𖦹 Dzień 8: Zielony zeszyt

57 12 0
                                    

Witam, witam! Przygotujcie się na odrobinę dłuższą lekturę, niż do tej pory :)

⊱ ────── {.⋅ ❆ ⋅.} ───── ⊰

Kate powoli weszła po schodach na piętro. Uważała, by się nie poślizgnąć i nie spaść, w końcu miała już swoje lata. Co prawda znała swój pensjonat jak własną kieszeń, ale ostrożności nigdy za wiele.

Przebyła korytarz i skierowała się do ostatniego pokoju, który musiała dzisiaj posprzątać dla następnych gości. To był pokój tej dziennikarki, Olivii. Przyjechała do Tunstead dwa miesiące temu, przysięgając rozwiązać tajemnicze sprawy zaginięć z ostatniego czasu, ale zniknęła bez śladu i do dziś jej nie odnaleziono. Biedna dziewczyna. Ale, zdaniem Kate, dość wścibska. Cały czas węszyła i nic dobrego z tego nie wynikło.

Kate otworzyła stare, skrzypiące drzwi i zaczęła ścierać kurze z biurka i małej komody, które, oprócz łóżka, były jedynym wyposażeniem pokoju.

Swoim starym zwyczajem, starsza kobieta pootwierała po kolei wszystkie szuflady w komodzie i w biurku, aby upewnić się, że nic nie zostało pominięte przy pakowaniu.

Kiedy otworzyła drugą szufladę w biurku, zobaczyła dwa zielone zeszyty, ponumerowane od jeden do dwa. Wyjęła je z szuflady, chcąc sprawdzić, do kogo należą i komu powinna je zwrócić. Wtedy dostrzegła kilka plam na pierwszym zeszycie. Były ciemne, dość rdzawe. Kate przyglądała się im przez chwilę, a gdy dotarło do niej, na co patrzy, rzuciła zeszyty z powrotem do szuflady i uciekła z pokoju z niepodobną sobie żwawością.

⋆。˚❆˚ 。⋆

Taylor podniosła głowę i ściągnęła przeciwsłoneczne okulary z oczu. Zawiesiła je na dekolcie bluzki i przeczesała dłonią płowe, zwichrzone włosy. Wyjęła czarną torbę z bagażnika czerwonego Audi A2, zamknęła samochód i wkroczyła do pensjonatu.

Podeszła do recepcji, błysnęła odznaką policyjną i spytała:

- Mogę porozmawiać z Kate Butler?

Flegmatyczny staruszek powoli podniósł głowę i otaksował ją spojrzeniem. Skrzywił się, ale trudno było stwierdzić, czy spowodowała to jej czerwona szminka, dość spory dekolt czy całokształt jej osoby.

- A pani to?

Taylor ponownie podniosła odznakę dość zirytowanym ruchem.

- Komisarz Taylor Barnes - odparła nieco chełpliwym tonem, nie omieszkując wspomnieć swojego stopnia, na który niedawno awansowała, i dzięki któremu mogła w ogóle dostać tę sprawę, gdy jej oddział przejął śledztwo.

Staruszek powoli wstał zza biurka.

- Proszę poczekać - powiedział i wyszedł.

Taylor trochę pokręciła się po recepcji. Potem obejrzała widok za oknem, ale popękana asfaltowa ulica i parterowe domki nie przykuły jej uwagi.

Grała już trzeci level w CandyCrush, gdy staruszek wrócił.

- Gabinet pani Butler jest na pierwszym piętrze po lewej. Znajdzie pani.

Taylor mruknęła coś na kształt podziękowania i podekscytowana ruszyła po schodach. Była to jedna z jej ciekawszych spraw i nie mogła się doczekać pierwszego przesłuchania.

Zapukała energicznie do drzwi. Usłyszała „proszę" i wkroczyła do środka. Zastała Kate ścierającą kurze z półek.

- Dzień dobry, może mi pani poświęcić kilka minut?

Kate spojrzała na nią.

- Przykro mi, ale musi pani poczekać, mam spotkanie z komisarzem.

- Obawiam się, że zaszło nieporozumienie. To ja jestem komisarzem - sprostowała Taylor. - Nazywam się Taylor Barnes i prowadzę tę sprawę - dodała z dumą.

Koszmarny kalendarz adwentowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz