Rodział 11

51 0 0
                                    

Leyla

O 6:25 obudził mnie budzik, który zawsze miałam ustawiony. Byłam przygnieciona przez Liama, który w połowie na mnie leżał. Zaczęłam szturchać chłopaka.
- Liam! - zaczął coś mamrotać. - Kurwa! Wstawaj ze mnie! - podniósł się powoli.
- Boże Lola, czemu tak krzyczysz z samego rana?
- Bo byłam kurwa przygnieciona i nie mogłam oddychać!

Wstałam z łóżka i zaczęłam iść w stronę łazienki. Liam cały czas leżał w łóżku i chyba poszedł dalej spać. Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi. Spojrzałam w lustro włosy miałam w cały świat i byłam pewna, że mam pełno kołtunów. Westchnęłam. Zrobiłam siku i przemyłam twarz wodą. Byłam strasznie zaspana, ale przecież dzisiaj musiałam iść do szkoły. Później szłam na spotkanie z tym cholernym Tomem. Ledwo co o nim sobie przypomniałam i już miałam go dość. Otworzyłam drzwi od łazienki i spojrzałam w kierunku łóżka, na którym wciąż był chłopak.
- Liam a ty ciągle w łóżku?!
- Lolcia nie denerwuj się, złość piękności szkodzi. - Podeszłam do niego.
- Zaraz ja tobie zaszkodzę! - wystawiłam w jego stronę palec wskazujący. Nie wiem czemu się tak denerwowałam.

Liam nic nie odpowiedział. Pociągnął mnie za rękę, przez co wylądowałam na nim.
- Kurwa ty mnie kiedyś o zawał przyprawisz!
- Ciii.

Objął mnie ramionami i wstał do siadu. Odwzajemniłam uścisk. Kochałam się z nim przytulać. Jeszcze nigdy nie czułam się tak bezpiecznie, jak w jego ramionach. Mogłabym przytulać się z nim wieczność, ale musiałam się szykować do szkoły.
- Wejdziemy po drodze do mojego domu? Chcę wziąć jakieś ubrania.
- Możemy wejść.
- W takim razie wstawaj leniu. - Powiedziałam śmiejąc się.

Wstałam z niego i podeszłam do balkonu, wyjrzałam przez okno zobaczyć jaka pogoda. Była dosyć ładna. Liam podszedł do szafy i wyjął z niej dresy, bluzę i skarpetki. Ubrał się.
- Chodźmy coś zjeść. - Skrzywiłam się, bo czułam, że nie mam ochoty na jedzenie i wmuszę do siebie choćby grama. Miałam tak od kilku dni. - Co? - zapytał zakłopotany.
- Nie wcisnę w siebie ani grama jedzenia. Czasami tak mam. - Chłopak zrobił przerażoną minę. Co go tak przeraziło? - Po prostu nie mam apetytu.
- Lolcia musisz zjeść śniadanie. Choćby banana. Ale musisz coś zjeść.

Westchnęłam i udałam się w stronę drzwi prowadzących na korytarz. Liam szedł tuż za mną, lecz gdy znaleźliśmy się przy schodach chłopak wziął mnie na ręce. Przewróciłam oczami, ale nie skomentowałam tego czynu.

Byliśmy już w kuchni. Liam mnie odstawił i zrobił sobie na szybko tosty. Podał mi banana, na którego nie miałam najmniejszej ochoty, ale musiałam coś zjeść. Dla Liama. Usiadłam na krześle przy stole.
- Napijesz się kawy? - zapytał podchodząc do ekspresu.
- Mogę.

Wyciągnęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na godzinę. Była 6:40. Liam postawił przede mną filiżankę z kawą, a sam usiadł obok jedząc tosty. Na moje nieszczęście w kuchni pojawili się rodzice Liama. Miałam dosyć widywania ich, choć spędziłam u Liama zaledwie 2 dni. W tej chwili przypomniałam sobie, że nie napisałam żadnej wiadomości do mamy ani do taty. W telefonie miałam włączony tryb "nie przeszkadzać" więc nie dotarły do mnie żadne wiadomości od nich. Natychmiast wyłączyłam ten cholerny tryb i zalała mnie fala SMS'ów od mamy i taty.

Mama: Gdzie jesteś?
Mama: Zamierzasz wrócić?
Mama: Leyla do cholery! Gdzie ty jesteś?
Mama: Leyla do cholery odezwij się. Odchodzimy z ojcem od zmysłów.
Mama: Kurwa dziecko gdzie ty do cholery jesteś?!
Leyla: Sorki mamo zasnęło mi się. Jestem u Liama. Przepraszam, że nie naisałam.

Hate or LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz