𖦹 Dzień 9: Morderczyni z Ferrow High

24 11 0
                                    

No hej! Przyjemnej lektury :)

⊱ ────── {.⋅ ❆ ⋅.} ───── ⊰

Pieprzone Ferrow High. Uczniowie zachowują się jak jebane zwierzęta - polują na swoje ofiary, po czym gnębią je, a nawet doprowadzając do ich śmierci. Nie zrozumcie mnie źle, wcale nie tak postrzegam zwierzyniec. Tak postrzegam uczniów mojej szkoły. Nazywam się Willow Johnson - córka dyrektora wspomnianej szkoły. Powinnam mieć dobrą metkę, stanowisko w klasie, no nie? Tak myśli każdy. Wszystko jednak się zmieniło po tragedii, która miała miejsce rok temu. Anabelle Fernstbow zginęła tragiczną śmiercią. Jej ciało zostało rozorane przez chuj-wie-co. Ponieważ nasza relacja nigdy nie była doskonała - wpadłam na listę podejrzanych. Sprawcy nadal nie znaleźli, a ja nie mogę znaleźć sensownego alibi, bo w dzień tragedii znajdowałam się przy miejscu zdarzenia.

- Willow! - usłyszałam chrapliwy głos dochodzący z kuchni. Był to mój ojciec, który z pośpiechem zaczął wbiegać do góry po schodach. Wzruszyłam ramionami na jego stanowczy ton, jedynie czekając, aż mężczyzna zjawi się w moim pokoju.

- Tak, ojcze? - zapytałam oficjalnie, udając zainteresowaną jego słowami.

- Musisz się pośpieszyć, zaraz zaczynasz lekcje - zbeształ mnie mężczyzna. Wymamrotałam coś pod nosem, nie będąc zadowolona z mego obowiązku. Facet jednakże z poważną miną dalej spoglądał w moją stronę, oczekując, iż wreszcie zacznę się szykować. To też zaczęłam robić, by tylko ojciec opuścił moją sypialnię. Pośpiesznie wyciągnęłam jakieś ubrania z szafy, po czym, gdy tylko byłam już ubrana w coś innego niż piżamę, opuściłam pokój, kierując się do łazienki.

No to jesteśmy. Przed moimi oczami znajdowała się Ferrow High. Rozległy, szary budynek, obok którego znajdował się stadion drużyny Footballu naszej szkoły. Wiele uczniów znajdowało się już na miejscu, przez co trudno było mi się pomiędzy nimi przeciskać. Ze zniecierpliwieniem westchnęłam, czując że gorąc napływa mi do żył.

- Witaj, morderczyni - zakpił jeden z członków drużyny footballu, przechodząc obok mnie. Coś we mnie zaczęło się gotować. Gdy tylko spojrzałam w jego stronę, zauważyłam, iż na jego twarzy maluje się głupawy, szyderczy uśmiech.

- Czego chcesz, Derek? - zapytałam z oburzeniem. - Ile razy trzeba tobie i twojej bandzie głąbów powtarzać, że to nie była moja wina! Na miejscu zdarzenia znajdowało się jeszcze chuj-wie-ile osób!

- Tak, ale z przesłuchań wynikło, że Anabelle znała tylko ciebie. I tylko ty jej nie znosiłaś. Czyżby to nie był solidny dowód na twą winę, Willow? - wyrzucił z siebie z żalem. - Po prostu się przyznaj, może zmniejszą ci wyrok! - dodał z wściekłością.

- Z tego, co pamiętam, nigdy nie lubiłeś Anabelle. Następny dowód na to, że ludziom zależy na kimś dopiero po śmierci tej osoby. Chujowo - skrzywiłam się na jego osądy.

- Nigdy jej nie lubiłem, masz rację. Ale nie zabiłbym jej ze względu na to, czy ją lubię czy nie! To chore, lecz się - odpowiedział mi, a ja tylko wzruszyłam ramionami, wchodząc do damskiej toalety.

Spojrzałam w lustro, w którym ukazała się blada, koścista twarz. Powoli zaczął się również pojawiać zarys jej ciała. Dłonie w odbiciu były ułożone na moim ramieniu, przegarniając moje brązowe włosy za ucho, a ciemne, głębokie oczodoły posiadały drobną, białą kropeczkę rysującą się w głębi.

Wzdrygnęłam się lekko. Gdy poczułam czyjś dotyk na dłoni, nie chciałam się nawet odwracać. Struga krwi zaczęła ciągnąć się po mojej białej koszulce, ściekając coraz niżej. Czułam piekący ból na ramieniu.

Wstrzymałam oddech. Zimna dłoń chwyciła mnie za kark, po czym odwróciła mnie w swoją stronę, naciskając na moją szyję. Moja twarz przyjęła lekko fioletowawy odcień. Cały czas miałam zamknięte oczy, nie chcąc spoglądać na tajemniczą istotę. Usłyszałam krzyk. To przywróciło mnie do rzeczywistości. Zaczęłam dyszeć ze strach, zginając się w pół.

- C-co to za krzyki? - zapytałam na głos, po czym zaczęłam rozglądać się dookoła w poszukiwaniu kogoś znajomego. Wokół jednak zapanowała grobowa cisza, zupełnie jakby nikogo nie było na korytarzu. Wyszłam z toalety. Hol był opustoszały, a światła zaczęły szwankować.

- Przyjemnie to tak być torturowaną?! - usłyszałam przeraźliwy, gardłowy wrzask. Rozejrzałam się w dwie strony, poszukując osoby, która przed chwilą się odezwała. - Nigdy ci nie wybaczę tego, co zrobiłaś. Do końca życia te istoty będą cię prześladowały za ból, o który mnie przyprawiłaś, Willow Johnson! - wrzask rozległ się ponownie.

- K-kim jesteś i gdzie się znajdujesz? Pokaż się - wymamrotałam, nie będąc pewna, czy aby na pewno dobrze postępuję.

- Och, już ty mnie dobrze znasz i pamiętasz, złotko. Spójrz w górę - odpowiedział głos. Natychmiastowo skierowałam spojrzenie piwnych oczu na sufit. Powyginana, poszarpana sylwetka Anabelle spoglądała na mnie tak, jakby chciała wyssać mi duszę i wrzucić ją do piekła. Jej głowa była rozbita na dwie połowy, będąc łączona jedynie przez szyję. Krew zaczęła ściekać na mnie litrami. Zaczęłam z paniką wrzeszczeć, nie mogąc uwierzyć w to, co zobaczyłam. Jak najprędzej chciałam się wyrwać ze szkoły.

Zaczęłam biec w stronę wyjścia, jednak to było zamknięte. Wyjście ewakuacyjne zostało zablokowane. Okna pokryte były drewnianymi deskami. Usłyszałam szepty. Przeraźliwe, ciche odgłosy zbliżały się w moją stronę, stając się coraz głośniejsze. Anabelle coś podśpiewywała, najwyraźniej kierując się do mnie. Z przerażeniem chciałam zacząć biec w drugą stronę, ryzykując napotkaniem jej na swojej drodze.

- Nie uciekaj, teraz musisz się liczyć z tym, co spotkało mnie.... Dokładnie rok temu - wyszeptała z uśmiechem rozorana sylwetka, podchodząc do mnie bliżej. Zanim zdążyłam się jej wyrwać, dziewczyna wbiła ostrze w moje plecy, przebijając się do mojego brzucha. Krew zaczęła się lać, a ja wrzasnęłam głośno, nie mogąc znieść piekielnego bólu. Dziewczyna odeszła na metr, przez co opadłam na ziemię, sunąc rozdartymi plecami po ścianie.

- J-ja... - zaczęłam, jednak zauważyłam, iż Anabelle podchodzi do mnie z powrotem. Zanim zdążyłam dokończyć, poczułam uderzenie w moją głowę. I następne. I następne... I tak dalej, aż w końcu odpłynęłam. Zakrwawione ciało leżało na ziemi, a przerażające stworzenie, które ukazało się mi przed lustrem wraz z Anabelle, wpatrywało się we mnie z powagą. Jako duch stałam obok swego rozoranego ciała, mając nadzieję, że kreatura oraz Anabelle mnie nie zobaczą.

Dostałam to, na co zasłużyłam. 7 lutego 2022 roku zabiłam Anabelle Fernstbow, używając siekiery znalezionej w szopie mojego ojca. Wykonałam dziewięć uderzeń, mając pewność, że nie oddycha. Gdy tylko zakończyłam jej tortury, ciało z lasu wywlokłam na ulicę, mając na sobie czarny, długi płaszcz oraz maskę, by nikt mnie nie rozpoznał. Uciekłam z miejsca zdarzenia.

Jedynym błędem w tej zbrodni było to, iż gdy tylko się przebrałam w normalne ubrania - wróciłam na miejsce zdarzenia. Plan był taki, by wina spadła na pierwszego przechodnia, który by się przy niej zatrzymał. Było ciemno, była noc. Byłam pierwszym przechodniem, który po zjawieniu się dla efektu zaczął wrzeszczeć z przerażenia, wabiąc więcej świadków. Wszystko się wydało, a Anabelle w ramach zemsty zabiła mnie w Ferrow High. Umarłam 9 lutego 2023 roku w holu szkolnym. Nie miałam pojęcia, dlaczego nagle wszyscy zniknęli, ani ile widzieli...

Willow Johnson
Lat 17
ur. 03.01.2006
zm. 09.02.2023
"Morderczyni z Ferrow High"

⊱ ────── {.⋅ ❆ ⋅.} ───── ⊰

Praca autorstwa 20MK11.
Bądźcie ostrożni i uważajcie na siebie...

Koszmarny kalendarz adwentowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz