Rozdział 12 część 1/2

178 9 9
                                    

❀ LENORE 

#prawdatkwiwsercu #ptwsnawatt

Tydzień minął dość spokojnie i nadeszła sobota. Brałam leki, odwiedzałam Nicka i spacerowałam. Dodatkowo wolnych chwilach czytałam, rysowałam i piekłam. Robiłam wszystko, aby zająć cały swój wolny czas i skupić myśli na czymś innym niż na żałobie. Nie czułam się na siłach do wykonywania wielu z tych czynności, tym bardziej jeżeli chodziło o naukę, ale zmuszałam się dla własnego dobra.

Dziwnie było mi to przyznać, ale Kyle miał rację i im dłużej praktykowałam jego rady, tym lepiej się czułam. Może i nie tryskałam energią, czy nie uśmiechałam się na każdym kroku, ale trzymałam się znośnie, co w porównaniu z ostatnim miesiącem wychodziło na duży plus.

Wieczorami, kiedy mama wracała z pracy, siadałyśmy razem do wspólnego obiadu. Ostatnio dołączała też do nas Emily ze swoim partnerem, którzy wrócili w środę z jej wyjazdu terapeutycznego. Trwał on cały miesiąc od pogrzebu Nicka aż to teraz. Jako że Cole był psychoterapeutą, nie mógł stać obojętnie wobec tego, co działo się z jego ukochaną. Znalazł więc kurort przeznaczony dla osób przeżywających stratę bliskiej osoby, gdzie na łonie natury i z pomocą odpowiednich lekarzy oraz różnych zajęć terapeutycznych ludzie mogli dojść do siebie.

Z opowieści mamy, Emily po dowiedzeniu się o śmierci jedynego syna straciła kontakt z otoczeniem i zamknęła się w pokoju Nicka, płacząc całymi dniami. Nikt nie był w stanie namówić ją do jedzenia czy nawet wykąpania się i przebrania. Nie rozmawiała z żadnym z domowników i spała niewiele, głównie gdy zmęczenie brało górę nad osłabionym organizmem. W między czasie dopadło ją przeziębienie i wtedy już Cole wraz z mamą musieli siłą zmuszać ją do połykania tabletek, przy okazji podając jej leki na uspokojenie. Trwało to dokładnie tydzień – od wiadomości o wypadku aż po pogrzeb, który odbył się później ze względu na śledztwo i sekcję zwłok.

Później powstał pomysł wyjazdu. Zastanawiałyśmy się tylko, jak Cole zdołał przekonać Emily do opuszczenia Brookings i zostawieniu wszystkiego za sobą. Może użył jakiegoś mocnego argumentu albo nawet szantażu? Nie ważne co to było, udało się.

W między czasie zadzwonił do mamy Kyle, by zapytać, jak mój pobyt w szpitalu i jak samopoczucie domowników. Po tym jak dostał informację, że Emily i Cole wyjechali, a ona została sama w domu, zjawiał się u nas co parę dni. Pomagał z zakupami i typowo siłowymi pracami jak przygotowywanie drewna do kominka, koszenie trawy czy wymiana niesprawnej opony w aucie. Można powiedzieć, że robił dokładnie to, czego Nick nie był już w stanie. Stał się jego godnym zastępcą podczas mojego pobytu w szpitalu i gdyby nie to, że z czystej ciekawości zapytałam, co działo się tutaj, gdy mnie nie było, pewnie nigdy bym się tego nie domyśliła.

Kyle naprawdę wydawał się kimś innym niż chłopak z parku rozrywki, którego wizerunek wyrył się w mojej pamięci. Czy zmienił się tak po śmierci przyjaciela, a może przez okres studiów? Nie miałam pojęcia. Przez to że unikałam go jak ognia, widywaliśmy się jedynie, gdy przychodził do Nicka. Nasze rozmowy opierały się na pojedynczych wyrazach jak dzień dobry i do widzenia. Potem ja ulatniałam się z mieszkania albo oni wychodzili gdzieś razem. Przez to nie miałam z nim żadnej większej styczności i tego też chciałam.

W obecnej sytuacji wahałam się, czy oby na pewno nie wolałam, aby tak zostało. Nie było tak, że jeśli ktoś raz cię zawiódł to robił to ponownie? Chociaż powtarzałam tyle o dawaniu drugich szans, wątpiłam, że byłam gotowa zaryzykować z Kyle'em. Traumatyczne przeżycie za bardzo odcisnęło się na moim życiu i całkowicie rozsypało moje zaufanie względem niego.

Prawda Tkwi w SercuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz