłam przekonana czy chce tam wchodzić. Już to milion razy powtarzałam, że nie lubię takich miejsc. Żeby nie było, uwielbiam przygody ale boję się je zaczynać. Pewnie gdy już tam wejdę powiem coś w stylu "wow" i że jest super i wogóle. Po Mike'u wskoczyła Daisy, Maya, Adrien i przyszła kolej na mnie. Rider powiedział że wejdzie ostatni żeby mnie amortyzować czy coś. No więc gdy pierwsza nogą dotknela kawałka tej ściany zaczęłam mieć milion obaw w głowie, no ale co... prawa noga... lewa... i jeszcze tylko skoczyć. Widziałam już moich przyjaciół na dole jak patrzą na mnie i pokazują kciuki w górę abym skoczyła. Zamknęłam oczy i w mig spadłam na cztery łapy. Rider skoczył sekundę po mnie i wszyscy już byliśmy w środku. I wtedy nastał ten moment o którym mówiłam - fascynacja. Od razu miałam ochotę wykrzyczeć wielkie "wow" gdy zobaczyłam jaki klimat ma te miejsce. To że jest opuszcone jest jeszcze bardziej ekscytujące. Ściany były takie.. brudne? No coś w tym stylu. Kurz unosił się w powietrzu a w środku panował duży półmrok. Mike wręczył każdemu po latarce i każdy wybrał sobie parę na "zwiedzanie". Ja oczywiście poleciałam do Ridera, Mike do Daisy z czego ona nie była zbytnio zadowolona, a Adrien do May'i. Ogólnie to o nich pewien sekret: są w sobie potajemnie zakochani. Ja z riderem jestem oficjalnie parą a oni kryją potajmnie swoje uczucia, ale wiedzą co do siebie czują - wiem to. Po długich naradach reszty grupy oprocz mnie i Ridera wyszlo na to, że Mike idzie z Maya'ą a Adrien z Daisy - czemu? Nie mam pojecia nie sluchalam ich wtedy. Z Riderem ruszyliśmy w stronę dużych szklanych drzwi. Każdy z naszej 6 wiedział że to coś na wygląd pizzeri z cyrkiem, bylo to widac po wystroju i wielkosci tego budynku. Nad drzwiami było napisane: "sala główna". Wtedy zauważyłam to - czego nie chciałam zauważyć tego wieczora. Wiedziałam od środka że znam to miejsce. Moje dziecistwo... To nie była zwyczajna pizzeria tylko miejsce moich 3, 4, 5, 6, 7, i 8 urodzin. Wtedy wyrwałam rękę z uścisku ręki Ridera I zaczęłam obracać głową na każde strony świata aby zobaczyć każdy zakamarek tego cudownego miejsca. Mój wzrok zatrzyma się na scenie... Nie była ona pusta - wręcz przeciwnie. Stały tam trzy postacie: nawet pamiętałam jeszcze ich imiona! Dokładnie stał tam freddy chica i Bonnie... mój ulubieniec! Jak byłam mała uwielbiałam bonnie'go. Zawsze był taki zabawny. Teraz?.. był bardziej straszny niż zabawny... zakuzony z głową w dół- wyłączony. Chic'i się bałam - zawsze. Podbiegłam aby zobaczyć je bliżej. Wspomnienia zapełniły moja głowę aż pękała po szwy.
-Nie wierzę że dalej tu są - powiedziałam z fascynacja.
-Juz pamiętam te miejsce, miałaś tu urodziny kilka razy z rzędu. Cudowne miejsce...
-Pamiętasz? Ta pani zawsze co stała obok sceny... zawsze gdy animatroniki miały się włączyć grac i śpiewać, wciskała jakiś guzik..
-Chyba nie masz zamiaru tego włączać... wiesz tu pewnie i tak nie ma prądu i wogóle.
-Warto spróbować!
I od razu zaczęłam szukać tego guzika. Myślałam że szukanie go zajmie mi dużej niż przypuszczlam. Byl duży i czerwony więc nie było ciężko. Zawahałam się gdy moja ręką już była minimetry przy nim... ale go kliknelam - czego potem bardzo pożałowałam.
![](https://img.wattpad.com/cover/356054855-288-k774802.jpg)
CZYTASZ
Zakazana
فكاهةsophie, to jedna z paczki przyjaciół. Pewnego razu przeżywa przygodę, której już nigdy nie zapomnij.