Rozdział 22

222 10 0
                                    

Randki nie można było uznać za udaną. Nie dla wszystkich. Spotkanie okazało się klapą dla Isaaca i Chloe. Przyjaciółka musiałaby być kompletnie ślepa, żeby nie widzieć ukradkowych spojrzeń chłopaka. A ostatnia akcja kapitana ich szkoły przebiła wszystko.

Po tym czasie przez jakiś czas Chloe nawet nie dzwoniła do Avy. Nie chciała się z nią kontaktować. Właściwie Ava była w stanie to zrozumieć. Stwierdzenie, że „głupio wyszło" nie oddawało w pełni katastrofy, która było ich spotkanie w czwórkę.

Dziewczyny nie rozmawiały na lekcjach, ani po nich. Chloe szybko pakowała się, gdy tylko rozbrzmiał dzwonek. Za każdym razem uciekała, nim Ava zdążyła poprosić ją o rozmowę. W końcu musiała zrezygnować i poczekać aż przyjaciółka sama postanowi się do niej odezwać.

Do tej pory Ava niemal zawsze wracała z braćmi do domu. Mason i Jake mieli prawo jazdy, dlatego zazwyczaj to oni odwozili ją i Dominica po lekcjach. Czasem odbierał ich Noah. Niekiedy zaś musieli skorzystać z autobusu szkolnego, bo umiejętności Avy w zakresie prowadzenia nadal były gorzej niż tragiczne.

Tego dnia Ava postanowiła jednak wrócić na nogach. Droga nie była krotka, ale dziewczyna musiała pomyśleć. Jedynie samotny spacer gwarantował jej na tyle spokoju, by była w stanie zebrać myśli. Szczególnie że ataki w szkole nasiliły się, a ilość głupich żartów rosła w zastraszającym tempie.

Ubrania zabrane podczas brania prysznica po wychowaniu fizyczny. Pomalowane drzwiczki szafki. Książka do matematyki opatrzona przekleństwami. Ktokolwiek za to odpowiadał, wydawał się dopiero rozkręcać. Ava tymczasem miała dość tych podchodów. Wybierając samotny spacer miała cień nadziei, że sprowokuje tym swojego oprawcę, kimkolwiek by on nie był.

Szła bez pośpiechu, z plecakiem przerzuconym niedbale przez ramię. W jednym uchu miała słuchawkę bezprzewodową. Rozbrzmiewała w niej muzyka, która musiała zagłuszyć kroki idących za nią osób.

Nic nie słyszała. Nie widziała. W jednej chwili poczuła uderzenie w głowę czymś ciężkim i nieforemnym. Najpewniej plecak wypełniony książkami, z których jeden róg trafił ją w miejsce u podstawy czaszki.

Upadła na ziemię. Słuchawka wypadła jej z ucha. Plecak spadł kawałek dalej.

Zanim zdążyła się podnieść, kopnięcie trafiło ja w żebra. Nie było bardzo mocne, ale zaskakujące. Obróciła się częściowo na plecy. Kopnięcie w brzuch pozbawiło ją na chwilę oddechu i woli walki.

– Zostaw kapitana w spokoju. Podporządkuj się – usłyszała nad sobą wypełniony jadem głos.

Otworzyła oczy. Nad nią stała grupka dziewczyn. Wyglądały na uczennice najstarszej klasy. Co jednak zaskakujące, wydawały się normalne. Ot dziewczyny, które minęłaby na korytarzu, nie zwracając na nie uwagi.

Poczuła jak narasta w niej wściekłość. Głupie żarty znosiła, ale to...

Podcięła jedną z napastniczek. Ta, przewracając się, wpadła na druga z dziewczyn. Chwila zaskoczenia dała Avie czas na podniesienie się. Trzecią z dziewczyn kopnęła w tors, odpychając ją przy tym.

Zza pleców zaatakowała ją kolejna z dziewczyn. Uderzyła w głowę. Gdyby była wytrenowana, Ava odczułaby to dużo mocniej. Zamroczyło ją na ułamek, ale to wystarczyło kolejnej dziewczynie do wyprowadzenia kopnięcia. Trafiła Avę w bok nogi, przez co ta się pod nią ugięła.

Cios w plecy ponownie ją przewrócił.

Napastniczki na to czekały. Kopały niedbale po całym ciele. W brzuch, w żebra, w plecy i w nogi. Ava skuliła się obejmując głowę ramionami. Nie była w stanie znaleźć luki i czasu potrzebnego na podniesienie się.

Kapitanowie szkółOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz