~|Rozdział 8|~

66 4 5
                                    

Pov: Bakugo
Od tamtego wydarzenia z Izuku minął tydzień... chłopak starał się mi pomagać jak tylko mógł i faktycznie trochę to działało..wracając, Aizawa stwierdził, że zrobi nam 5 godzinny trening jak na sam początek dnia to było chujowo, mięśnie mnie już bolały od ciągłego używania daru.

Wszyscy inny radzili sobie lepiej ode mnie tylko ja jak zawsze kurwa jestem za słaby...że też ta gąsienica se wymyśliła, 5 godzinny trening o 6 rano, Izuku radził sobie z nas wszystkich najlepiej...jak zawsze. Nic dzisiaj jeszcze nie Jasień więc jest mi ciężko.

Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami, oparłem się o ścianę sali treningowej, wszystko było rozmazane, mięśnie mi drżały a oddech stał się cięższy

-Bakugo-podszedł do mnie nasz nauczyciel- wszystko dobrze? Słabo ci?
-nie, wszystko okej...
-na pewno? Znalazłeś i widzę że ciężko ci się oddycha.
-ja...-upadłem na ziemię i film mi się urwał.

Pov:Izuku
Słyszałem jak Aizawa woła kogoś do Bakugo, podbiegłem do niego i zobaczyłem że trzyma Katsuki'ego na rękach w stylu ,,panny młodej,, podał mi go i powiedział żebym zaniósł go do pielęgniarki.

                                         *

Pov:Bakugo
Otworzyłem oczy i od razu dostałem światłem po oczach, zamknąłem je szybko i podniosłem się do siadu. Po paru minutach otworzyłem oczy i rozejrzałem się po pomieszczeniu, byłem u pielęgniarki i zauważyłem dwie rzeczy, jedna za oknem było już ciemno a druga że IZUKU SIEDZIAŁ OPIERAJĄC SIĘ GŁOWĄ O MOJE ŁÓŻKO I SPAŁ.  Położyłem rękę na jego głowie i poczochrałem go delikatnie po włosach i jak na złość musiał się obudzić.

-kacchan boże, nic ci nie jest?!- i mocno mnie przytulił.
-jezu, wszystko okej
-jadłeś coś wcześniej?
-tak
-na pewno?
-nie
-katsuki! Zaniosę cię teraz do akademika i masz coś zjeść!
-jezu nie dramatyzuj tak
-kurwa! Nic nie jadłeś przez cały dzień! Jak ty wogóle funkcjonujesz?!
-zachowujesz się jak moi rodzice gdy byłem mały..- w koncikach oczu zebrały mi się łzy, nienawidziłem gdy ktoś krzyczał...a sam to robiłem..
-poprostu się...martwię..kacchan musisz o siebie dbać..nie możesz nie jeść, nie sypiać po nocach, palić papierosy, wiesz że niszczysz siebie..
-wiem...

Izuku mnie podniósł, wyszedł z gabinetu i ruszył w stronę akademika. Całą drogę milczał... wiedziałem że jest zły.. nienawidziłem tego. Wszedł do kuchni i posadził mnie na blacie.

-co chcesz do jedzenia?-powiedział chłodno, obraził się? Jest zły? Dwa w jedny?
-ramen na ostro
-dobra

Deku wyjął składniki i zaczął przyrządzać danie, ja tylko siedziałem i patrzyłem uważnie. Przez to że wiedziałem że Izuku jest zły zrobiło mi się przkro i w oczach znowu zebrały mi się łzy. Zacząłem je szybko wycierać rękawem od bluzy ale to nic nie dało. Izuku to zauważył i podszedł do mnie i delikatnie otarł kciukiem moje łzy.

-czemu płaczesz.?
-jesteś zły..?-nie wiem co się ze mną działo ale...raniło mnie to..
-nie jestem...poprostu się martwię...kat wiesz że robiąc takie rzeczy szkodzisz sobie..
-wiem... przepraszam
-juz dobrze, nie płacz dobra? Nie jestem zły ani obrażony..
-okej..

Odszedł ode mnie i wrócił do robienia jedzenia. Po 40 minutach stała przede mną ramen. Zacząłem jeść powoli, Izuku przez cały czas mi się przyglądał.

-czujesz się trochę lepiej?
-tak..
-zmęczony?
-może..
-chcesz spać u mnie w pokoju?
-yhym..

Po paru minutach skończyłem jedzenie, Izuku mnie podniósł i zaczął iść do swojego pokoju, czułem się jak 2 letnie dziecko które nie umie sobie poradzić z niczym.

-ty wiesz że mam nogi i umiem sam chodzić?
-wiem, ale to nie znaczy że nie mogę cię nosić
-no izuuuuu nie traktuj mnie jakbym był 2 letnim dzieckiem
-dobra nie dramatyzuj

Wszedł do swojego pokoju i położył mnie delikatnie na łóżku. Od razu położył się obok mnie i przytulając mnie.

-musze ci coś powiedzieć kat..
-hm?
-no bo wiesz...jestem z Uraraką..
-czekaj...co...?-czułem jak po moich policzkach zaczęły spływać łzy...bolało...tak cholernie bolało...
-czemu płaczesz?
-nie ważne...pójdę do siebie jednak...-wstałem i wyszedłem z pokoju Izuku kierując się od razu do swojego..pieprzona suka...dziwka..
Wszedłem do siebie i zamknąłem drzwi opierając się o nie i ssówając się na podłogę. Przyciągnąłem nogi do klatki piersiowej i zacząłem płakać. Byłem w tej sytuacji bez rady...

                                   ZŁAMANY....

____________________________________________

,,hej, jak po sylwestrze? Zostaliście w domu czy spotkaliście się ze znajomymi? ,,

,,podobał się rozdział? Też trochę krótki ale ostatnio nie mam weny żeby co kolwiek napisać, mam nadzieję że nie jest źle,,

,,do następnego misaczki!! 🩷,,

Czy on mnie kocha? (dkbk)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz