Ostatnie dni były dla Avy trudne. Wiedziała, jak ważna jest rekonwalescencja w przypadku obolałego ciała. Wiedziała, co robić, gdy przesadzi z ćwiczeniami. Nie wiedziała tylko jednego: jak trudno pozbierać się po prawdziwym pobiciu. Na pewno jednak pomogło jej dotychczasowe doświadczenie. Siniaki, które normalnie powstawały po zablokowanych ciosach, teraz były wynikiem agresji nieznanych jej dziewczyn. Inny wynik, ale skutek podobny.
Gdy była pewna, że może zaufać swojemu ciału, postanowiła wrócić do życia. Właściwie już najwyższa pora. Musiała nadrobić zaległości w szkole i przygotować się do poniedziałkowych lekcji. Dlatego od samego rana wzięła się do pracy.
Około południa wpadła do niej Chloe. Chociaz dziewczyny wyganiały braci z pokoju Avy, ci stale u niej byli. Na zmianę, nie więcej niż jeden na raz, ale siedzieli z nimi. Ich obecność czasem ograniczała się do czytania książki, niekiedy zaś do pomocy w lekcjach. Jak sami mówili, przyzwyczaili się do pilnowania Avy. Trudno było im tak od razu porzucić coś, co najwyraźniej stało się nawykiem.
Gdy zbliżało się popołudnie i dziewczyny zajęły się już wyłącznie odpoczynkiem, do pokoju nagle wkroczył Noah. Obrzucił Chloe nieodgadnionym spojrzeniem, ale finalnie to na Avie skoncentrował uwagę.
– Zbieraj się. Masz randkę.
Gdyby powiedział, że nagle zapragnął hodować u siebie w pokoju lamy, efekt byłby zapewne podobny. Obie dziewczyny spojrzały na niego zdziwione. W przypadku Avy zdziwieniu było bliżej do szoku.
– Co? Z kim?
– Leo będzie po ciebie za pół godziny. Z tego, co wiem, obiecałaś mu randkę.
– Co? – powtórzyła. Słowa Noah nadal nie miały dla niej najmniejszego sensu. – Wcale nie.
– Idź – zachęcała ją Chloe. – Co ci w sumie szkodzi? Gdzie mają iść? – ostatnie pytanie skierowała do chłopaka.
– Najpierw do centrum handlowego na kręgle. Później nie wiem.
– Nie mam zamiaru iśc z nikim na randkę. Nawet jeśli to Leo.
Noah westchnął ciężko.
– Mason będzie na miejscu. Drużyna futbolowa i cheerleaderki mają też być w kręgielni, a naprawdę trudno o większych plotkarzy. Jeśli chcesz pokazać osobie odpowiedzialnej za twoje pobicie, że cię to nie złamało, to najlepsza okazja.
Ava nie odpowiedziała od razu. Widać było, że dokładnie rozważa słowa Noah. Nie mgła odmówić mu racji. Obiecała sobie przecież, że nie pozwoli dłużej traktować się jak popychadło. Tak bardzo chciała dotrzymać obietnicy danej Margareth... Niestety doprowadziło to do obecnej sytuacji. Najwyraźniej musiała pokazać znacznie większą wolę walki. Równie dobrze mogła zacząć od pokazania się w ogóle.
– Dobra. Ale to nie będzie randka – zgodziła się wreszcie.
– Mi to obojętne, a Leo i tak po ciebie przyjedzie.
Chloe niemal pisnęła z zachwytu, na co Noah zmrużył oczy.
– Pomogę ci się przygotować.
– W takim razie was zostawię – powiedział chłopak, opuszczając pokój.
Chloe była w swoim żywiole. Wyrzuciła wszystkie ubrania Avy z szafy. Przerzucała wieszaki. Krzywiła się na większość ubrań Avy. Przysięgała jej, że razem pójdą na zakupy, bo ona nie może pracować z takim materiałem.
Ostatecznie udało jej się skompletować strój, który może nie budził jej zachwytu, ale wywoływał najmniejsza niechęć. Długa koszula zamieniła się w krotką sukienkę, ściągnięta w talii cienki paskiem. Obcisłe legginsy zastąpiły rajstopy, na które Ava nigdy by się nie zgodziła. Buty na płaskiej podeszwie tez musiały wystarczyć, bo Ava nie miała ani jednej pary szpilek lub czegokolwiek, co by je przypominało.
CZYTASZ
Kapitanowie szkół
RomanceNowa szkoła. Nowa rodzina. I pięciu nowych braci. Ava kocha swoją matkę. Musi to sobie powtarzać przynajmniej kilka razy dziennie, gdy wraz z matką rusza, by zamieszkać z jej nowym mężem. Przeprowadzka i zmiana szkoły nie byłaby problemem, ale jest...