𖦹 Dzień 16: Białe oczy

21 9 0
                                    

Rozdział szesnasty już jest!

⊱ ────── {.⋅ ❆ ⋅.} ───── ⊰

Było grudniowe popołudnie, niebo ciemniało, a blondwłosa dziewczyna przebijała się przez grubą warstwę śniegu. Nie przejmowała się tym, jak zimno było jej w stopy ze względu na wpadający tam śnieg, po prostu pędziła przed siebie.

Wszystko zaczęło się przez ogłoszenie w telewizji, które zobaczyła. Warto wspomnieć, że od kilku dni w miejscu jej zamieszkania nie było spokojnie. Dzieci w wieku trzynastu do piętnastu lat, czasami starsi lub trochę młodsi - nigdy przed ukończeniem dziesięciu lat lub już po osiemnastce - znikały one w godzinach, w których kończyły się lekcje, najczęściej od trzynastej trzydzieści do siedemnastej. Niedawno w jej mieście został ogłoszony nakaz przychodzenia po dzieci ze szkoły. Niestety, młodsza siostra blondynki postanowiła sama wrócić do domu.

Wiadomości, które usłyszała w telewizji, brzmiały tak:

"Ponownie doszło do nieszczęścia. Rodzice dwunastoletniej Melissy donoszą, że dziewczynka nie pojawiła się z powrotem w domu po ukończeniu zajęć dodatkowych. Sprawa została zgłoszona do lokalnych służb ratowniczych".

Teraz blondynka pędziła do miejsca, w którym ostatnio odbierała swoją młodszą siostrę. Dyszała, a łzy napływały jej do oczu. Zaginiona piątka dzieci nie wróciła do domów, więc nie było pewności, że Melissa powróci. Była zmęczona, jej nogi powoli domagały się odpoczynku, lecz ona nie zatrzymywała się i starała się dobiec pod jej szkołę.

Gdy wreszcie to się stało, podparła się pod murem i zaczęła ciężko dyszeć. Lekko osunęła się na wydeptaną ścieżkę przed budynkiem szkoły. Zobaczyła ślady, które miały na sobie charakterystyczne wzorki z podeszw Melissy. Wciąż dysząc, zaczęła biec truchtem po śladach. I tak mogło być już za późno, więc starała się nie zwalniać, mimo ogarniającego ją zmęczenia.

Po długiej drodze, którą przebyła w mrozie, z bólem nóg dobiegła do tajemniczej chaty na odludziu. Rozejrzała się. Niedaleko od walącej się chaty zobaczyła zagajnik. Dziewczyna bez zastanowienia weszła do niego, mając nadzieję, że jej siostra nie jest w podejrzanym, walącym się, zatęchłym domu.

Zagłębiała się w las, mijając nagie, ośnieżone drzewa. Bała się, czy nie napotka jakichś dzikich zwierząt, więc stawiała kroki jak najciszej. Nagle zobaczyła drobną postać o krótkich, ciemnych, kręconych włosach. Wyglądała jak Melissa, lecz była ubrana w strój elfa i pasowała do zbliżającego się 24 grudnia. Coś się jednak nie zgadzało. Jej oczy były zupełnie inne - całe białe, bez tęczówek ani źrenic.

- Vanessa? - zapytała dziewczynka, wpatrując się pustym wzrokiem białych oczu w blondynkę.

Dziewczyna nie odpowiedziała. Jak zahipnotyzowana szła w jej kierunku, wyciągając rękę, chcąc dotknąć swojej siostry, której nie widziała od kilku godzin i się zamartwiała.

Wreszcie, gdy zdawało się jej, że minęły godziny, położyła rękę na ramieniu siostry. Wtedy z białych oczu dziewczyny zaczęła wypływać krew. Vanessa poczuła, że ma mokre policzki, więc lewą ręką dotknęła swojej twarzy. Zobaczyła, że na swojej ręce również ma krew i nagle ogarnął ją dziwny spokój. Wtedy Vanessa straciła przytomność.

Teraz stała, wpatrując się w pustkę, tam, gdzie stała Melissa. Całe życie, wszystkie straszne rzeczy, które zrobiła, przelatywały przed jej oczami.

⊱ ────── {.⋅ ❆ ⋅.} ───── ⊰

Praca autorstwa Dr_Bagel.
Na razie!

Koszmarny kalendarz adwentowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz