❀ KYLE ❀
#prawdatkwiwsercu #ptwsnawatt
Reakcja Lenore zaskoczyła mnie pozytywnie. Mimo tego że w odpowiedzi nie usłyszałem żadnych słów, to krótkie skinienie głową w zupełności mi wystarczyło, bo znaczyło, że podjęła decyzję. Byłem z niej cholernie dumny i wierzyłem, że będzie to przełom w jej życiu po śmierci naszego przyjaciela. Od teraz miałem się nie wtrącać, dać niezbędny czas i przestrzeń, ale na pewno nie planowałem rezygnować i nie sprawdzać, co u niej. Wspomniany dystans był tylko formalny, a czego oczy nie widziały, to i pozostawało w sekrecie.
Nie zamierzałem pozwolić, aby iskra w jej oczach całkowicie zgasła. Obiecałem wzniecać ją raz za razem, nawet kosztem własnego płomienia. Dając jej część siebie i tak zyskiwałem więcej. Nie robiłem już tego tylko ze względu na słowo dane Nickowi. Czułem wewnętrzną potrzebę zrobienia wszystkiego co tylko w mojej mocy, aby Lenore odzyskała radość z życia.
Nie chciałem być tylko i wyłącznie rycerzem na białym koniu, który chroniłby ją przed wszelkim złem tego świata. Ona była na tyle dzielna i silna, że takim sposobem zamknąłbym ją jak ptaka w klatce. Pragnąłem być jej domem, do którego wracałaby, aby odetchnąć między swoimi walkami. Odpoczywałaby w moich ramionach, mając świadomość, że już od progu mogłaby zrzucić swoją zbroję, bo ze mną zawsze była bezpieczna. Chciałem, żeby wiedziała też, że jeśli tylko mierzyłaby się z bestią nie do pokonania, miała mnie u swego boku, gotowego do największych poświęceń.
Wyjechałem z parkingu i skierowałem pojazd na drogę prowadzącą do Brookings. Dziewczyna oparła głowę o szybę i wpatrywała się w widok za oknem. Ściągnąłem jedną dłoń z kierownicy, aby zamiast ciszy towarzyszyło nam radio. W tym samym momencie Lenore szczelniej objęła się rękami, więc wywnioskowałem, że musiało być jej zimno. Miała na sobie jedynie bluzę, a pogoda na przełomie października i listopada przechodziła powoli na stan zimowy, o czym przypominały niskie temperatury.
Podkręciłem ogrzewanie, a następnie sięgnąłem po koc z tylnego siedzenia, który woziłem ze względu na Tess. To ona była wiecznym zmarzluchem i po czterech razach w końcu się nauczyłem, żeby w aucie trzymać coś na jej lodowate ręce. Może to szło od serca? – Wyszczerzyłem się głupio, za co dałem sobie zaraz w twarz. Przecież to była moja dziewczyna. Tak nie wypadało. Nie byłem aż takim prostakiem, żeby stroić żarty z osoby, która wytrzymywała z moimi różnymi humorkami.
Zerwij z nią w końcu – Znowu namawiało mnie serce, które cały czas gnało w stronę Lenore. Rozum jednak odradzał zranienia kolejnej osoby z mojego otoczenia. Nie byłem warty jej łez.
Podałem koc dziewczynie i na ile pozwoliło mi prowadzenie samochodu okryłem jej ciało. Dostałem ciche podziękowanie i od razu mój nastrój się poprawił. Temat Tess odszedł w niepamięć. Niewiele później Lennie zasnęła zapewne zmęczona niewystarczającym odpoczynkiem w nocy. Miałem tylko nadzieję, że tym razem jej sen będzie spokojny. Potrzebowała go.
Przyciszyłem muzykę grającą przez samochodowe głośniki i skupiłem się maksymalnie na trasie do pokonania. Próbowałem oczyścić myśli, ale one zawsze wracały do niebieskookiej szatynki, która spała obok.
Jeszcze dwa miesiące temu wizja zwykłej rozmowy bez kłótni wydawała się abstrakcją. Sama bliskość Lenore była jak ze snów, które czasem miewałem. Tylko tak mogłem spotkać się z nią na własnych zasadach, bez sztucznej maski i odrzucania jej za każdym razem, gdy granica mojego zdrowego rozsądku została przekroczona. A granica kończyła się wtedy, kiedy czułem, że traciłem nad sobą kontrolę i zaczynałem myśleć o niej nie jako o przyszłej narzeczonej kumpla ale o własnej. Niedorzeczne.
CZYTASZ
Prawda Tkwi w Sercu
Romance#ptwsnawatt #prawdatkwiwsercu Serce jest organem, który nie tylko utrzymuje nas przy życiu, ale w którym zapisane są nasze wspomnienia. Serce to nie tylko pompa tłocząca krew. To skarbnica informacji o człowieku. Serce czuje, rozumie i pamięta. Jego...