𖦹 Dzień 10: Raz, dwa, trzy, giniesz ty

43 11 2
                                    

To już dzień dziesiąty! Zapraszam do czytania.

⊱ ────── {.⋅ ❆ ⋅.} ───── ⊰

Drogi Elbrenie!

Pragnienia me nie są wielkie. Bynajmniej jak na twoje możliwości. W tym roku można uznać, że byłam grzeczna, lecz chcę z tym skończyć. Chcę, żeby moja rodzina zginęła, żebym to ja ich zabiła. Nienawidzę ich, chcę by cierpieli, tak samo jak ja przez nich. Bym mogła patrzeć w ich pełne strachu oczy, z których ucieka życie. Bym mogła zanurzyć dłonie w ich krwi, później zaciskając je na ich szyjach, żeby błagali mnie o litość, której im nie dam. Lecz do tego potrzebuję narzędzi. Już ty sam wiesz, jakich. To właśnie o nie proszę. Niech to będzie coś spektakularnego, aby cierpieli, długo i boleśnie. Na datę wyznaczam wigilię, aby swe święta pamiętali do końca.

Natasza Rzeczycka

⋆。˚❆˚ 。⋆

Natasza wyszła z okręgu. Nagle wszystkie świece zgasły. Czyli wszystko poszło po jej myśli. Przynajmniej tak słyszała od kobiety, która dała jej pieczęć. Odmówiła modlitwę końcową, po czym zamknęła wszystko, odsłaniając żaluzje w swoim oknie.

Wyjrzała na zewnątrz, gdzie wciąż czaił się mrok. W zasadzie nie powinno jej to dziwić, gdyż był grudzień, zaledwie kilka dni przed Wigilią Bożego Narodzenia. Przed dniem, w którym miała dokonać czynu, o którym marzyła od dawna. Odrywając wzrok od nocnego krajobrazu, ukazującego ciągnący się na wiele kilometrów cmentarz i drobną kaplicę, spojrzała na zegar, ukazujący godzinę trzecią czterdzieści.

- Czyli wyrobiłam się w czasie - wyszeptała cichutko nastolatka, wracając na swoje miejsce naprzeciwko wypalonego w podłodze pentagramu.

Kiedy usiadła, krzyżując swe kolana, podniosła zakrwawiony skrawek papieru ze środka okręgu. Przeczytała całość jeszcze sześć razy, wpatrując się w mocno dociśnięty ślad gołębiego pióra. W kilku miejscach krew nie zastygła wystarczająco mocno, aby można było zaadresować list.

Nie zrobiło jej to zbyt wielkiej różnicy. W pomieszczeniu musiała zostać do rana, do wybicia na zegarze 6:39, nie wcześniej. Inaczej jej prośba zostałaby obrócona przeciwko niej, czego dziewczyna z pewnością nie chciała. Nie, kiedy posunęła się już tak daleko.

Po chwili usłyszała że zza drzwi dochodzi odgłos jej dzwoniącego telefonu. Nie mogła wyjść, aby go odebrać, nawet nie chciała. Kolejną zasadą jest to, że nie może się odezwać do nikogo do samego rana. Tej zasady też nie chciała złamać.

Poprzez zamknięte okno nie docierały do niej żadne odgłosy dobiegające z zewnątrz. Na szczęście. Gdyby Natasza wiedziała, jaka masakra odbywa się na zewnątrz.

⋆。˚❆˚ 。⋆

Dźwięk syren, zbudził Nataszę ze snu. Nie było to zjawisko codzienne. Wstała gwałtownie ze swojego miejsca, po czym spojrzała na zegar. Zatrzymał się na godzinie dziewiątej trzydzieści dziewięć, czyli wszystko się udało. Wyjrzała ostrożnie, odsuwając fragment pożółkłej rolety.

Pod budynkiem stało kilka wozów policyjnych i karetka. Rzadko zdarzało się coś takiego, zwłaszcza że miasteczko było małe, wszyscy się znali, przynajmniej tak powierzchownie, jakkolwiek to nie brzmi. Wszyscy się znali, lecz w murach każdego domu, z masek naciąganych publicznie wychodziły najgorsze potwory.

Właśnie i w tym wypadku one wyszły. Natasza dostrzegła to, kiedy głębiej przyjrzała się zdarzeniu pod oknem. Było jeszcze ciemno, dlatego jedynym źródłem światła były policyjne światła oraz latarki pojedynczych gapiów. Po chwili ujrzała ciało, dokładniej jego zarys. Czy znała tą osobę? Możliwe, jednak nie mogła dostrzec, kim ona była z tej odległości. Musiała jednak szybko wyjść. Policja napewno będzie sprawdzać budynek.

Koszmarny kalendarz adwentowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz