05

23 5 0
                                    

Chociaż czuł, że jego słowa zbytnio go nie przekonały. A on jedynie tylko spojrzał się na niego, nie wiedząc, co ma na to odpowiedzieć.

Bo widać było jak na dłoni, że powiedział to, co on chciał powiedzieć. Jeszcze raz spojrzał się na informacje, które jak dotąd zostały zebrane.

To samo zrobił i Gaon, aby niczego nie pominąć pod żadnym pozorem. Tak czy inaczej, już było postanowione, że weźmie tę sprawę w swoje ręce.

Nie wiedzieć czemu, ale bardzo mu zależało na tym, aby tę osobę uratować. Chociaż nie bardzo rozumiał, dlaczego tak właśnie czuł.

Zaraz też zaczęli wdrażać w plan powoli w życie, zdając sobie sprawę, jak karkołomny on jest. A co za tym idzie, wszystko mogło się zdarzyć.

Dzięki temu, że hotelu przebrał się w zwykłe ubrania. Nikt by go nie podejrzewał, jeśli ktoś go nie znał, kim jest naprawdę. To było Gaonowi lekko na rękę, chociaż nawet jak go znają.

To i tak nie wyglądał na takiego, jakim jest naprawdę. Tak już niestety bywało, nieważne jakby z tym walczył. Mając gdzieś co myślą jego rodzice, bo jakby nie patrzeć to ich wina, że nagle postanowili go ściągnąć do domu.

A mógł być przykładowo na misji, więc nie rzuci jej, aby podskokach wrócić do domu. Nie zaprzątając sobie już tym myśli, powoli wraz z O.de’em kierował się do miejsca, gdzie miał być on przetrzymywany.

Nie wierzył w miłość, bo ona jak dla niego nie istnieje. Tym bardziej że jego rodzice wcale się nie pobrali z miłości. A tylko po to, by zwiększyć wpływy i fortunę, która i tak była pokaźna, ale widać było im mało.

Z każdym krokiem oddalali się coraz bardziej od Centrum Miasta, co za tym idzie, robiło się coraz mniej przyjemnie. A ludzie mijani, coraz bardziej wyglądali na podejrzanych.

Nic więc dziwnego, od dawna mówiono, że na obrzeżach miasta kręcą się podejrzane typki i kwitnie podejrzany handel, pod tym względem było to prawdą.

Każdy z nas musiał trzymać się na baczności, a to wcale proste nie było. Po minie O.de’a wyczytał Gaon, że jednak lepiej było zostawić tamtym tę robotę.

On tylko na te słowa pokręcił przecząco głową. Prawdę mówiąc, nie w takich miejscach już bywał. Więc nie były mu one takie straszne, jak mu się wydawały.

Jakby co najmniej był panienką wychowywaną pod kloszem, czy coś w tym deseniu. Tak, jak zapewne sądzili po moim wyglądzie, ale teraz nie miała na to ani czasu, ani ochoty.

Aby im wyjaśniać, jak bardzo się pod tym względem mylą. To już zaczynało być już nudne jak flaki z olejem. Gadali niczym jak zdarta płyta, jakby innych tekstów nie znali.

A co za tym idzie, z każdą chwilą coraz bardziej stawali się irytujący. Przez co miał ochotę im porządnie skopać tyłki tak, aby zrozumieli, że nie jest taki, jakiego sobie nadal wyobrażali i nie mieli zamiaru tego zmienić.

━━ Gaon, jeszcze możemy zawrócić. Naprawdę chcesz to robić? ━━ zapytał po chwili O.de z mieszanymi już uczuciami, zarazem zastanawiając się, czy jednak nie powinni zawrócić.

━━ Coś z ciebie za Strażnik, jak nie potrafisz wytrzymać w takim miejscu, jeśli to jest wskazane? ━━ zapytał się jego Gaon, z lekką irytacją w tonie jego głosu przyglądając mu się uważniej.

𝕸ermaid 𝕷ove. 00. ᴘʟOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz