Rozdział 5

68 1 0
                                    

Leyla

Obudziłam się na krzesełkach z głową na kolanach Liama. Przez dłuższą chwile zastanawiałam się jak do tego doszło, jedyna mądra myśl która przyszła mi do głowy to taka, że jak zasnęłam to podszedł do mnie, usiadł obok i położył sobie moją głowę na jego kolanach. Tak, to była moja jedyna racjonalna myśl. Usiadłam i rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym byłam. Przypomniałam sobie na szybko wczorajszy dzień i jak tutaj się znalazłam. Odszukałam wzrokiem moich rodziców, którzy niecierpliwie czekali na wyjaśnienie sprawy. Był poniedziałek nie poszłam kosztem tego do szkoły. Moi rodzice mieli bzika na punkcie szkoły i zawsze do niej chodziłam. Zawsze miałam 100% frekwencję,aż do dzisiaj. Spojrzałam na Lima. Bardzo słodko wyglądał gdy spał. Kątem oka zauważyłam Olivera, który mi się przyglądał.
- " Co jest nie tak z tym typem? " - pomyślałam.
Na chwilę odwrócił wzrok, lecz po chwili znowu swoje spojrzenie wbił we mnie. Niby mi się to podobało ale jednak nie.
- " Jest psychopatą, nie mogę tak o tym myśleć ".
Obudził się Liam i gdy tylko zobaczył mój surowy wyraz twarzy zapytał:
- Leyla - powiedział a ja szybko na niego spojrzałam. - Co jest?
- Nic. A co miałoby być?
- Nie wiem, masz taką minę jakby się coś stało. - oznajmił bardzo spokojnie, ale ja widziałam po jego oczach, że jest lekko zdenerwowany.
- Nic się nie stało, naprawdę - odparłam po czym się uśmiechnęłam, bo zauważyłam jak mama robi mi zdjęcie. - Po prostu się zamyśliłam i tyle.
- No okej - powiedział tak jakby mi nie do końca uwierzył ale zostawiłam ten temat bo w końcu z sali wyszli komisariusze.

Moja mama szybko zerwała się z miejsca i podeszła do nich i z nimi rozmawiała, nie wiedziałam o czym, bo po pierwsze mówiła szeptem i była daleko, a po drugie byłam zaspana, bo była 4 nad ranem. Spojrzałam na Liama, który rozglądał się po pomieszczeniu tak jakby kogoś szukał. Po chwili spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu.
- Kurwa - powiedział pod nosem.
- Co? - zapytałam a on jakby zapomniał o moim istnieniu zlustrował mnie wzrokiem. - No co?
Byłam totalnie zmieszana
- Mam 2% i 30 nie odebranych połączeń od mamy.
-Chcesz ładowarkę? Moi rodzice mi przywieźli ale mogę ci dać.
- Okej to daj.

Dałam mu ładowarkę i wróciłam do zastanawiania się o czym rozmawia moja mama z komisariuszami. Byłam tego ciekawa, ponieważ to była moja sprawa, nie jej ale cóż nic nie poradzę, że moja mama chciała przede mną wszystko utajnić. Gdy tak się zastanawiałam nad tą rozmową nie zauważyłam podchodzącego do nas Olivera. Chłopak wyglądał podejrzanie ale nie to przykuło moją uwagę, a natomiast to co trzymał w ręku. Stał tak chwilę przy nas po czym pochylił się i powiedział mi do ucha:
- Musimy porozmawiać, spotkajmy się przy łazienkach.
Wcisnął mi do ręki coś co on trzymał wcześniej w rękach i odszedł. Blondyn patrzył na mnie z nad telefonu wysyłajac pytajace spojrzenie. Wzruszyłam ramionami i spojrzałam na rzecz, którą wcisnął mi do rąk brunet. Była to jakaś karteczka z napisem " przyjdź albo pożałujesz". Serce zaczęło mi walić. Spojrzałam przerażona na przyjaciela, a on odłożył telefon na bok.
- Leyla co się dzieje? - zapytał lekko przerażony. A ja nie mogąc wydusić żadnego słowa pokazałam mu tą karteczkę. Na jego twarzy natychmiast pojawiło się przerażenie.
- Chyba musisz tam iść. Nie ma innego wyjścia.
Pokiwałam głową. Nadal nie będąc w stanie wydusić żadnego słowa.

Wstałam z krzesła i poszłam w stronę łazienek. Miałam wrażenie, że zaraz się uduszę. Było mi bardzo duszno, a serce mi łomotało. Dochodziłam już do łazienek, gdy nagle ktoś złapał mnie za ramię. Myślałam, że zejdę na zawał. Szybko się odwróciłam, na szczęście to nie był żaden obleśny starszy facet tylko Oliver, powiem, że trochę mi ulżyło gdy zobaczyłam Olivera, lecz szybko sobie uświadomiłam, że to jednak nie jest dobry znak.
- Widzę, że jednak przyszłaś.
- Gdyby nie ta karteczka to bym nie przyszła - prychnęłam próbując przezwyciężyć strach.
- Wiem. Dlatego ci ją dałem.
Uśmiechnął się. Wyglądało to jakby tą chwilę planował siebie od wieków.
- Co chciałeś mi powiedzieć, bo nie wiem czy widzisz ale jestem tu tylko dla tego, że mi zagroziłeś.
- Chciałem cię przeprosić za te wszystkie lata nękania. Wykryli u mnie jakieś zaburzenia, dlatego tak robiłem. Jeżeli nie chcesz mnie już widywać, to okej rozumiem. Jednak miło by mi było gdybyś jednak zechciała się jeszcze ze mną spotykać.

Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie lubiłam ranić ludzi, a on zdecydowanie wyglądał na zranionego.
- Przyjmuję przeprosiny - odrzekłam po chwili. - Ale nie chce mieć już nic wspólnego z tobą.
- Okej rozumiem - wymówił te słowa i odszedł pozostawiając mnie samą. Stałam tam dopóki nie przyszedł do mnie zmartwiony Liam. Pewnie długo nie wracałam więc postanowił po mnie przyjść. Objął mnie ramieniem widząc moją zdumioną twarz i kierowaliśmy się w stronę krzesełek. Gdy już do nich dotarliśmy chłopak wziął mnie na kolana.
- Hej Leyla - powiedział łagodnym zmartwionym głosem. - Co się stało?
Na te słowa się rozpłakałam na co zdezorientowany blondyn mnie przytulił. Potrzebowałam tego, potrzebowałam się wypłakać i przytulić do kogoś. Płakałam tak chyba z 5 minut. Przestałam płakać ale on nie powtórzył pytania, bo chyba się bał, że mój wybuch płaczu się powtórzy. Ja doskonałe pamiętałam jego pytanie więc na nie odpowiedziałam opowiadając o tym co tam się stało.
- Może idź jeszcze spać co? - powiedział. - Spałaś tylko 3 godziny. Na pewno jesteś zmęczona.

Tak jak mi powiedział tak zrobiłam. Położyłam się na krzesełkach tak jak wcześniej, a on znowu położył sobie moją głowę na jego kolanach.

Hate or LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz