Rozdział 7

68 0 0
                                    

Leyla

Szłyśmy w stronę chłopaków, nagle Madi złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła w krzaki. Nie wiedziałam o co jej chodzi i takie też spojrzenie jej posłałam. Odpowiedziała mi spojrzeniem, że powie mi później i zaczęła się wpatrywać w coś za mną, tam też spojrzałam. Zauważyłam kłócącą się chyba parę. Byli dość blisko więc łatwo było ich usłyszeć.
- Czemu się na nie spojrzałeś!? - krzyknęła dziewczyna, miała rude włosy i była nawet wysoka.
- Nie patrzyłem na nie! - chyba łatwo było się domyślić, że chodziło o nas, bo nie widziałam żadnych innych dziewczyn w tym parku.
- Widziałam to! Kogo ty próbujesz okłamać!
- Nie próbuje nikogo okłamywać!

Popatrzyłam na przyjaciółkę.
- Madison chodźmy stąd. Jej zachowanie jest trochę toksyczne, tylko się na nas spojrzał - szepnęłam.

- Zaraz, chcę wiedzieć jak to się skończy. To mój były - faktycznie był to jej były ale nie widziałam najmniejszego sensu we wpatrywanie się w ich kłótnie.

Nie wiem czy brunetce sprawiało to przyjemność czy co ale ja nie miałam ochoty tutaj być, a tym bardziej się temu przysłuchiwać. Przecież to nie nasza sprawa, ich życie, nie powinnyśmy się wtrącać.
- No tak, jak zawsze, nigdy niczemu nie jesteś winny! Wiesz co mam tego dość!
- Suzan uspokój się.
- Nie będziesz mi mówić co mam robić! Z nami koniec! Nie widzę sensu tego związku!

Madison się zaśmiała i tym dała mi znak, że już możemy iść. Gdy już się trochę od nich oddaliłyśmy wybuchłyśmy śmiechem.
- Serio Madi. Współczuję ci byłego - na te słowa znów wybuchłyśmy śmiechem.

Byłyśmy już blisko chłopaków, w zasadzie to z około 10 metrów od nich. Patrzyli na nas jak na idiotki. W sumie to tylko Oliver tak na nas patrzył, Liam patrzył na nas zainteresowany pewnie przyczyną naszego śmiechu.
-Co się tak na nas patrzycie? - zapytała brunetka.
- My? - Oliver no któżby się spodziewał, że to właśnie on zapyta.
- Nie kurwa, drzewa - denerwował mnie przecież to było oczywiste.
-

Ej Leyla, wyluzuj.

- To mnie nie wkurwiaj. Przecież to oczywiste, że o was chodzi a ty się jeszcze głupio pytasz.
- Dobra, uspokój się Leyla - ty przeciwko mnie Madi?! Zapamiętam to sobie.

Przewróciłam oczami i usiadłam obok Liama. Nie chciało mi się z nim kłócić, bo jest najzwyczajniej w świecie debilem. Wyjęłam z kieszeni telefon i zaczęłam przeglądać instagrama. Totalnie się wyłączyłam i nie zwracałam uwagi na moich znajomych. Włączyłam się dopiero po tym jak ktoś trzepnął mnie w głowę. Tym kimś była Madi.
- Co się dzieje?
- Już myślałam, że ci się coś stało.
- Dobra, o co chodzi?
- Rozmawiamy o wyjściu na basen i próbujemy się dowiedzieć jakie jest twoje zdanie. - powiedział Liam a Oliver ledwo powstrzymywał śmiech. Posłałam mu mordercze spojrzenie po czym wróciłam wzrokiem do blondyna i się uśmiechnęłam.
- Może być. Nie przepadam zbytnio za basenami, ale możemy pójść.
- Okej to ustalone. Jeszcze tylko kiedy? - powiedziała Madison.
- Pasuje wam w ten weekend?
- Tak - odpowiedzieli wszyscy chórem na moje pytanie.
- Okej to ustalone. A jeszcze, o której godzinie?
- 14?
- Git - odpowiedzieli wszyscy na pytanie Liama.

Spojrzałam na ekran telefonu bo ktoś do mnie dzwonił. Mama. Odebrałam.
- Halo?
- Leyla wracaj do domu. Jest prawie 20. Masz jutro szkołę. Musisz się uczyć.
- Dobra już wracam. Pa.

Rozłączyłam się i westchnęłam. Nie chciałam jeszcze wracać.
- Dobra muszę wracać do domu.
- Odprowadzę cię.
- Ale dżentelmen - zaśmiała się Madi.
- Pa!
- Pa!

Hate or LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz