Rozdział 9

111 13 11
                                    

Kiedy koty przekroczyły wejście do obozu klanu pioruna medyczka nie niosła już ucznia, po drodze Lisia Kita podszedł do niej i zaproponował, że to on go poniesie, dzięki temu kocica mogła iść spokojnie, nie martwiąc się o niesionego na grzbiecie rannego. Kiedy tylko weszła do obozu jej oczom ukazał się jak zwykle górujący nad resztą kotliny Wysoki Głaz. Czarny Nos spokojnie rozejrzała się po obozie, wyglądał on, jakby pod nieobecność jego prawowitych właścicieli zestarzał się o wiele sezonów. Wszystkie legowiska pozostały jednak nietknięte, wyglądało to tak, jakby teraz już nieistniejący klan ostrza po odbiciu go więcej tu nie bywał. Znowu w domu. - Westchnęła w myślach Czarny Nos, czując przyjemny, delikatny zapach liściastego lasu, którego przez długi czas nieobecności we własnym domu nie poczuła. Inni wydawali się być tak samo stęsknieni za tym miejscem, jak ona. - Oby coś zostało z legowisk i zapasów ziół.

-Gdzie go położyć? - Do medyczki podszedł rudy, pręgowany wojownik, nadal niosą przybranego syna.

-Chodź za mną. Zostanie w moim legowisku, puki się nie wybudzi. - Odparła kocica, po czym ruszyła w stronę jaskini.

Kiedy tylko weszła do swojego legowiska jej oczom ukazały się trzy zrobione z mchu posłania przeznaczone dla niej, Ziołowej Skóry i Gradowego Wzgórza, w końcu ostatnio, gdy tu byli ten żył. Kocica pomyślała o swojej wizji, w której widziała Zabliźnioną Skórę. Podczas snu to miejsce było w idealnym stanie, teraz jednak nie wyglądało na to. Mech na legowiskach był stary i wysuszony, tak samo ułożone w stosy niewielkie stosy ziół, w których przypadku większość liści była już pożółkła lub przegniła.

-Połóż go tam. - Czarny Nos ogonem wskazała na posłanie, na którym wcześniej spał Gradowe Wzgórze. - Nie będzie zbyt ciepło, puki nikt nie doniesie świeżego mchu, ale postaram się, żeby w nocy Berberysowej Łapie było jak najcieplej. Możesz już iść odpocząć, jeśli chcesz, Lisia Kito.

-Od razu powinienem poszukać mchu. - Mruknął wojownik. - Zapiaszczona Skóra pewnie potem tu przyjdzie, chciała jeszcze upewnić się, że Przepołowionej Łapie i Migoczacej Łapie nic nie jest, ale martwi się też o tego małego wojownika. - Kocur z ciepłym błyskiem w oczach spojrzał na ucznia, potem jednak przeniósł spojrzenie prosto w oczy medyczki, wyglądał teraz na ogromnie przejętego. - On przeżyje, prawda?

-Jasne, że przeżyje, Lisia Kito. - Odparła od razu miodoworuda kocica, chcąc go uspokoić. - To młody kocur, ale silny. Daj mu kilka dni i znów będzie brykał z rodzeństwem.

-To dobrze. - Powiedział wojownik, nie odrywając od niej wzroku. - Teraz, kiedy nie mam rodzeństwa, a z rodziców został mi tylko Sosnowa Igła, z którym mam trudną relację rodzina, którą stworzyłem z Zapiaszczoną Skórą jest dla mnie najważniejsza.

-Jak to nie masz rodzeństwa? - Czarny Nos spojrzała na niego z szokiem odbijającym się w jej złocistych oczach. - A Zacienione Oko?

-Ona już nie jest moją siostrą. - Prychnął kocur pod nosem z lekką irytacją na samo wspomnienie o kotce.

-Ale jak to? Dlaczego?

-To długa historia. W skrócie, ona już nie jest lojalna wobec klanu pioruna, dała na to dobry dowód. Wolę o tym nie rozmawiać. - Westchnął w końcu. - Idziesz na czuwanie? W końcu Krwawa Pieśń i Kameleonowy Język... - Spojrzał na kocię ze współczuciem. - Właściwie nikt z rodziny już ci nie został, a do tego nigdy się w nikim nie zakochasz, bo jesteś medyczką. Zostałaś sama. Przykro mi, Czarny Nosie. To musi być dla ciebie okropnie trudne.

Medyczka pokręciła głową, spoglądając na swoje łapy. Miała dla większości raczej dosyć nietypowe podejście do śmierci i nie lubiła o tym mówić, ale teraz bez wyjaśnienia tego kocur raczej jej nie zrozumie. Z resztą w tym momencie nie miała ochoty na jakiekolwiek rozmowy, nadal nie ochłonęła po tak długim pobycie w klanie ostrza, ani po fakcie pożegnania z Ziołową Skórą, mimo to teraz powinna mu to wyjaśnić. Westchnęła niechętnie.

Wojownicy Nowela Niewola Czarnego NosaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz