Rozdział 6

62 0 0
                                    

Leyla

Obudziłam się w moim łóżku z Liamem u boku. Usiadłam i zaczełam się rozglądać po pokoju. Byłam w szoku, nie wiedziałam jak się tutaj znalazłam i czemu blondyn też tu jest. Uszczypnęłam się w rękę, żeby sprawdzić czy to sen. Nie był nim. Opadłam na plecy i wydałam z siebie jakiś niezidentyfikowany dźwięk, przez który Liam spojrzał na mnie.
- O! - powiedział a ja nie miałam pojęcia o co mu chodzi. - Wstała księżniczka. Jest już 15.
- Co!? - krzyknęłam. Niemożliwe. Sprawdziłam godzinę na telefonie. - Faktycznie.
- Nie uwierzyłaś mi co?
- No nie - wstałam z łóżka i podeszłam do toaletki.

Przyszło powiadomienie na naszej grupie, mówić naszej mam na myśli mnie, Madison, Liama i Olivera.

Oliver: Spotkajmy się i wszystko wam wytłumaczę.

Spojrzałam na Liama, który w tym samym czasie spojrzał na mnje. Boże jaki on jest przystojny.

- Czemu by się nie spotkać i nie wytłumaczyć sobie z nim wszystkiego? - powiedział po chwili.
- W sumie... To czemu by nie?

Leyla:Okej. Dzisiaj w parku o 17?Madison: Mi pasuje.
Oliver: Mi też pasuje.

Zaczęłam się ogarniać wraz z Liamem choć on nie miał nic do roboty poza doradzaniem mi. Po chwili przyszło kolejne powiadomienie.

Oliver: A tobie Liam? Bo nic nie piszesz a odczytujesz.
Od Liama: Pasuje mi. Jestem z Leylą więc stwierdziłem, że bez sensu pisać.
Oliver: Ok.

Była 16:30 więc postanowiliśmy już wyjść.
- Wychodzimy! - krzyknęłam żeby rodzice wiedzieli, że wyszliśmy i nie szukali mnie niewiadomo gdzie.

Wszyliśmy z domu i kierowaliśmy się w stronę parku.
- Lubię cię Leyla, wiesz? - na te słowa się zarumieniłam.
- Ja też cię lubię Liam - uśmiechnęłam się i on też.

Resztę drogi przeszliśmy w ciszy, gdy mijaliśmy sklep znowu zobaczyłam z tego co mi mówił pan Krzysztof chyba pana Mietka co jak żul wygląda ale nim nie jest. Przywitał się z nami, my z nim też i poszliśmy dalej.

Dotarliśmy do parku o równej 17 i od razu zobaczyliśmy stojącego tam Olivera. Zaraz po tym przyszła Madison.
- Hej Madi.
- Hej Leyla. Hej wszystkim.
- Co zamierzasz nam tłumaczyć? - powiedziałam oschle w stronę Olivera.
- Chcę wam wytłumaczyć dlaczego się tak zachowuje. Zdiagnozowano u mnie jakąś chorobę psychiczną i czasem po prostu nie panuje nad sobą. Bardzo cię przepraszam Leylo za te 2 lata nękania. Zrozumiałem swój błąd i wiem, że źle zrobiłem. Jeśli mi nie wybaczysz tego okej, rozumiem to samo mówiłem ci wtedy na komisariacie, ale chyba nie dotarło do ciebie, bo byłaś w szoku. Trochę wiedziałam, że to do ciebie nie dotrze, więc specjalnie was tutaj ściągnąłem...
- Trochę to potrwa zanim ci wybaczę,ale na pewno to zrobię - przerwałam mu, nie powiem zachowałam się trochę chamsko, ale sobie zasłużył.
- Dobrze Leylo, rozumiem cię. Wracając, miło by było gdybyśmy zachowali nasz kontakt i naszą grupkę. Wam też chyba było by miło gdyby ta grupa została, a nie żeby się rozpadła, mówię prawdę?
- Tak mówisz prawdę - powiedziała Madison. - Przynajmniej w moim przypadku.
- Ja tak samo - odparł Liam. Szczerze ja miałam w tą grupkę wyjebane, bo przecież można sobie stworzyć nową bez niego.
- Ja też - powiedziałam tak tylko dlatego, że nie lubię sprawiać przykrości innym.

Rozmawiałam jeszcze trochę z Liamem i Madi, bo jakoś nie korciło mnie żeby rozmawiać z Oliverem. Jakimś magicznym sposobem znalazłam się na kolanach Evansa,ale szczerze mówiąc podobało mi się to i chciałam żeby ta chwila trwała wieczność. Nagle usłyszeliśmy taki jakby wybuch, nie wiem na pewno coś głośnego. Przestraszyłam się tego, a najwidoczniej blondyn to zauważył, bo mnie przytulił.
- Co to było? - zapytała brunetka. Nie wiem kurwa jakiś zamach na mnie.
- Nie wiem, pójdę to sprawdzić - powiedział Liam. Nie idź proszę, chcę żebyś został tu że mną, pokazałam mu minę, która miała powiedzieć to wszystko, ale chyba coś mi nie wyszło bo ten uśmiechnął się, zdjął mnie że swoich kolan i poszedł.
- Liam, czekaj pójdę z tobą - powiedziałam bo trochę bałam się zostawać z tym ciotą, który bije się gorzej ode mnie.
- No dobra to chodź - zgodził się jaka ja byłam wtedy szczęśliwa, że nie muszę zostawać z tym idiotą.

Dotarliśmy do miejsca, z którego usłyszeliśmy ten "wybuch". Przeszliśmy cały ten teren, ale na marne bo nic nie znaleźliśmy.
- Przejdźmy się po całym parku to może coś znajdziemy - powiedziałam z cichą nadzieją, że nic nie odkryjemy.
- Dobry pomysł Leyla.
W odpowiedzi się uśmiechnełam i poszliśmy " przeszukiwać " park, lecz jak na moje szczęście na marne. Wróciliśmy do Madi i Olivera, rozmawiali ze sobą ale Madison miała zbyt różowe policzki, więc nabrałam podejrzeń.
- O! - powiedziała brunetka. - Już jesteście, znaleźliście coś?
- Nic a nic - odpowiedziałam jej i pokazałam wzrokiem, że zapraszam ją na słówko na ci westchnęła i podeszła do mnie.
- Zaraz wrócimy - powiedziałam głównie do Liama, lecz odpowiedział mi Oliver.
- Okej - powiedział choć w cale nie musiał tego mówić, a tym bardziej takim tonem jakbym mu matkę zabiła, totalnie nie wiedziałam o co mu chodzi.

- O czym rozmawiałaś z tym idiotą, że się tak zarumieniłaś? - spytałam trochę zła na nią, że w ogóle z nim rozmawia.
- Na prawdę, tylko o tym chciałaś ze mną porozmawiać? - kiwnęłam potwierdzająco głową. - No dobra no to rozmawialiśmy o osobach, które nam się podobają - to nie znaczyło niczego dobrego. - No i ja mu powiedziałam, że w sumie to nikt mi się nie podoba, a on takie, że ja mu się podobam no to chyba normalne, że się zarumieniłam co nie - znów kiwnęłam głową, bo ja i tak bym zrobiła to samo. - I on cały czas mówił jaka to ja jestem piekna no to ja się spytałam o ciebie i dlaczego mu się już nie podobasz, a on takie że przestałaś mu się podobać po waszej rozmowie na komisariacie.
- Z jednej strony czuje się super, bo już nie mnie będzie prześladować, ale z drugiej strony będzie prześladować ciebie, więc nie czuje się super - powiedziałam, ale po minie mojej przyjaciółki wywnioskowałam, że nic nie zrozumiała. - Dobra nie ważne, wracajmy do chłopaków.

Hate or LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz