Rozdział 2

484 22 0
                                    

Obudził ją narastający szum silnika samochodu. Auto przyspieszało systematycznie, przez co wydawało z siebie coraz głośniejsze dźwięki. Miarowy szum przerodził się w nieprzyjemne dla uszu buczenie silnika zmuszonego do pracy ponad możliwości ich starej maszyny. Ava wiele razy prosiła matkę o wymianę pojazdu, ale za każdym razem słyszała inną wymówkę. Gdy pieniądze przestały być problemem, okazały się nimi być sentymenty.

W pierwszej chwili Ava chciała odsunąć się od szyby, która mroziła jej policzek. Nagły ból w ręce powstrzymał jednak ten zamiar. Prawdopodobnie tkwiłaby chwilę w tej pozycji, dając czas zastałym mięśniom, ale zobaczyła jadący równolegle do samochodu motocykl. Jego kierowcą był chłopak lub mężczyzna, sugerując się atletyczną budową ciała. W oczy rzucały się szerokie barki opięte skórzaną kurtką. Dziewczyna nie widziała jego twarzy, którą przesłaniał szczelnie kask.

W tym samym momencie, w którym uświadomiła sobie, że nadal rozpłaszcza bok twarzy o szybę, motocyklista pomachał do niej. Odsunęła się gwałtownie. Z jej ust wydobyło się jęknięcie bólu. Chociaż nie widziała jego twarzy, mogłaby przysiąc, że motocyklista uśmiechnął się, nim pomknął dalej.

Nie pojechał daleko. Zajął miejsce na pasie przed nimi i prowadził ich niczym na paradzie.

– Mogłaś mnie obudzić – powiedziała z wyrzutem do matki. – Zamiast tego jechałam z twarzą rozpłaszczoną na szybie. Tego faceta przed nami musiało to nieźle rozbawić.

Kobieta zerknęła we wsteczne lusterko. Na twarzy okolonej krótkimi, płowymi włosami pojawił się uśmiech. Dzięki niemu Margareth wyglądała na znacznie młodszą. To właśnie ten uśmiech sprawił, że wnętrze auta w jednej chwili stało się bardziej przytulne.

– Ten facet to twój przyrodni brat. No, jeden z nich – odparła rozbawiona kobieta.

Ava zastygła w bezruchu, zanim zdołała wyjąkać:

– Żartujesz, prawda?

Chłopak znowu zjechał na sąsiedni pas i zrównał się z ich samochodem. Tym razem jednak była na to przygotowana. Gdy lekko zwrócił ku niej głowę, uśmiechnęła się i pomachała mu. Nie wyglądała na zawstydzoną. Właściwie sama była rozbawiona, gdy wyobraziła sobie, jak musiała wyglądać chwilę wcześniej.

– Który to? – zapytała matki.

Próbowała równocześnie przeczesać informacje, jakie wcześniej dostała na temat swojej nowej rodziny. Pięciu braci nadal stanowiło w jej głowie zaledwie kilka imion nie powiązanych ani z twarzami, ani tym bardziej ich charakterami. Ava nie chciała oglądać zdjęć. Nie chciała brać udziału w ceremonii ślubnej, która wpędziła ja w tą sytuację. Gdy Margareth ślubowała innemu niż jej ojciec mężczyźnie, Ava nawet z nią nie rozmawiała.

Może matka mówiła o chłopaku z zamiłowaniem do motorów, ale Ava nie była w stanie nic sobie na ten temat przypomnieć.

– Remy. Jest rok od ciebie starszy.

– Czyli jest w ostatniej klasie – zamyśliła się Ava, nadal śledząc spojrzeniem motocyklistę.

Gdy skończyła się wielopasmowa droga, Remy był zmuszony jechać tuż przed nimi. W pełni skoncentrowała się na obserwowaniu jego pewnych ruchów. Maszyna musiała ważyć naprawdę sporo, ale w rękach Remy'ego wydawała się być lekka jak piórko. Obserwacja ta sprawiła, że Avie umknęła zmiana na twarzy matki. Nie zauważyła, jak wcześniejszy uśmiech znika i zastępuje go powaga.

– Mówiłaś coś? – zapytała wyrwana z zamyślenia dziewczyna.

– Wiem, że nie chcesz o tym rozmawiać, ale muszę mieć pewność... Nie jesteś zła, że zamieszkasz z nami? Wiem, że to ogromna zmiana i nie jesteś przyzwyczajona, ale czy chociaż spróbujesz?

Kapitanowie szkółOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz