Rozdział 21

241 9 3
                                    

Sama nie wiedziała, dlaczego dała się namówić Chloe na podwójną randkę. Sama przed sobą tłumaczyła się, że zamierza kontrolować wywiązanie się Isaaca z umowy. Był wściekły, gdy to na nim wymusiła. Ona tymczasem chciała, by przyjaciółka bawiła się dobrze na tym spotkaniu. Szczególnie że Isaaca zdawał się jej nie do końca obojętny.

Pukanie do drzwi przerwało ponure rozmyślania Avy. Otworzyła ze skwaszoną miną.

– Wyglądasz pięknie – powiedział na powitanie Noah. Sam jak zwykle prezentował się nienagannie. Podwinięte rękawy w koszuli odsłaniały umięśnione przedramiona. Jeansy natomiast opinały wyrzeźbione nogi. Niewymuszona codzienna elegancja Noah była czymś, czego Ava momentami bardzo muz zazdrościła.

Chociaż chłopak powiedział jej komplement, z trudem w niego wierzyła. Miała na sobie czarne legginsy i koszulową sukienkę. Chloe wymusiła na niej, by w talii spięła ją paskiem. Dzięki temu ubranie nie było workowate, ale prezentowało się niemal kobieco. Może gdyby nie super wygodne trampki, które Ava założyła.

– Zawsze się zastanawiałam, dlaczego nie zapinasz wszystkich guzików w koszuli – odparła w odpowiedzi na komplement.

– och, to proste. Po pierwsze, zapięty pod szyje nie czułbym się swobodnie. A po drugie, zazwyczaj jest mi dość gorąco. Poczekam do lata, a w ogóle zrezygnuję z koszul – obiecał z kuszącym uśmiechem.

– Jakoś wytrzymam. Pewnie z trudem, ale dam radę – zakpiła.

– Od razu lepiej. Tamta skwaszona mina niezbyt do ciebie pasuje. Uśmiechnij się i ciesz wspólnie spędzonym czasem.

Usiłowała zdobyć się na wymuszony uśmiech, ale poległa.

To od początku był pomysł Chloe. Namówiła Noah, żeby im towarzyszył. Dziewczyna nie chciała, by Ava czuła się jak piąte koło u wozu. Co więcej, obecność Noah gwarantowała, że Ava zostanie otoczona odpowiednią opieką. Okazało się przy tym, że sama zainteresowana nie ma nic do gadania.

– Możemy ruszać? – zapytał Noah.

– Tak, jestem gotowa.

Noah podał jej ramię, czym wywołał niechciany uśmiech na twarzy Avy. W pierwszej chwili wywróciła oczami, jednak ostatecznie przyjęła ten gest. Może po prostu potrzebowała trochę otuchy po starciu z Isaakiem. A może swoboda najstarszego z braci zaczęła w końcu na nią działać podobnie jak jego urok osobisty. Przy Noah naprawdę trudno było czuć się źle. Jedynie czasami na jego twarzy pojawiał się cień niczym bolesne wspomnienia. Zazwyczaj wtedy, gdy bracia wspominali jego czas w szkole.

– Powiesz mi, czego chciał Isaac? – zapytał Noah, ruszając spod domu.

– Wiedziałam, że nie wytrzymasz! – wykrzyknęła z satysfakcją. – W sumie trzymałeś się najdłużej, ale i tak poległeś.

Ava uśmiechnęła się rozbawiona, wspominając podchody pozostałych braci. Niektórzy byli bardzo bezpośredni, jak bliźniacy. Inni, czyli Dominic, starali się delikatnie wybadać sytuację. Noah zdecydowanie należał do tych, którzy nie owijają w bawełnę.

– To było oczywiste – odparł z chłopięcym urokiem, wzruszając ramionami.

– Chciał, żebym odwiedziła go w domu – zdecydowała się naprawdę Ava.

– I to wszystko? – zapytał zaskoczony. – W takim razie dlaczego całą sobotę okładałaś Jake'a podczas treningu? Wiem, że bywa nieznośny, ale tym razem musiało chodzić o coś więcej.

– Trenowaliśmy – powiedziała na swoją obronę.

– Intensywnie. Jeśli chcesz, znam inne formy intensywnych treningów...

Kapitanowie szkółOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz