Minęły dwa dni. Czarny Nos - czy może raczej Czarna - przyzwyczaiła się do zasad i życia w niewoli, ale rzecz jasna nie była z tego zadowolona. Przez ten krótki czas przytyła trochę i w końcu pod jej długim futrem było widać coś więcej, niż zarys kości po długim głodzie w okradzionym z terytoriów klanie pioruna. Tutaj dbali o nią stosunkowo dobrze, najbardziej dbał o to Kojot, który najczęściej dostawał zadanie, aby pilnować więźniarki oraz Mrok, która właściwie nie miała większego powodu, aby pomagać medyczce. Chyba po prostu jest inna, niż wszyscy tutaj. - Pomyślała kotka. Dzisiaj akurat nie widziała się z drobną, ciemnoszarą wojowniczką, gdyż ta od rana gdzieś poszła, razem ze Śmiercią, która - z tego, czego dowiedziała się od Kojota - była młodszą, przybraną siostrą Mroku.
Spojrzała w stronę siedzącego jak zwykle przy wyjściu z legowiska medyka sporego, szarego kocura, który bez przerwy wpatrywał się w coś poza legowiskiem. Czarny Nos po chwili odezwała się do niego:-Na co tak patrzysz? - Mruknęła.
Odkąd tu utknęła starała być się dla niego miła, w końcu kocur nie tylko jej pilnował, ale także odpowiadał za przynoszenie jej tyle jedzenia i mchu z wodą, ile uzna za słuszne. Lepiej mieć dobre relacje z kimś, od kogo może zależeć twoje życie lub zdrowie.
-Na słońce. - Odparł krótko kocur. - Właśnie wschodzi, pięknie to wygląda. Chodź, zobacz.
-Pozwoliliście mi wstać z legowiska. - Medyczka przewróciła oczami. - To już coś.
-Wiesz, że nie każdy chce cię tu więzić, prawda? W sensie w obozie tak, ale nie w tym legowisku. - Powiedział wojownik. - Ja nie mam nic przeciwko, żebyś trochę się przeszła. Pokochałabyś to miejsce, gdybyś mogła je poznać.
-Nie pokochałabym. - Prychnęła kocica, usiadłszy obok Kojota. - To nie mój dom i nigdy nim nie będzie. Jestem medyczką klanu pioruna. - W jej głosie dało usłyszeć się nacisk na ostatnie dwa słowa.
-Wszystko może się zmienić. - Mruknął kocur pośpiesznie.
-Nie zmieni się. - Zapewniła medyczka. - Kojocie, ty i Mrok jesteście dla mnie mili, ale reszta nie. To nie jest i nigdy nie będzie mój dom. Moja lojalność nigdy nie będzie należała do tego miejsca, wolę zginąć, niż walczyć po stronie tego zapchlonego, lisiego serca, jakim jest Ostra Gwiazda!
-Nigdy tak nie mów! - Zawołał wojownik. Jego futro momentalnie się zjeżyło. - Nie mów o nim nic złego, nigdy!
-Dlaczegi niby?! Taka prawda, nawet lis jest bardziej życzliwy, niż on!
-On...albo Strzała...oni czasami podsłuchują. - Wyjaśnił Kojot ledwo słyszalnym głosem. - Chcą wiedzieć, kto jest im naprawdę lojalny. Mogą słyszeć wszystko, a wiesz, że za takie słowa zostałabyś mocno ukarana...
Czarny Nos przez chwilę patrzyła na niego zszokowana. Te koty nie mogły powiedzieć nic na osobności, bo ktoś zawsze mógł podsłuchiwać!
-Ostra Gwiazda to nie przywódca. - Mruknęła zniewolona kocica. - To dyktator! - Powiedziała oburzonym, jednak niespecjalnie głośnym tonem.
-On musi to robić, żeby mieć pewność, że będziemy mu lojalni!
-A te kary cielesne, którymi wszystkich straszył?! To też "dla lojalności"?! To jest chore! Jak często on w ogóle je stosuje?
Kojot spojrzał na nią zmieszany, szybko jednak przekierował wzrok swoich ciemnobrązowych oczu na własne łapy, końcowo nie odpowiadając na pytanie. To musiało dziać się często, skoro milczy... - Domyślała się medyczka.
-Ja chyba powinienem iść. - Odezwał się w końcu kocur, zmieniając temat. - Czas zapolować, tylko muszę spytać Ostrą Gwiazdę, czy mogę zostawić cię bez nadzoru. Do zobaczenia, Czarna. - Wojownik uśmiechnął się lekko.
CZYTASZ
Wojownicy Nowela Niewola Czarnego Nosa
FanfictionTeraz za późno, żeby się cofnąć, on wybrał, jaką ścieżką podążysz. Czarny Nos od zawsze wiedziała, że mimo tego, jaką drogę postanowiła obrać nadal jest tylko kotem i w końcu nadejdzie dzień, w którym się zakocha. Nigdy jednak nie planowała mieć pa...