Rozdział 15

40 1 0
                                    

Z góry przepraszam za wszystkie błędy i zapraszam do czytania!

Leyla

Była sobota, od 2 godzin próbowałam walczyć z moimi włosami, które w ogóle nie chciały się ułożyć. Myślałam czasami, czy ich nie ściąć, ale każdy mnie od tego odciągał. Postanowiłam, że zrobię wysokiego kucyka.
- Kurwa no!

Wydarłam się, gdy zobaczyłam, że wyszedł krzywo. Miałam dość męczenia się z tymi kłakami, więc rozplątałam je i rozczesałam, pozwalając żeby ułożyły się same.

Wyszłam z łazienki i skierowałam się do garderoby, w międzyczasie odczytałam wiadomość od Liama.

Liam: Mogę do ciebie przyjść? Nie wytrzymuje z rodzicami
Leyla: Jasne że możesz.

W tym momencie przypomniałam sobie, jak Liam został u mnie na noc, a na następny dzień miał przyjść do mnie Theo. Skończyło się to tak, że Theodore wparował mi do pokoju o jakiejś ósmej rano, gdy jeszcze spałam. Był wielce zdziwiony tym, że jeszcze śpię i to z Liamem w łóżku. Liam poszedł do domu, a ja przegadałam cały dzień z moim najlepszym przyjacielem. Nasza relacja się odbudowała i cieszyłam się z tego.

Spojrzałam na godzinę w telefonie i myślałam, że się przewidziałam. 13:45! Zostało mi tylko 45 minut, a ja nie byłam gotowa do wyjścia nawet w połowie! To jest chyba jakiś żart.

Zaczęłam robić lekki makijaż, bo wyglądałam dzisiaj jak jakiś szczur. Od kilku dni miałam takie wrażenie. 
- Leyla ktoś do ciebie!

Usłyszałam z dołu krzyk taty. Wyszłam z pokoju w piżamie i nie rozblendowanym korektorem. Zbiegłam ze schodów, omal się nie wywalając i podeszłam do drzwi, w których stał Theo.
- Co ty tu robisz? - zapytałam zaskoczona.

Chłopak przeskanował mnie wzrokiem, po czym lekko się zaśmiał. Wszedł do mojego domu i zdjął buty. Zaczął wchodzić na drugie piętro, nadal nie odzywając się słowem.
- Teho, po co tu przyszedłeś?

Przyjaciel, który wszedł już do mojego pokoju, powoli się do mnie odwrócił. Przez jakiś czas tylko się na mnie patrzył, a po chwili pociągnął mnie za rękę, przez co zderzyłam się z jego torsem.
- Potrzebuje porady. - Wyszeptał.

Nie rozumiałam, dlaczego tak się wstydził tego, że potrzebuje się poradzić. Zmarszczyłam brwi.
- W jakiej dziedzinie?

Podeszłam do toaletki i zaczełam dokańczać makijaż. Jakimś cudem udało mi się rozblędować zaschnięty korektor. W lustrze zobaczyłam, że Theodore patrzył na mnie zdziwiony. Totalnie nie wiedziałam, o co mu chodzi i dlaczego się tak zachowuje.

Wolnym krokiem do mnie podszedł, wziął szczotkę i zaczął rozczesywać mi włosy. Wróciłam w myślach do przeszłości i przypomniałam sobie, że w taki sposób się odstresowywał.
- Poznałem taką jedną dziewczy..
- O mój boże! Zakochałeś się! - krzyknęłam, gwałtownie się do niego odwracając, po czym wlepiłam na swoją twarz szeroki uśmiech.

Ludzie mówili, że prędzej czy później, któreś z nas się w sobie zakocha. Ale ja traktowałam Theodore'a jak brata, a on mnie jak siostrę. Nie widziałam nas w związku. Nigdy.
- Ley, nie krzycz tak.
- Sorki.
- Ale dobra, wracając. Tak zakochałem się - Wróciłam do ogarniania się na to durne spotkanie. - Ma na imię Agnes i jest piekielnie piękna.
- Opisz mi ją. Proszeeee.

Widziałam, że i tak to zrobi, ale wolałam go ponaglić. Nienawidziłam czekać. Traktowałam tą czynność jako największe tortury. Jak można być tak okrutnym? Trzymać drugiego człowieka w napięciu i kazać mu oczekiwać na rzeczy, bądź słowa, które zaraz się wydarzą. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 07 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Hate or LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz