Prolog

1.6K 50 9
                                    

- Nie musimy tego robić – powiedział cicho Isaac, wpatrując się intensywnie w stojącą przed nim osobę. – Jeszcze nie jest za późno – w jego głosie pojawiły się błagalne nuty. Wiedział, że kolejne minuty zmienią bardzo wiele. Nie... zmienią wszystko.

- Musimy – powiedziała bez chwili zawahania Ava.

Jej głos brzmiał mocno, zdecydowanie. Nic w jej postawie nie zdradzało nawet najmniejszego śladu wahania.

- Ava, posłuchaj... - zaczął łagodnie. – Wyjaśnimy to na spokojnie. Porozmawiaj ze mną i wytłumacz mi... dlaczego?

- Nie – ucięła.

To jedno słowo zabrzmiało niczym trzask bicza. Wzdrygnął się nieznacznie, napinając ciało niczym pod wpływem fizycznego ciosu.

- Rzuciłam ci oficjalne wyzwanie. Nie masz innego wyjścia, jak je przyjąć. Pozostaje ci to lub oddanie walki walkowerem.

- Nie mogę z Tobą walczyć. Zrozum, proszę...

- Isaaku, Kapitanie Millennium High School, rzucam ci wyzwanie. Walcz ze mną o prawo do rządzenia w szkole. Walcz lub się poddaj – każde słowo wypowiadała z mocą.

Jej głos popłynął dalej, przebijając się przez dźwięki dobiegające z wnętrza szkoły. Nie była w stanie zagłuszyć w pełni muzyki, ale jej wyzwanie usłyszało kilka przebywających w pobliżu osób. To kwestia minut nim zostaną otoczeni przez żądnych sensacji widzów. Wtedy też stracą szansę na rozmowę.

- Ava, ta walka nie powinna mieć miejsca. Nie walcz ze mną. Nie chciałaś tego. Nie potrzebujesz...

- Wystarczy! – przerwała mu. – Po raz ostatni rzucam ci wyzwanie. To ostatni moment na przyjęcie go przed ogłoszeniem przegranej.

Isaac wbił w nią spojrzenie. Przesunął nim od twarzy, na której jeszcze pół godziny temu widniał uśmiech, aż po ciało ubrane w suknię balową. To nie był strój do walki. Jej buty również się do tego nie nadawały. Nie pamiętał, czy kiedykolwiek wcześniej założyła szpilki. Na pewno jednak nie umiała w nich walczyć.

- Chcesz walczyć... w tym? – zapytał z powątpiewaniem, obrzucając raz jeszcze spojrzeniem jej ubranie.

- Dam sobie radę – odparła bez zawahania.

Isaac powoli pokręcił głową.

- Nie biję się z dziewczynami.

Wokół nich powoli tworzył się krąg złożony z ciekawskich uczniów szkoły.

- I na pewno nie biję dziewczyn, które zaledwie godzinę temu całowałem – dodał znacznie głośniej.

Chciał, by te słowa usłyszała nie tylko ona, ale też coraz większe grono gapiów. Przede wszystkim jednak musiał jej przypomnieć... To głupie. Na pewno pamiętała. Zatem dlaczego rzucała mu wyzwanie?

Dziewczyna skrzywiła się nieznacznie. Jej ręka drgnęła, jakby chciała dotknąć swoich ust. Zamiast tego jednak przygryzła wargę. Zaledwie kilka sekund po tym zsunęła szpilki i stanęła boso na brukowanym podłożu.

- Ostatnie wezwanie – powiedziała głośno.

- Nie chcę z Tobą walczyć, ale nie mogę pozwolić ci wygrać. Mam nadzieję, że wyjaśnisz mi wszystko po... po tym. Jako Kapitan szkoły przyjmuję wyzwanie – dodał już bez wahania.

- Isaac, no co ty... - Archer był w szoku. Nie tylko on. Z tłumu dobiegło kilka zaskoczonych głosów.

Chłopak powoli ściągnął marynarkę i zrzucił ją na obrzeża utworzonego kręgu. Ściągnął też buty.

Kapitanowie szkółOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz