Rozdział 18

87 9 15
                                    

-Czarny Nosie, chodź! - Medyczka wstała, słysząc dobiegający z wejścia do obozu głos Zacienionego Oka. Obok zastępczyni stała Szyszkowa Gwiazda. Ich futra były lekko mokre z powodu śniegu, który padał jeszcze kilka chwil temu. - Gotowa?

Kocica w odpowiedzi skinęła głową. Przywódczyni klanu patrzyła raz na nią, raz na niewidomą wyraźnie zastanawiając się, co te mają jej do przekazania. Nie miała pojęcia o co chodzi. Jeszcze nie. I na pewnie nie spodziewała się tego, czego zaraz się dowie.

-Zacienione Oko mówiła, że chciałyście ze mną porozmawiać o czymś ważnym. - Odezwała się szylkreta. - Chodźmy z tym do mojego legowiska, żebyśmy miały spokój. O i jeszcze jedno - na ziemi położyła kilka liści - Spotkałyśmy Cichy Pysk, dał nam trochę ziół.

Czarny Nos chwyciła zioła.

-Odniosę je i do was przyjdę. - Odparła

Już w swoim legowisku szybko posortowała zioła. Nie było ich dużo, ale wśród nich znajdowała się niezwykle ważna kocimiętka, a także mak i mięta. Po odłożeniu roślin na ich miejsce medyczka wolnym krokiem wyszła z legowiska i skierowała się do jaskini pod Wysokim Głazem, w którym mieściło się legowisko Szyszkowej Gwiazdy. Przed wejściem do środka wzięła głęboki oddech.

-Będzie dobrze. - Szepnęła sama do siebie pod nosem, po czym weszła do środka.

-Więc... o co chodzi? - Zapytała Szyszkowa Gwiazda, kiedy tylko wszystkie kotki usiadły już naprzeciw siebie. - Zacienione Oko mówiła, że będzie mogła zdradzić mi szczegóły dopiero, kiedy ty przyjdziesz. - Zerknęła pośpiesznie na swoją przyjaciółkę. W jej niebieskich oczach błysnęło zmartwienie. - Nie chodzi o to, że coś jest nie tak z ciążą Zacienionego Oka, prawda? Nic nie stanie się kociętom? Ani jej?!

 Zacienione Oko lekko szturchnęła bark przyjaciółki.

-Dlatego dowiedziałaś się ostatnia. - Mruknęła z lekkim rozbawieniem w głosie. - Wiedziałam, że będziesz się zamartwiać. Nic mi nie jest. Ale... sprawa dotyczy kociąt. - Ślepy wzrok jej oczu przekierował się na Czarny Nos.

 Medyczka wzięła głęboki oddech. Zmusiła się do oderwania wzroku od własnych łap. Spojrzała na Szyszkową Gwiazdę. Szylkreta patrzyła na nią wyczekująco.

-Spodziewam się kociąt. - Powiedziała w końcu. - Ale... nie do końca z własnej woli. - Streściła jej to, co działo się przez cały czas, kiedy tkwiła uwięziona w obozie Klanu Ostrza, pomijając zbędne szczegóły. - No i... będę miała kocięta. Nie... nie chcę ich, ale nic z tym już nie zrobię.

 Szyszkowa Gwiazda przez chwilę wpatrywała się w nią w milczeniu. Medyczka dostrzegła, że oczy przywódczyni szkliły się lekko. Po chwili szylkreta zrobiła krok w jej stronę i lekko otarła się o jej bok, co miało być gestem pocieszenia.

-Przykro mi, że cię to spotkało. - Mruknęła ze współczuciem i wróciła na swoje miejsce obok Zacienionego Oka. - I dziękuję, że mi mówisz.

Na kilka chwil nastała głucha cisza. Przerwała ją medyczka Klanu Pioruna.

-Ale, nadal będę mogła być, medyczką, prawda? - Spytała jeszcze Czarny Nos, trochę niepewna zdania przywódczyni.

-Oczywiście, że tak. - Odparła od razu niebieskooka kocica, nie odrywając wzroku od medyczki. - Będzie trochę trudno z powodu tych kociąt, ale dasz radę, może do tego czasu znajdzie się ktoś, kto chciałby ci pomóc. Właśnie... co planujesz zrobić z maluchami? Przeniesiesz się do żłobka, puki będą pić mleko, czy oddasz je pod opiekę jakiejś karmicielki?

-Ja powiedziałam, że się nimi zajmę. - Wtrąciła Zacienione Oko.

 Szyszkowa Gwiazda pokręciła głową.

Wojownicy Nowela Niewola Czarnego NosaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz