02

73 10 0
                                    

━━ Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni. Mogli, chociaż ci o tym powiedzieć, a nie stawiać cię przed faktem dokonanym ━━ stwierdził Lider Gildii, nieco zmartwiony jego słowami.

━━ Również mam nadzieję, że uda mi się to odkręcić. A jeśli myślą, że im wybaczę, za to, co zrobili za moimi plecami, to się przeliczą. Dam znać, kiedy będę mógł wrócić ━━ odparł Gaon na słowa Lidera Gildii, nieco zasmucony faktem, że musi opuścić w ten sposób to miejsce.

Jego przyjaciele tylko przez chwilę się z nim żegnali. Jakbym co najmniej miał tutaj nie wrócić, a tym bardziej, jakby miał zaraz umrzeć.

Rozumiał ich doskonale, więc tylko ich upewnił, że na pewno wróci do nich. Bo jakby nie patrzeć tutaj dopiero poznał, co to znaczy rodzina.

A to dlatego, że jego własna, tak naprawdę się go obawiała. Z powodu tego, że posiadał takie wysokie pokłady mocy, że czasem udało mu się okiełznać swoje zdolności, aby więcej nikogo nie skrzywdzić.

A tą osobą, która mu w tym pomogła, był właśnie Lider tej Gildii. Do, której obecnie należał i którego traktował jak ojca. W drodze powrotnej do domu Gaon stwierdził, że prędzej wyjdzie za Trytona, aniżeli tą, co mu wybrali oni.

Chociaż wiedział, że rodzice by się porządnie wściekli. Gdyby to zrobił, a to dlatego, że w ich oczach Istoty Magiczne nie wchodziły w rachubę, jeśli chodzi o partnera lub partnerkę.

W sumie nie miałby nic przeciwko, jeśli jego ukochanym byłby nie człowiek, byleby był całkiem atrakcyjny. Jak dotąd nie myślał o takich rzeczach, bo każda face jak dotąd był słabszy od niego i nie był w jego typie, co go mocno dobijało.

Tak bardzo zazdrościł innym chłopakom, że mają kogoś, a tylko on jeden nie miał nikogo. Wreszcie dotarł do rodzinnego miasta, a co za tym idzie, coraz mniej dzieliło go od domu rodzinnego.

Postanowił jednak trochę pozwiedzać, bo przecież minęło tyle lat, kiedy ostatni raz tutaj był. Tak jak przypuszczał Gaon, wiele się w nim zmieniło, pojawiły się nowe budynki i tak dalej.

Wówczas coś go tknęło, po tym, jak usłyszał ciche głosy. Głosy, których zapewne w normalnych okolicznościach, zapewne by nie usłyszał.

Nie wspominając, że te słowa przez niewypowiedziane, nie były przeznaczone do jego uszu. A co za tym idzie, nie powinien podsłuchiwać ich rozmowy.

Jednak z drugiej strony, przecież nie robił tego specjalnie. A to była zupełnie ich wina, że był w stanie je usłyszeć. Chyba że one robiły to specjalnie, aby ktoś je w końcu usłyszał.

Innego wyjaśnienia na to jednak Gaon nie widział. A najlepsze było to, że był jedyną osobą, która w ogóle na nie zwrócił uwagę. A może tylko mu się tak wydawało? Jednak nie miał czasu na zastanawianie się nad tym.

━━ Nic na to poradzić nie możemy, nikt nie jest w stanie im przemówić do rozsądku, by przestali to robić. Zważywszy, że to, co robią, nie jest legalne ━━ powiedziała jedna kobieta do swojej rozmówczyni.

━━ Nawet jeśli powiedzą im, to i tak nic to nie da, a tylko będzie gorzej, niż obecnie było ━━ dodała druga do pierwszej, rozglądając się nerwowo, czy nikt ich nie podsłuchuje przypadkiem.

W tym momencie Gaon zatrzymał się tuż obok nich. Coś czuł, że będzie jedynym, który może pomóc w tej sprawie. Dlatego też ostrożnie, by ich nie wystraszyć.

Podszedł do nich, chociaż nie był pewien, czy powinien do nich podchodzić. A to dlatego, że zbytnio nie lubił zagadywać obcych mu kodzie, jako pierwszy, jeśli tego nie chciał.

𝕸ermaid 𝕷ove. 00. ᴘʟOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz