Rozdział 5

314 15 2
                                    

– Jesteś pewna, że nie potrzebujesz mojej pomocy? – chyba po raz setny zapytała Margareth.

Ava westchnęła ciężko. Kolejny raz musiała zapewniać matkę, że poradzi sobie z załatwieniem wszystkich formalności. Nie żeby robiła to po raz pierwszy. Dziewczyna często zmieniała szkoły, a większość z nich nie różniła się za bardzo od siebie pod względem formalności do załatwienia. Dlatego od pewnego czasu Aava zajmowała się tym sama, podsuwając rodzicom papiery do podpisania.

– To nie zajmie mi wiele czasu – zapewniła dziewczyna. – Za to jeśli znowu zapytasz o to samo, spóźnisz się do pracy – zauważyła spokojnie Ava.

Margareth spojrzała na zegarek. Zaklęła cicho, widząc, która jest godzina. Złapała szybko kubek termiczny z kawą i niemal wybiegła z domu. Po drodze przelotnie ucałowała Avę w policzek, życząc jej udanego dnia.

Do oficjalnego rozpoczęcia roku szkolnego został tydzień. Część formalności Margareth załatwiła jeszcze przed przylotem Avy. Dziewczynie pozostało głównie dostarczenie dokumentów z byłej szkoły, a raczej szkół.

– Gotowa?

Noah pojawił się w kuchni niemal bezszelestnie. Poruszał się zadziwiająco cicho, chociaż sama jego obecność była dość przytłaczająca. Na pewno nie należał do osób, które w jakikolwiek sposób da się ignorować. Wypełniał sobą przestrzeń i przyciągał spojrzenia. Nawet teraz, gdy zdecydował się na casualową koszulę w głębokim czarnym kolorze, zmuszał Avę do patrzenia na siebie.

Był przystojny. Był pod wieloma względami dojrzały, co przejawiało się przede wszystkim w jego stosunku do braci. Ale wydawał się też przejmująco smutny. Uśmiechy, którymi tak chętnie czarował otoczenie, nie docierały do oczu.

– Daj mi sekundę na dopicie kawy i możemy się zbierać.

To Noah zaproponował, że zawiezie ją do szkoły. Kiedyś do niej chodził, więc nie tyko znał drogę, ale też sam układ budynku w środku. Co więcej, miał dzisiaj wolne w pracy, dlatego nie kolidowało to w żaden sposób z jego planami.

– Jadłaś coś? – pytanie padło z ust Dominica, który również pojawił się w kuchni.

– Kawę? – na poły zapytała, na poły odpowiedziała na pytanie.

– Trudno uznać ją za jedzenie. Siadaj i daj mi dziesięć minut.

– Dziesięć minut to sporo jak na zrobienie kanapki. Nawet dla mnie – zauważyła Ava.

– Och, to będzie ciekawe – wymruczał pod nosem rozbawiony Noah, opierając się barkiem o ścianę.

Dominic poruszał się po kuchni pewnie. Żaden jego ruch nie był przypadkowy. Nic, po co sięgał, nie zostało odłożone do szafki bez wcześniejszego użycia. Kolejne składniki lądowały w misce. Kolejne kilka chwil zajęło mu wymieszanie ich przyrządem, który Ava widziała chyba po raz pierwszy w życiu.

Praktycznie nie przerywając mieszania, Dominic postawił patelnię na płycie grzewczej. Gdy tylko olej zaskwierczał, chłopak wylał na niego nieco ciasta. Na oczach Avy pośpiesznie przygotowana masa rosła i rumieniła się w kuszący sposób.

Kilka minut – tyle czasu potrzebował Dominic, by postawić przed Avą cudownie pachnące pancakes. Kilka minut – tyle czasu potrzebowała Ava, by pochłonąć je z wyraźną przyjemnością.

– To było pyszne – wymruczała zadowolona. – Najlepsze, co w życiu próbowałam.

Noah uniósł brew.

– Chętnie podejmę wyzwanie – powiedział, uśmiechając się kusząco.

– A co, też gotujesz?

Kapitanowie szkółOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz