~|Rozdział 7|~

75 7 4
                                    

Strasznie mi się nie podoba ten rozdział ale wy się nie zniechencajcie, mam nadzieję, że nie jest aż tak źle..

____________________________________________

Pov:Bakugo
Już kurwa wiem, że będę miał przesrane zajebiście..teraz jak się z tego wywinąć? Może..chuj nie ma już ratunku...no to ostatni mój dzień? Kurwa...dobra..chuja nie wiem co mam robić...za chuja nie wiem jak wybrnąć z tego w co się wpakowałem.

-Katsuki Bakugo pokaż ręce-o chuj teraz to się zacząłem bać...pierwszy raz od paru lat...on powiedział do mnie po imieniu i po nazwisku.
-po chuj, ile razy mam ci mówić, to są blizny i rany po treningach
-pokazuj ręce skoro to są blizny i rany po treningach to czemu tak się boisz je pokazać?
-ja...yyy....ugh dobra-podwinąłem rękawy.
-kacchan...dlaczego?
-nie muszę ci mówić wszystkiego..
-kacchan..
-odwal się dobra?-wstałem i zacząłem iść na górę.
-kacchan chce ci tylko pomóc
-powiedziałem, odpierdol się..!

Wszedłem do swojego pokoju i zamknąłem drzwi. Położyłem się na łóżku i przyciągnąłem nogi do klatki piersiowej. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy...nie miałem na to wpływu...on chce mi pomóc? Nie wierzę mu...przez tyle lat się nad nim znęcałem a on nagle chce mi pomóc...? Jeśli nawet by chciał...to mój zjebany umysł nie pozwoliłby mi go do mnie dopuścić...ugh...czemu to wszystko jest takie zjebane..!

                                          *

Pov:Izuku
Minął już prawie cały dzień a Katsuki od kąd poszedł do siebie nie przyszedł tu ani razu...zaczynam się o niego martwić.

Podszedłem do drzwi od jego pokoju i zapukałem, usłyszałem ciche ,,odwal się,,
Wszedłem do jego pokoju i zobaczyłem kacchana leżącego na łóżku. Podszedłem bliżej i usiadłem na krawędzi, położyłem mu ręke na ramieniu.

-kacchan...
-myślałem, że już dawno cię tutaj nie ma...
-katsuki nie zostawił bym cię..pozwól sobie pomóc..
-chcesz mi pomóc? Serio? Znęcałem się nad tobą parę lat i ty chcesz mi pomóc? Nie chce mi się w to wierzyć...
-to zanczij w to wierzyć bo serio chce ci pomóc...jesteś moim przyjacielem a przyjaciołom się pomaga...
-myślałem, że już nie chcesz mnie za swojego przyjaciela..
-to się myliłeś..
-powiedz mi Izuku...czemu ty mi zawsze wybaczasz co..?-powiedział ocierając łzy,  nie zauważyłem, że płakał...
-kacchan wybaczam ci zawsze bo tak robią przyjaciele a po za tym nigdy nie miałem ci niczego za złe...nigdy nie byłem na ciebie zły czy coś w tym stylu...
-serio? Nie chce mi się w to wierzyć...-blondyn podniósł się do siadu i popatrzył na mnie. Miał łzy w oczach.
-to uwierz serio katsuki, duma ci na to nie pozwala? Twoje ego? Daj sobie pomóc.
-ugh dobra niech ci będzie...wiem, że to zabrzmi dziwnie ale mogę się przytulić..?
-um..tak jasne..

Chłopak przybliżył się do mnie i się do mnie przytulił. Oddałem przytulasa i głaskałem delikatnie Katsuki'ego po głowie.

-pomoge ci katsu obiecuje..
-dziękuje Izuku, tak bardzo ci  dziękuje..

___________________________________________

Trochę krótki ten rozdziła ale nie miałam weny...i muszę nadrobić zaległości ze szkoły bo już drugi tydzień nie chodzę.

Mam nadzieję, że chociaż niektórym się podoba...

Do następnego..

Czy on mnie kocha? (dkbk)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz