- Powiesz mi wreszcie? – Chloe od początku lekcji powtarzała jak mantrę te same słowa.
I bez jej marudzenia poniedziałek był trudny do przetrwania. Długie siedzenie w ławce najlepiej obnażyło fakt, że Ava nie doszła do końca do siebie. Nadal bolało ją całe ciało. Czuła każdy siniak i każdy naciagnięty mięsień. Niestety nie miała już szans na dłuższe wolne. I tak nieobecność sprawiła, że czekało ja sporo pracy z nadrabianiem zaległości.
- Powiem, jak skończą się lekcje – wyszeptała cicho Ava.
Niestety nie dość cicho. Nauczyciel matematyki syknął ostrzegawczo, karcąc obie dziewczyny wzrokiem.
Chloe wyglądała jak żywy przykład niewinności. Ava zdobyła się na skruszoną minę i wróciła do liczenia skomplikowanego działania z tablicy.
Ledwie rozbrzmiał dzwonek, wieńczący koniec lekcji, a Chloe powtórzyła dzisiejsze słowa dnia.
- Co mam ci powiedzieć? – zapytała rozbawiona Ava, gdy wychodziły z sali lekcyjnej.
- Jak było. Co zrobił. Gdzie cię zabrał. Wszystko. Chcę wiedzieć absolutnie wszystko – wyrzucała z siebie Chloe. Jej słowa śmigały niczym naboje wystrzeliwane z karabinu.
- Było w porządku – odparła oszczędnie Ava. – Leo jest naprawdę fajny. Zachowywał się bardzo dobrze.
- Mówisz, jak moja babcia – jęknęła Chloe. – Szczegóły P-I-K-A-N-T-N-E poproszę.
- Nie mam.
- Nie pocałował cię? – dziewczyna była niemal w szoku. – Nawet ślepy, by zauważył, że mu się podobasz. Trzyma cię chociaż za rękę? Cokolwiek?
Ava westchnęła ciężko.
- Zachowywał się poprawnie – odparła.
Nie uznała za konieczne zdradzać, jakie było ostatnie pytanie Leo. Wystarczyło, że kołatało jej w głowę od ich spotkania. Nie potrzebowała jeszcze dodatkowych nacisków ze strony Chloe.
- Poza tym może uznał, że randka nie była taka, jak na to liczył i po prostu odpuścił. Może...
Więcej nie zdążyła powiedzieć. Dziewczyny były już niemal przy bramie szkoły, gdy zobaczyły niewielki tłumek uczniów zgromadzony przy ulicy. Ci wydawali się mocno zaabsorbowali tym, co widzą. Tłumek gęstniał w takim tempie, że nim dziewczyny do niego dotarły, musiały przeciskać się pomiędzy uczniami.
- Chyba jednak się mylisz – powiedziała z zachwytem Chloe.
Ava nie potrafiła się z nią spierać. O mur, stanowiący część ogrodzenia szkoły, opierał się nonszalancko Leo. Wyglądał na rozluźnionego, chociaż był na obcym terenie i stał się obiektem żywego zainteresowania rosnącej liczby osób. Zdawał się jednak nie zwracać na nich uwagi. Pomimo tego zdołał wyłowić spojrzeniem Avę.
Zaraz po tym jego wzrok przesunął się na Chloe, ale nie pozostał na dziewczynie.
- Cześć, Leo. Przyszedłeś do Isaaca? – zapytała Ava, pochodząc bliżej chłopaka.
- Niezupełnie – odparł, uśmiechając się do niej. – Powiedziałem ci, że jesteś mi winna odpowiedź. Przyszedłem po nią.
Odsunął się od muru, zmniejszając dystans między nim a Avą. Pozostali uczniowie, niczym na komendę, odsunęli się dalej, tworząc naokoło nich pełen napięcia okrąg.
- Odpowiedź? – zapytała zaskoczona Ava. Wszelkie myśli uleciały jej z głowy.
- Dokładnie. Odpowiedź na moje pytanie. Pamiętasz je jeszcze? Możesz mi odpowiedzieć?
CZYTASZ
Kapitanowie szkół
RomanceNowa szkoła. Nowa rodzina. I pięciu nowych braci. Ava kocha swoją matkę. Musi to sobie powtarzać przynajmniej kilka razy dziennie, gdy wraz z matką rusza, by zamieszkać z jej nowym mężem. Przeprowadzka i zmiana szkoły nie byłaby problemem, ale jest...