Rozdział 8 część 1/2

225 15 23
                                    

LENORE

#prawdatkwiwsercu #ptwsnawatt

- Lenore! – Niezidentyfikowany krzyk wybudził mnie ze snu. Sądząc po odgłosach, ktoś dość szybko chodził po mieszkaniu i szaleńczo nawoływał moje imię. Zanim zdążyłam wstać z łóżka, rażące światło rozbłysło w pokoju. Zamrugałam kilkukrotnie i podniosłam się do pozycji półsiedzącej.

- O co chodzi? – zapytałam, w tym samym czasie ziewając i zasłaniając oczy od jasnej lampy. 

- Jesteś - wyszeptał Kyle, bardziej do siebie niż do mnie. Chwilę później ujrzałam przed sobą zaniepokojonego chłopaka, który wyglądał, jakby co najmniej zobaczył ducha.

- Przepraszam – odchrząknął. - Nie znalazłem cię w sypialni i obstawiałem najgorsze  – wyjaśnił, powoli wycofując się z pokoju i zmieniając światło na mniej intensywne. Zanim jednak wyszedł, oparł się o framugę drzwi i zaplótł ręce na klatce piersiowej. Rozejrzał się po pomieszczeniu z nieodgadnionym wyrazem twarzy i zatrzymał się ponownie na mnie.

- Czy coś się stało, że się przeniosłaś? – dociekał, co nie było mi na rękę, bo byłby ostatnią osobą, z którą dzieliłabym się swoimi zmartwieniami. On jednak nadal czekał. Nie zanosiło się na to, by miał opuścić pomieszczenie bez żadnego sprostowania.

Chociaż mogłam wymyślić największe głupstwo, bo pewnie i tak by mi uwierzył, to zasługiwał na prawdę za to, co dla mnie zrobił. Ku jego zaskoczeniu posiadałam serce, ale zostało ono opancerzone przez to, jak się wobec mnie zachowywał. Aby jego słowa nie raniły mnie tak bardzo jak na początku naszej znajomości, musiałam się zmienić. On nie dawał mi wyboru, więc stałam się najgorszą wersją siebie, ale tylko w stosunku do niego. To on wzbudzał we mnie te cechy, które nigdy nie wychodziły na światło dzienne.

Teraz gdy Nick zmarł, jego zachowanie nagle przypominało to ludzkie. Nie miałam pewności, czy nie blefował, by potem wykorzystać sytuację, ale z natury byłam na tyle naiwna, że wierzyłam w przemianę człowieka. Nie od razu planowałam mu zaufać, bo na to pracowało się latami, ale na początku może zmniejszyć do niego swoją nienawiść.

- Przebudziłam się i nie mogłam zasnąć. Coś kazało mi przyjść tutaj – odparłam, a w głowie pojawiła się od razu jedna myśl: albo ktoś. Pokój Nicka był miejscem, w którym spędzaliśmy razem dużo czasu. Rzuciłam wzrokiem po miejscu, gdzie jeszcze ponad miesiąc temu po raz ostatni graliśmy w planszówkę, jedząc precle i pijąc świeżo wyciskany sok pomarańczowy.

Mimo wielu radosnych wspomnień zdarzały się też kłótnie, i choć nie były częste, to przeważnie dość poważne. Od razu przypomniałam sobie naszą pierwszą w tym mieszkaniu, wtedy kiedy obydwoje powiedzieliśmy o kilka słów za dużo. Przecież zdrowa relacja polegała też na sprzeczkach i kompromisach, prawda? O ile jedna z osób nie posunęła się za daleko. W tym wypadku byłam to ja.

────»»❀❀❀««────

- Nie jesteś moim ojcem! – podniosłam głos i już chciałam opuścić jego pokój, gdy nagle złapał mnie za łokieć i odwrócił twarzą do siebie.

- A chciałabyś, żebym był?! – odpowiedział równie wkurzony. - Nigdy nie podniósłbym na ciebie ręki! – oburzył się, a w oczach zauważyłam gromadzącą się złość. Poczułam, jak jego mięśnie jeszcze bardziej się napięły. Próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale na marne.

- Nie uciekniesz od problemów jak zawsze. Nie pozwolę na to – wycedził, kiwając głową na boki i zaciskając usta. - A teraz masz urwać z nim kontakt i napisać, że więcej się nie spotkacie – Podał mój telefon, który trzymał w ręce, po czym wskazał na niego głową.

Prawda Tkwi w SercuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz