Rozdział 19

61 9 16
                                    

 Minęło sporo czasu. Czarny Nos leżała spokojnie w swoim legowisku. Od rozmowy z Szyszkową Gwiazdą... a także dowiedzeniu się większości kotów z klanu, a nawet kilku z poza niego o tym, że jest w ciąży jej brzuch zdążył mocno urosnąć. Zdawała sobie sprawę, że poród może rozpocząć się w każdym momencie. Starała się jednak mimo utrudnień wykonywać swoją pracę tak dobrze, jak mogła. Zaledwie kilka dni wcześniej odbierała poród Mknącego Nurtu, teraz natomiast czekała, aż Sosnowa Igła przyjdzie do niej po zioła tak, jak go prosiła. W międzyczasie kocica sortowała spokojnie zioła, przygotowując te, które się przydadzą. Po kilku chwilach kocur wszedł do jej legowiska.

-Już jestem. - Mruknął niechętnie i od razu przysiadł na jednym z posłań dla pacjentów.

-Jak się czujesz?

-Coraz gorzej widzę. - Odparł krótko kocur. Już jakiś czas temu w okolicach jego oczu zaczęły pojawiać się drobne guzy, a poza tym wojownik mocno stracił na wadze. Była to oznaka choroby, o której Czarny Nos nie raz słyszała, ale pierwszy raz miała z nią do czynienia. Sama w sobie choroba była nieuleczalna, można było co najwyżej łagodzić jej objawy, jednak na szczęście nie była i zaraźliwa i zwykle dotykała starszych kotów. - Znowu dasz mi te okłady? Nie pomagają.

-Dam. Nic innego nie zrobię. Nie uleczę cię, Sosnowa Igło. W twoim wieku... i twoim stanie powinieneś zacząć powoli myśleć nad przeniesieniem się do starszyzny. - Powiedziała miodoworuda kocica, nakładając okład na oczy kota.

-Ta, jeszcze czego. - Fuknął kocur. - Aż tak stary nie jestem. 

 W odpowiedzi medyczka jedynie wzruszyła ramionami. Nie miała zamiaru kłócić się z wojownikiem, ponieważ znała go i doskonale wiedziała, że nie doprowadziłoby to do niczego, poza jej irytacją i zapewne usłyszeniem kilku wyzwisk. W ciszy nałożyła okład na jego oczy, kiedy skończyła, kazała mu zostać jeszcze w legowisku, sama jednak wyszła i udała się w kierunku sterty zwierzyny.

-Czarny Nosie! - Siedząca wraz ze swoją zastępczynią nieopodal sterty zwierzyny Szyszkowa Gwiazda zawołała ją. - Zacienione oko złapała ogromnego zająca. Chcesz się nim z nami podzielić?

 Kocica ruszyła w ich stronę.

-Jasne. - Przysiadła obok nich i zaczęła jeść swoją porcję.

-Przy okazji możesz mi pomóc. - Mruknęła przywódczyni. - Wyjaśnij Zacienionemu Oku, że musi przenieść się do żłobka. Mówię jej o tym już z dobry księżyc, a ona nie słucha!

 Niewidoma kocica zaśmiała się krótko. Szturchnęła lekko przyjaciółkę w bok.

-Prawda, próbujesz, ale naprawdę, nic mi nie będzie. Do porodu zostało mi dobre pół księżyca, to pełno czasu na polowanie, patrolowanie i inne tego typu rzeczy. Mogę wykorzystać go lepiej, niż na siedzenie w żłobku. 

-Mimo to powinnaś w nim siedzieć. - Powiedziała medyczka. - Dla dobra twojego i kociąt.

-To samo jej powtarzam... - Szylkreta uśmiechnęła się do przyjaciółki. - Jesteś bardziej uparta, niż poirytowany starszy.

-Może w duszy jestem poirytowaną starszą, która zaraz powyrywa wam uszy? - Zastępczyni zaśmiała się. Po chwili wstała. - No dobrze, muszę iść wybrać patrole. Potem jeszcze pogadamy.

 Medyczka dokończyła swoją porcję, po czym również wstała.

-Pójdę już. Muszę zdjąć okłady z oczu Sosnowej Igły. Mam nadzieję, że pomogły.

-Mam nadzieję, że Sosnowa Igła chociaż na starość zacznie myśleć. - Prychnęła przywódczyni. - Ostatnio przez to, że Mroczne Pióro gorzej się czuła zastępował ją na patrolu, a była tam też Zacienione Oko.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 31 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wojownicy Nowela Niewola Czarnego NosaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz