Rozdział 9 część 1/2

247 14 49
                                    

KYLE

#prawdatkwiwsercu #ptwsnawatt

– Ja pierdole – wyrwało się z moich ust, kiedy zauważyłem, z kim miałem do czynienia. – Jeszcze jego tu brakowało – Z niedowierzaniem lustrowałem Ace'a Haydena, którego szczerze nienawidziłem. Raz już prawie go załatwiłem, za drugim nie zamierzałem się wahać. Chłopak najwidoczniej prosił się o powtórkę. Gdyby nie dziewczyna stojąca za mną, natychmiast razu bym się na niego rzucił i sprawił, by do końca życia usunął z pamięci Lenore Morgan.

– Tak szybko przejąłeś rolę Nicka? – zakpił, wskazując głową na osobę za moimi plecami. –  A może jest ci to na rękę? – dodał, ukazując ten swój cwaniacki uśmieszek. Był jak kobra plująca jadem na odległość. Różnica polegała na tym, że nie było to typowo do obrony, ale właśnie do ataku. Mierzył słowa w ten sposób, aby mnie sprowokować na oczach dziewczyny. Ostatkami silnej woli powstrzymywałem się, żeby nie zetrzeć mu z twarzy tej zadowolonej miny.

– Idź do auta Lenore – rozkazałem stanowczo, nawet nie starając się na nią spojrzeć. Za bardzo byłem wkurzony, żeby zachowywać jakiekolwiek resztki człowieczeństwa. Odwróciłem się tylko i wsadziłem klucze w jej rękę.

– Niech zostanie – wtrącił się Ace, bo oczywiście nie potrafił się zamknąć. – Wybacz, ale przyszedłem się z nią zobaczyć, nie z tobą. Chociaż jeśli jesteś chętny, poszukam terminu na wspólne piwo – Puścił mi oczko, na co wziąłem głęboki oddech, wypuszczając buzujące emocje. Zamorduję go zaraz.

– Czy ostatnia lekcja w liceum nie wystarczyła? Mam ci złamać coś jeszcze? – zagroziłem, odkładając torbę, którą trzymałem i dając krok do przodu. Strzeliłem kostkami, rozgrzewając dłonie do prawego sierpowego. Z przyjemnością dołożyłbym też lewy.

– To byłeś ty – wyszeptała Lenore za moimi plecami. Zaskoczony obecnością dziewczyny, przymknąłem oczy, niedowierzając z własnej głupoty. Dlaczego nie upewniłem się, że poszła, skoro była na tyle uparta, że lekceważyła prawie każde moje polecenie?

Spojrzałem na nią z wymownym znakiem, że nie byłem zadowolony, że nadal tu stała. Ona natomiast wpatrywała się we mnie z szeroko otwartymi oczami, a przez jej twarz przelatywało kilka emocji na sekundę. Nie miała się o tym dowiedzieć. Nie w ten sposób.

– Było do przewidzenia, że jej nie powiedzieliście – Zacisnąłem usta na słowa Ace'a. który dalej drążył temat.

– Nick wiedział? Przecież mi obiecał – Zawiedziony głos Lenore łamał mi serce. Nie mogłem pozwolić, aby zmieniła obraz naszego przyjaciela, który zapamiętała.

– On nic nie zrobił – zarzekałem, aby uratować jego dobre imię. – Przestań mieszać jej w głowie – Zdenerwowany podszedłem do Ace'a i poniosłem go za kołnierz, przyciskając do najbliższej ściany.

– Dwóch na jednego nigdy nie było równą walką, nie sądzisz? – Ace nie przestawał i robił to celowo. Chciał zasiać w niej wątpliwości co do Nicka, a teraz i do mnie. Chciał ją przeciągnąć na swoją stronę, więc wyjawił sekrety z przeszłości. Nie mogłem do tego dopuścić.

– To było wtedy, kiedy na chwilę zasnęłam? Ale wydawało mi się, że... Nick obiecał mi... – Dziewczyna miała trudności ze skończeniem zdania. To był dla niej szok. Do tej pory wierzyła, że Nick był idealny, a przede wszystkim niezdolny do kłamstwa. Ten incydent był czymś ponad wszelkie normy i popierałem przyjaciela. Bezpieczeństwo Lenore było zawsze wyżej niż złożone obietnice i gdybym był na jego miejscu, nie wahałbym się ani chwilę.

– Jeśli zaraz się nie przymkniesz to... – przycisnąłem go mocniej do budynku, tak że głową uderzył o chropowatą powierzchnię. Jak śmiał przywoływać zmarłych? Jak śmiał oczerniać dobre mienie Nicka i to w dodatku przy osobie, która najgorzej znosiła jego odejście? – kipiałem ze złości.

Prawda Tkwi w SercuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz