Rozdział III: Sznurki Marionetki

51 4 0
                                    


Gaz skakał na palcach, unosił się w powietrzu o sekundę za długo, aby było to naturalne, po czym spadał w dół przez coś, co wydawało się teraz godzinami. Ghost przykułby go do głazu, gdyby Price nie czytał w jego myślach i kilka minut temu nie zaczął wpatrywać się w niego sztyletami.

Byli tu na tyle długo, że atramentowe, ciemne palce zaczęły chwytać buty Ducha. Wzdychając, nadepnął na kolejnego nieznośnego drania.
Ofiary Limbo jak zawsze lubią się z nim pieprzyć.

Pomimo tego, jak bardzo wydaje się zirytowany, Ghost również skakałby z ekscytacji po całym asfalcie, gdyby nie miał reputacji do utrzymania. Za chwilę zauważą helikopter przewożący sierżanta Soapa MacTavisha, a Ghost w końcu spotka go ponownie po 6 miesiącach, 3 tygodniach i 4 dniach. Nie żeby liczył.

Price oczyścił ich z porannych obowiązków, aby, według jego słów, „należycie powitać sierżanta”. W przelotnej myśli Duch dostrzegł, że Kapitan ma na dzisiaj znacznie więcej zaplanowanych planów, ale starzec chce zachować swoje tajemnice.

Jego tok myślenia zmienia się i załamuje, gdy zauważa helikoptera zbliżającego się do bazy. Sierżant jest tutaj.

W chwili, gdy rampa się obniża, a Duch spogląda w oczy Mydłem, coś chwyta go za serce i ściska. Cokolwiek to jest, nie odpuszcza, gdy twarz sierżanta rozjaśnia się, a on uśmiecha się tak jasno, że Duch zostaje na chwilę oślepiony.

„Sierżancie MacTavish” – wita się głośno Price. „Mam nadzieję, że lot z Alaski nie był zbyt długi”.

Soap przeciąga dłonią po swoim pobrudzonym jastrzębiu bojowym. „Tak, dobrze spędzonych dziewięć godzin” – chichocze.

„Poznałeś już porucznika Ghosta” – Price wskazuje na niego, „a to jest sierżant Garrick”. Gaz podchodzi, by poklepać Soapa po lewym ramieniu. Ghost zauważa, że lekko się krzywi i mruży oczy.

„Cieszę się, że w końcu cię poznałem, kolego” – uśmiecha się Gaz.

„Mam nadzieję, że będę przydatny” – odpowiada Soap.

Soap odwraca głowę w stronę Ducha, a jego rysy łagodnieją. „Dobrze cię widzieć, Duchu. Dobrze sobie radzisz?”

Kogo obchodzi, jak sobie radził wcześniej? Mruczy niejasno twierdząco, po czym Price ratuje ich przed czymś, co z pewnością oznaczałoby katastrofę w rozmowie. Mówienie dla samego mówienia nie jest czymś, co Ghost woli ćwiczyć.

„Teraz”, Price klaszcze w dłonie, „mamy przed sobą pracowity dzień, więc” zwraca się do Gaza, „chcę, żebyś pokazał Soapowi jego pokój i całą bazę. Spotkajmy się o 12:00 na poligonie Revenantów.

„Skopiuj to, daj spokój, Soap”. Gaz obejmuje Soapa za ramiona i chwyta jego torbę. Zanim Soap zdąży zaprotestować, pokazuje mu, że w jego rękach praktycznie nic nie waży.

Już popisuje się swoimi mocami, zgodnie z oczekiwaniami…

„Duch” – głos Price'a odbija się echem w jego głowie. – Zamierzamy urządzić małą demonstrację siły dla sierżanta. spogląda na niego z ukosa. „Dla ciebie też mam pozwolenie”.

Ghost wie, że jego zaskoczenie dla Price’a musi następować falami. Nie był w stanie używać swoich mocy od czasu swojej ostatniej misji solo, a w bazie mogły minąć lata, odkąd mógł trenować.

Czuje znajome pulsowanie Limbo, które go wzywa. Nazywanie jego mocy mieczem obosiecznym byłoby zbędne, ale jedną z jego wielu wad jest to, że nie może ich szkolić konsekwentnie, w kontrolowanym środowisku. Jest powód, dla którego potrzebuje specjalnego zezwolenia od wyższej instancji, aby z nich korzystać, nawet na wrogim terenie, jeśli w jego drużynie jest choć jedna dodatkowa osoba.

Gdzieś między życiem a śmiercią Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz