Noah dotrzymał słowa. Był na tyle skuteczny, że w piątek Margareth sama odwiozła Avę na lotnisko. Wprawdzie kobieta nie była szczególnie zachwycona samym pomysłem, ale cokolwiek powiedział jej najstarszy z braci, musiało dosłownie ruszyć jej sumienie. Niemal przepraszała córkę, że zabrała ją z domu i zmusiła do przeprowadzki. Wyglądała na skruszoną.
Całą drogę na lotnisko Ava musiała przekonywać ją, że w gruncie rzeczy sama przeprowadzka nie była dla niej tak zła. Dziewczyna czuła jak kolejne kłamstwa niemal palą ją w usta. W rzeczywistości od czasu przyjazdu w miasteczku nie spotkało jej nic dobrego. Prześladowania w szkole i złamane serce były tymi kroplami, które przelały czarę goryczy.
Oczywiście tego Ava nie powiedziała. Ograniczyła się jedynie do zapewnień, że chce odwiedzić ukochaną ciotkę i Seana.
Na dźwięk imienia chłopaka twarz Margareth przybrała zagadkowy wyraz. Ava mogłaby przysiąc, że przemknął przez nią grymas niechęci. W głowie dziewczyny rozdzwoniły się wszystkie dzwonki alarmowe. Za bardzo jednak zależało jej na wyjeździe, by dopytywać, co stało się z dawną sympatią Margaret do najlepszego przyjaciela Avy.
Gdy samolot poderwał się ku przestworzom, Ava nie odczuwała tęsknoty. Właściwie po raz pierwszy od dawna czuła się, jakby ktoś zdjął z jej barków ogromny ciężar. Potrzebowała tego. Musiała wydostać się z miasteczka, które wzbudzało w niej tak wiele emocji.
Kilka godzin lotu poświęciła na czytanie. Nie pamiętała, kiedy ostatnio miała na to czas. Teraz jednak mogła zagłębić się w lekturze. W słuchawkach rozbrzmiewała kojąca muzyka. Ava nawet nie wiedziała, w którym momencie zasnęła.
Obudziła ją stewardesa, nakazująca zapięcie pasów. Za chwilę mieli lądować.
Tak niewiele dzieliło ją od spotkania z ukochanymi osobami. Z trudem siedziała na miejscu. Opanowania wystarczyło jej właściwie do czasu aż nie zobaczyła znajomej sylwetki ciotki na terminalu lotniska.
Violet była młodszą siostrą ojca Avy. Miała trzydzieści pięć lat, chociaż wyglądała na mniej. Idealna figura, długie, lśniące włosy w kolorze jasnego brązu, a także ciepłe oczy o złotym odcieniu tworzyły przyjemną dla oka mieszankę. Dlatego tez niejeden mężczyzna obrócił się na widok kobiety. I chociaż jej strój niczym się nie wyróżniał, sama uroda sprawiała, że Violet przyciągała spojrzenia.
Dla Avy ważniejsze było jednak to, że ciotka była dla niej bardziej przyjaciółką niż opiekunem. Nawet gdy zastępowała swojego brata i Margareth, utrzymywała koleżeńskie relacje.
Violet na widok Avy niemal pisnęła z radości. Obie biegiem pokonały dzieląca ich odległość i padły sobie w ramiona. Przez chwilę trwały w swoich objęciach zanim Violet odsunęła dziewczynę na odległość ramion i przyjrzała jej się uważnie.
– Wyglądasz pięknie, jak zawsze, ale wydajesz się tez zmęczona – powiedziała z powagą odmalowaną na twarzy.
– To tylko zmęczenie po podróży – odparła od razu Ava.
– Słoneczko – ton ciotki nabrał ostrzegawczej nuty. – Przecież wiesz, że jestem jedyną osobą, która zawsze wie, kiedy kłamiesz. To nie zmęczenie. Nie po podróży – sprostowała.
– To... Masz rację – przyznała z ciężkim westchnieniem Ava. – Sytuacja jest skomplikowana.
– Jak bardzo?
– Bardzo – odparła bez wahania dziewczyna.
– W takim razie czeka nas długa rozmowa. Ale to już w domu przy kubku ciepłej herbaty. Póki co możesz opowiedzieć mi o tych przyjemniejszych rzeczach.
CZYTASZ
Kapitanowie szkół
Lãng mạnNowa szkoła. Nowa rodzina. I pięciu nowych braci. Ava kocha swoją matkę. Musi to sobie powtarzać przynajmniej kilka razy dziennie, gdy wraz z matką rusza, by zamieszkać z jej nowym mężem. Przeprowadzka i zmiana szkoły nie byłaby problemem, ale jest...