Rozdział 9

91 2 0
                                    

Leyla

Odwróciłam się powoli w stronę Madison, Liama i Olivera z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Zaczęłam się cała trząść, a oczu się zaszkliły. Madi i Liam podeszli do mnie. Chłopak by mnie uspokoić, a moja przyjaciółka po to żeby zobaczyć co jest napisane na tej jebanej karteczce. Liam objął mnie i przycisnął do swojego torsu. Odwzajemniłam uścisk. Blondyn głaskał mnie po plecach. Madison zaczęła czytać na głos.
- Witajcie/witaj mieszkańcy/mieszkańcu Malibu! Jeśli to czytacie/czytasz to jesteście/jesteś w grubym niebezpieczeństwie. Radzę wam/ci uciekać póki macie/masz czas... - Urwała po czym szybko zrobiła zdjęcie kartki. - Co tak stoicie jeszcze?! Uciekamy!

Wszyscy zaczęli biec, ale nie ja. Nie mogłam się ruszyć, więc Liam wrócił się po mnie i wziął na ręce. Zaczęliśmy podążać w nieznanym mi kierunku. Moja dosyć krótka biała spódniczka powiewała na wietrze, ale nie przejmowałam się tym za bardzo. Po kilku minutach zauważyłam posterunek policji.
- Czemu idziemy na policję? - też kurwa tego nie wiem, to zły pomysł.
- Trzeba to zgłosić! Ale zanim tam wejdziemy musimy znać ciąg dalszy.

Ja go znałam... ale tak bardzo chciałabym go nie znać. Moje życie było lepsze przed przeczytaniem tej kartki. Ale w sumie zawsze może być gorzej. Liam postawił mnie na ziemi.
- To był zły pomysł, że stamtąd poszliśmy, wiecie? Znam ciąg dalszy, dlatego stałam tam jak wryta. To był bardzo zły pomysł.
- Dobra cichaj tam Leyla. Czytam dalej - nie wiesz na co się piszesz Madi. - ... Jeśli stoicie/stoisz, bądź staliście/stałeś/aś tu dłużej niż 2 minuty to czeka was/ciebie prawie, że pewna śmierć... - Madison na chwilę zamilkła i spojrzała na mnie. Była przerażona. - ... jeśli jednak przeżyjecie/przeżyjesz, co graniczy z cudem, nie możecie/możesz o tym nikomu powiedzieć. Bo inaczej skończy się to źle dla was/ciebie i dla waszych/twoich bliskich. Będziecie wykonywać zadania, które wam polecimy. Dla waszej/twojej informacji należycie/należysz teraz przez pewien okres do mafii. PRZEZ CAŁY CZAS WAS/CIĘ OBSERWUJEMY! ;)

Tym razem tylko ja nie byłam w szoku, bo już to przeczytałam. Patrzyłam na każdego z koleji. Madi wyglądała jakby miała się porzygać. Liam... cóż wyraz twarzy miał neutralny, ale jego oczy wyrażały wszystko, jest przerażony. Oliver jak zwykle, po prostu wyglądał jak mały chłopczyk, który dowiedział się, że Święty Mikołaj nie istnieje. Co prawda wygladał na przerażonego, ale w jego oczach panował smutek.

Miałam teraz ochotę powiedzieć "a nie mówiłam", ale tego nie zrobię, ze względu na ich stan. Mało co by do nich dotarło.
- Czyli... nie możemy... nikomu o tym... powiedzieć. Tak? - powiedziała cicho Madison, dosłownie tak cicho, że ledwo ją usłyszałam.
- Tak Madi - z tego całego zamieszania zapomniałam o tym, że miałam skopać dupe Oliverowi. - A ty - wycelowałam w niego palcem. - Nie myśl sobie, że ominie cię kara za to co zrobiłeś Madison.
- Lyela nie teraz.
- No oczywiście, że nie teraz. Oberwie mu się kiedy indziej. Co ty sobie myślisz Madi? Że jestem tak bardzo nienormalna i zacznę go teraz bić? - prychnełam. - Jak będą chcieli jakąś ofiarę to pójdziesz na 1 ogień tak dla twojej wiadomości. - Uśmiechnełam się hamsko.

Przyszła mi wiadomość na telefon, w sumie to całej naszej czwórce.
Nieznany: Jwtru. 16. Zanknięfy perk.

Wymieniłam się spojrzeniem z Madi, a następnie spojrzałam na Liama. Chłopak cicho zaśmiał się pod nosem, gdy na mnie spojrzał.
- Co się tak szczerzysz? Brudna jestem?
- Nie, Lolcia. Śmieszy mnie ta wiadomść. Ci wielcy " mafiozy " nie umieją nawet pisać. "Jwtru" "Zanknięfy " "perk". Wyobraź sobie, że jesteś jakąś dyslektyczką. Weź to przeczytaj ze zrozumieniem.
- Faktycznie. Nawet nie zauważyłam, że napisali tę słowa błędnie.
- Widzisz Lola, ma się to oko.

Hate or LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz