Rozdział 8 część 2/2

297 13 31
                                    


LENORE

#prawdatkwiwsercu #ptwsnawatt

Usiadłam gwałtownie, ciężko oddychając. Krople potu spływały po moim czole. Dopiero po chwili poczułam, że cała się trzęsłam. Kyle trzymał mnie za ramiona i coś do mnie mówił, ale widziałam tylko poruszające się usta. Choć panował półmrok, to nie brak światła przeszkadzał mi w kontakcie z chłopakiem. Szumiało mi w uszach, przez co nie mogłam skupić się na niczym innym. Łapałam każdy oddech, a utrzymująca się zadyszka dawała wrażenie, jakbym co najmniej przebiegła maraton. Co się ze mną dzieje?! – krzyczałam wewnątrz.

Nie potrafiłam opanować własnego ciała. Przerażenie w moich oczach musiał zauważyć Kyle, bo zaraz przyciągnął mnie do siebie, a ja ścisnęłam w pięść jego koszulę. Ręce chłopaka sunęły po moich plecach. Zamknęłam oczy i próbowałam wsłuchać się w kojące słowa, które szeptał mi do ucha:

- Jestem z tobą. Nic ci nie grozi. To tylko zły sen.

Jedną dłoń przyłożył do mojego czoła, sprawdzając temperaturę. Chwile ją tam zatrzymał, upewniając się w swojej diagnozie.

- Masz gorączkę – zauważył nieco zmartwiony, skupiając się na mojej twarzy w poszukiwaniu innych objawów złego samopoczucia. Osobiście czułam się okropnie. Stres związany z koszmarem, a wcześniej z pierwszym zetknięciem się z mieszkaniem, wykończył mnie do tego stopnia, że brakowało mi sił nawet na podstawowe czynności jak siedzenie. Obecnie opierałam się o klatkę piersiową Kyle'a, który dzielnie mnie podtrzymywał.

W dodatku oprócz słabej kondycji fizycznej, mój stan psychiczny również był krytyczny. Demony przeszłości stale przypominały mi o tym, co straciłam, a życie bez Nicka stało się ciągłą walką z własnym sercem. Katami były uczucia, które codziennie wykańczały mnie doszczętnie, tym bardziej odkąd zrozumiałam, co naprawdę czułam do zmarłego przyjaciela. Mogło być już tylko gorzej – przymknęłam oczy i westchnęłam. Może to ja powinnam skończyć w tym grobie zamiast Nicka? Czy to nie byłaby łatwiejsza opcja?

Kyle dostrzegając mój nastrój, odsunął mnie delikatnie od siebie i jedną ręką uniósł mój podbródek do góry, by spojrzeć mi prosto w oczy.

- Cokolwiek teraz myślisz, nie ma sytuacji, z którą byśmy sobie nie poradzili. Może i nie ma już z nami Nicka, ale nie jesteś sama. Nie dopuszczę, by spadł ci włos z głowy, a jeśli będzie trzeba, ochronił cię i przed tobą samą – oznajmił, nie przerywając kontaktu wzrokowego. – Nie jesteś sama – powtórzył, by podkreślić słowa będące odpowiedzią na beznadzieję, w której tkwiłam. Chociaż doświadczenie nauczyło mnie, że Kyle'owi nie można było ufać, ten jeden jedyny raz pragnęłam, żeby było inaczej. Wierzyłam w jego szczere intencje.

Być może desperacko potrzebowałam namiastki bezpieczeństwa. Stąpałam po cienkiej tafli jeziora, niepewna w którym momencie lód pęknie, a woda wciągnie mnie na samo dno. Przeszłość potrafiła namącić mi w głowie, zaburzając rzeczywistość. Żyłam jak zawieszona w czasoprzestrzeni. Wspomnienia, choć wydawały się realne, przypominały mi tylko o tym, od czego chciałam uciec. A przecież nie można uciec śmierci?

Pokiwałam twierdząco głową, przyjmując do siebie słowa chłopaka. Stały się one dla mnie skałą, na którą obecnie się wdrapywałam, bo woda nie miała tam nade mną władzy. Poczułam się bezpieczna i właśnie to sprawiło, że wszelkie negatywne emocje opadły, a ja odnalazłam wewnętrzny spokój.

Nagle ręka Kyle'a zniknęła z mojej twarzy, a on odsunął się, po czym wstał z łóżka z zamiarem opuszczenia pomieszczenia. To tyle? Powiedział kilka pustych deklaracji i myślał, że to wystarczy? Ale czego mogłam wymagać od osoby, która pewnie zmuszała się, żeby ze mną przebywać?

Prawda Tkwi w SercuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz