Ładna kocica o długim futrze, której miodoworude futro pokrywały ciemniejsze pręgi siedziała w swoim legowisku, układając zioła. Robiła to w kompletnej ciszy i skupieniu, dokładnie liczyła każdy listek zioła, aby upewnić się, że niczego nie brakuje. Zbliżała się pora nagich drzew, w którą zawsze brakowało ziół, a na dodatek klan ostrza odebrał im tereny, z których mogliby zebrać potencjalne zapasy.
-Pięć...sześć... - Mówiła cicho do siebie.
Po chwili odłożyła w osobne miejsce kilka szarawych, lekko włochatych listków, a bliżej siebie przysunęła niewielkich rozmiarów fioletową roślinę. Ta nawet mimo późnej pory zachowała się w stosunkowo dużej liści. To dobrze. - Pomyślała młoda medyczka. - W tym sezonie na pewno przyda się dużo lawendy...
Pochłonięta w rozmyślaniach nie usłyszała, jak ktoś wszedł do jaskini, puki nie poczuła na barku dotyku czyjegoś ogona. Od razu domyśliła się kto to. Na jej pysku pojawił się szeroki uśmiech.-Cześć, Ziołowa Skóro. - Odwróciła się do przyjaciółki. - Właśnie kończę liczyć zioła. Muszę podliczyć jeszcze tylko ile mamy lawendy.
-Wiesz, że nie musisz liczyć każdego listka? - Jasnoszara kocica wydawała się być rozbawiona. - Ślepa nie jesteś, zobaczysz, jak zapasy zaczną się kończyć.
-Zawszę wolę wiedzieć. - Odparła Czarny Nos z troską w głosie. - To będzie trudna pora nagich drzew.
-Pewnie masz rację, ale nie ważne co spotka klany, przejdziemy przez to. - Ziołowa Skóra swoim ogonem dotknęła puchatego ogona Czarnego Nosa, delikatnie je splatając po czym przysiadła obok niej. - Razem. Jak zwykle.
-Jak zwykle. - Miodoworuda kocica mocniej splotła swój ogon z ogonem przyjaciółki. - Ale i tak się martwię.
-Zawsze się martwić. - Ziołowa Skóra przewróciła oczami w geście rozbawienia. - Kiedy przestaniesz?
-Kiedy Klan Gwiazdy mi rozkaże. - Mruknęła również lekko rozbawiona Czarny Nos. - Czyli nie spodziewaj się tego w najbliższym czasie.
-Zaraz specjalnie ich zwołam, żeby powiedzieli ci, że nie masz się martwić.
-Niektórzy z Klanu Gwiazdy nie potrzebowaliby twojego wezwania do uspokajania niektórych w każdej możliwej kwestii.
-Masz na myśli Miodowe Serce, prawda? - Dopytała jasnoszara medyczka. - Znowu miałaś jakiś sen?
-Ten sam, co zawsze. - Miauknęła w odpowiedzi Czarny Nos. Nie chciała o tym rozmawiać, dla niej nie było tu nawet o czym gadać.
-Wiesz, ja uważam, że to, co robi jest...jakby to powiedzieć...nie najlepsze. - Powiedziała Ziołowa Skóra. - Naprawdę, w śnie objawiają ci się duchy twojej najbliższej rodziny, Jelenia Jaskinia, Jastrząbek, a nawet niektórzy z tej dalszej rodziny i ostrzegają cię przed czymś złym, a mu, mimo tego, że jest twoim bratem nie chce się ruszyć i przyjść.
-To...to wcale nie tak. Z resztą co, jeśli oni się mylą i wcale nie stanie się nic złego. - Przekonywała ją medyczka z klanu pioruna. - Z resztą Miodowe Serce taki nie jest, to szlachetny, lojalny kocur. Jeśli nie pojawia się w moich snach, to znaczy, że albo opiekuje się swoimi kociętami, albo czuwa przy Szyszkowym Futrze. Wiesz, że ona potrzebuje go o wiele bardziej, niż ja, po tym jak umarł...
-Nawet nie mów, że tobie nie było przykro. - Ziołowa Skóra weszła jej w słowo. - Wiem, że ty też odczułaś jego śmierć. Gdyby chciał mógłby być przy tobie.
-Nie wymagam tego od niego. Jestem dorosła, dam radę sama.
-Wiem, że dasz po prostu, nie chcę, żeby on cię zranił.
-Nie zrani, to mój brat, dobrze wiesz, że bardzo go kocham.
-Wiem, kogo jeszcze kochasz. - Medyczka z klanu cienia spojrzała na nią wzrokiem, który sprawia, że od razu wiadomo, o co jej chodzi.
-Pewnie dlatego, że codziennie ci to powtarzam. - Ciemnożółte oczy Czarnego Nosa błysnęła radośnie, kiedy spojrzała prosto w oczy przyjaciółki...chociaż nie...nie były tylko przyjaciółkami. - Dzisiaj znowu mogę. Kocham cię, Ziołowa Skóro.
-Ja ciebie też, Czarny Nosie. - Jasnoszara kotka oparła głowę na barku medyczki. - Żałuję, że nie możemy powiedzieć innym o naszym związku. Przeklęty kodeks...
-Nie każdy musi o tym wiedzieć. - Odparła miodoworuda kocica. - Wystarczy, że ja wiem, że cię kocham, więcej mi nie trzeba.
-Mi też, ale...nie lubię się z tym ukrywać. - Wyznała Ziołowa Skóra. - No i zaczynam mieć wrażenie, że Gruszkowy Ogon coś podejrzewa.
-Można mu ufać. Nawet, jak się domyśli, to nikomu nie powie. - Zapewniała ją dawna uczennica Zabliźnionej Skóry, jeszcze w czasach, kiedy jej mentorka żyła. - A teraz lepiej idźmy już spać. Dobranoc.
-Dobranoc.
-(*)-(*)-(*)-(*)-
Medyczka obudziła się na polanie Czterech Drzew. Przed nią, tuż pod Wielkim Kamieniem stało kilka kotów. Wśród nich rozpoznała Jelenią Jaskinię, która często odwiedzała ją w snach, a także Jastrząbka. Kawałek dalej siedział Orli Puch, kocica nie miała okazji poznać go za życia, jednak dowiedziała się, że był on bratem jej matki, a także jej babcia - Lodowe Spojrzenie. W skrócie, cała gromadka należała do bliższej części jej rodziny.
Niepewnie podeszła do kotów.-Czarny Nosie. - Jelenia Jaskinia odezwała się jako pierwsza. - Jesteś gotowa?
-Gotowa na co? - Spytała kocica. - Zawsze mówisz to samo, a ja nadal nie wiem!
-Nawet Klan Gwiazdy nie jest przekonany. - Odparła zmarła pełnym obaw głosem. - Ale jedno jest pewne, to, co nadchodzi nie będzie łatwe.
-Na pewno wiecie cokolwiek. - Upierała się wyraźnie sfrustrowana medyczka. - Powiedzcie! Proszę! Jak mam być gotowa, skoro nie wiem, co mnie spotka?
-Gdybym wiedziała cokolwiek więcej, powiedziałabym ci. - Mruknęła Jelenia Jaskinia. - On już na ciebie czeka. On wybrał twoją ścieżkę. Ale pamiętaj, zawsze będziemy kroczyć obok ciebie. Bądź dzielna, córeczko.
-On, czyli kto? - Zapytała Czarny Nos, jednak nie spodziewała się usłyszeć odpowiedzi. Co noc od ponad księżyca pytała o to samo. Co noc ta rozmowa kończyła się w identyczny sposób.
Kocica poczuła, jak powoli znika z wizji, jakby rozpływała się w powietrzu i znikała na zawsze. Po chwili obudziła się.
-Znowu to samo. - Prychnęła sama do siebie. - Muszę w końcu poznać odpowiedź.
CZYTASZ
Wojownicy Nowela Niewola Czarnego Nosa
FanfictionTeraz za późno, żeby się cofnąć, on wybrał, jaką ścieżką podążysz. Czarny Nos od zawsze wiedziała, że mimo tego, jaką drogę postanowiła obrać nadal jest tylko kotem i w końcu nadejdzie dzień, w którym się zakocha. Nigdy jednak nie planowała mieć pa...