Rozdział I: Coś innego

198 12 1
                                    

"NIE."

– Nie pytałem, Duchu.

Poruszył się na swoim miejscu. Nigdy nie mogę się przyzwyczaić do głosu Price'a w jego głowie.

„Wiesz, że najlepiej pracuję sam. Jedyne, co może zrobić, to przeszkodzić.”

Wąsy Price'a drgnęły, jakby walczył z uśmiechem. Bastard ma zamiar coś rzucić, żeby wygrać całą kłótnię, Duch już o tym wie.

„On jest upiorem. I mocny.

Jebane figury. Mimo to mógłby argumentować, że nie potrzebuje żadnego wsparcia...

„Intel jest uzbrojony w materiały wybuchowe. A sierżant tak się składa, że jest odporny na eksplozje.

…Pierdolić.

Ghost wzdycha ciężko, jakby stanął przed nieuzasadnioną ilością gówna, z którym musi się uporać. Patrzy, jak Price tam siedzi i pluje na niego zachłannym uśmiechem. Spogląda ponownie na teczkę, na szczegóły tej i tak już irytującej misji. „Powiedziałeś, że są 2 budynki?”

Price przerywa przechwałki i potwierdza, że „jeden podejrzewał koszary, a drugi opuszczony magazyn. Magazyn zawiera większość materiałów wybuchowych.

Wreszcie znajdując coś do pracy, Ghost prostuje plecy i przyjmuje swoją zwykłą pewną siebie postawę. „Sierżant zajmie się magazynem, ja oczyszczę koszary. Nie ma potrzeby współpracować.”

Price wydaje się z tego powodu mniej zadowolony. Dobrze mu tak. Wzdycha i przeciąga dłonią po twarzy, a Ghost niemal czuje się źle, że zrujnował jego plan nakłonienia go do gry w drużynie. Prawie.

– Czy próba pracy z chłopcem cię zabije? – pyta bezceremonialnie Price, porządkując teczkę z powrotem w niekończący się stos dokumentów na biurku.

– Masz na myśli znowu? Ghost nosiłby swój własny, żarłoczny uśmiech, gdyby jego twarz nie była trwale zakryta.

Price nadal wydaje się równie wkurzony. Prawdopodobnie widział to oczami wyobraźni. „Wynoś się z mojego biura, poruczniku, przyjdź o 05:00”. Wstaje i obchodzi biurko, by stanąć twarzą w twarz z Duchem. „Nie strasz tego dzieciaka, dobrze? Mam przeczucie, że moglibyście się dobrze ze sobą zgrać.

Ghost przechyla głowę i wyraża największe wątpliwości, jakie mógł wzbudzić w Price. "Tak jest."

To będzie cholernie długi dzień.

Nie chodzi o to, że Ghost nienawidzi ludzi jako takich, po prostu większość z nich najwyraźniej stara się być irytująca, destrukcyjna lub nudna. Bezużyteczny na boisku dla kogoś jego kalibru, a jeszcze bardziej bezużyteczny poza boiskiem.
Wie, że nie jest łatwo nawiązać z nim kontakt, ale nie przejmuje się tym, że próbuje taki być. Jest tu w jednym celu. I nie chodzi tu o „zaprzyjaźnianie się” czy cokolwiek, do czego Price i Gaz próbują go popchnąć.

Zastanawia się, do której kategorii zaliczyć stojącego przed nim sierżanta. Ze względu na swoją wierną naturę i swobodny uśmiech Ghost stawiał swoje pieniądze na „irytujące”.

Sierżant, najwyraźniej „Soap” (Duch zastanawia się, czy ten znak wywoławczy został mu nadawany przed, czy po prawdopodobnie bolesnej śmierci), teraz kieruje swój uśmiech w jego stronę, pozornie niezrażony gigantycznym mężczyzną noszącym czaszkę przypominającą stereotypowy ponury żniwiarz. Musi dać to chłopakowi, przynajmniej dobrze ukrywa swój dyskomfort.

„Musisz być Duchem, co? Wygrajmy LT” – mówi sierżant z wyraźnym szkockim akcentem, uderza pięścią w ramię i odchodzi w stronę transportu.

Gdzieś między życiem a śmiercią Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz