Rozdział 1

1.6K 64 191
                                    

KYLE

Zaparkowałem samochód nieopodal cmentarza, gdzie miał odbyć się pogrzeb mojego najlepszego przyjaciela. Do tej pory nie potrafiłem przyswoić wiadomości o jego śmierci, która nadal wydawała się abstrakcją. Przecież jeszcze kilka dni temu rozmawialiśmy przy butelce ulubionego alkoholu, planując nasz męski wyjazd podczas przerwy zimowej, tak jak robiliśmy to co roku. Jeszcze kilka dni temu śmialiśmy się bez pohamowania, wspominając kompromitujące sytuacje z liceum. Jeszcze kilka dni temu byliśmy dwójką młodych ludzi z wielkimi marzeniami i planami do zrealizowania w bliższej czy dalszej przyszłości. Jeszcze kilka dni temu oba nasze serca biły. Teraz z dwóch serc zostało tylko jedno.

Czas od dowiedzenia się o śmierci bliskiej osoby do jej pożegnania to zdecydowanie za mało, aby pozbierać się po wybuchu bomby atomowej, która została na ciebie zrzucona bez żadnego uprzedzenia. Fala uderzeniowa powaliła cię na kolana, a ty nie jesteś w stanie normalnie funkcjonować. Skażone cząstki stopniowo wnikają do twojego umysłu, w konsekwencji sprawiając, że uszkodzenia spowodowane promieniowaniem są rozległe i nieodwracalne, a po tobie zostaje wyłącznie cień.

Życie było niesprawiedliwe? Zbyt łagodnie powiedziane. Osobiście czułem, że była to cholerna komedia, której reżyser najwyraźniej był kawałem drania. Jako aktor miałem związane ręce i nie mogłem zrobić nic, aby zmienić bieg wydarzeń. Bezsilność wobec śmierci przygniatała mnie do ziemi. Czułem, że na moich barkach spoczął ciężar, od którego nie potrafiłem się uwolnić.

Odkąd usłyszałem o śmierci Nicka przeszedłem przez każdy możliwy stan emocjonalny, pomijając oczywiście te pozytywne. Szok i zaprzeczenie, ból i rozpacz, złość i frustracja. Dosłownie jakbym był na karuzeli. Mój umysł nie potrafił przetworzyć tego, co się stało, a wewnętrzny zamęt trwał do teraz. Dałbym wszystko, aby na chwilę to wyłączyć i nic nie czuć.

Uderzenie niewielkiej gałęzi o przednią szybę samochodu wyrwało mnie z myśli piętrzących się w mojej głowie. Najwyraźniej przyroda dawała mi znak, że najwyższy czas opuścić auto. Spojrzałem na zegarek, sprawdzając czy nie za długo przeciągałem chwilę zderzenia się z brutalną rzeczywistością. Zostało piętnaście minut. Powinienem się zbierać.

Po otworzeniu drzwi przywitał mnie zimny powiew wiatru, który prawdopodobnie był sprawcą mojej pobudki przed chwilą. Podążając za ostrzeżeniami o niskiej temperaturze na zewnątrz zamiast koszuli ubrałem czarny golf, ale i on nie potrafił osłonić mnie przed szalejącym wiatrem. Drzewa uginały się pod wpływem żywiołu powietrza, a ja musiałem założyć marynarkę. Połowa września miała to do siebie, że pogoda nie rozpieszczała nas słonecznymi i ciepłymi dniami. Było to swoiste przygotowanie do zimy stulecia, jak co roku zapowiadali meteorolodzy.

Z tylnego siedzenia zgarnąłem ciemne okulary i od razu je nałożyłem. Mimo braku słońca potrzebowałem ich dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek. W kieszeni marynarki sprawdziłem obecność złożonej kartki papieru, a do ręki wziąłem żółtą różę, którą polecono mi w kwiaciarni jako symbol długoletniej przyjaźni. Tym sposobem miałem już wszystko.

Widok cmentarza z bliska przyprawił mnie o dreszcze. To tutaj za parę chwil miałem zakończyć pewien rozdział, choć tak naprawdę nie byłem na to gotowy. Nie byłem gotowy pożegnać osoby, która stanowiła dużą część mojego życia. Za wszystkimi skrajnymi emocjami, jak złość czy poirytowanie, stał brak akceptacji tego, co się wydarzyło. Nie potrafiłem pogodzić się z odejściem najlepszego przyjaciela. A może nie chciałem czuć tej pustki po jego stracie?

Wziąłem głęboki oddech i ruszyłem w stronę gromadzących się ludzi. Po drodze przywitałem się z kilkoma znajomymi z liceum, moimi i Nicka, z którymi nie widziałem się już dłuższy czas. Przez to że porozjeżdżali się na różne krańce kontynentu trudno było utrzymać z nimi kontakt. Każdy miał swoje własne życie, swoje własne problemy, zobowiązania i cele. Jednak byli tu mimo wszystko, mimo odległości i mimo tego, że od trzech lat wymieniliśmy może z kilka wiadomości, a z niektórymi spotkaliśmy się z raz czy dwa.

Prawda Tkwi w SercuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz