V. Krawędź

71 8 5
                                    

Czekałam, wpatrując się w ekran laptopa, ale żadna odpowiedź nie nadeszła. W końcu, z ciężkim westchnieniem, zamknęłam laptopa i położyłam się w łóżku. Mój umysł był przepełniony pytaniami i niepewnością, ale wyczerpanie dnia zaczęło brać górę. Zamknęłam oczy, a zmęczenie powoli ogarniało moje ciało.

Wkrótce zanurzyłam się w sen. Był to sen pełen symboli i dziwnych obrazów. Znajdowałam się w labiryncie, którego ściany były zbudowane z wysokich luster. Każde odbicie pokazywało inną wersję mnie – raz była to przerażona dziewczyna, raz zła księżniczka, raz zagubiona nastolatka. Błądziłam między nimi, próbując znaleźć wyjście, ale każdy zakręt prowadził tylko do kolejnego odbicia.

W oddali słyszałam głosy – moich rodziców, Nathana, innych ludzi, których znałam. Ich słowa były jak echa, które docierały do mnie przez lustrzane ściany. Mówiły o mnie, ale każdy głos opowiadał inną historię. Czułam się jak postać w sztuce, której scenariusz był stale przepisywany przez innych.

Nagle, w jednym z luster, zobaczyłam twarz, której nie znałam. Była to twarz kogoś tajemniczego, kto obserwował mnie z cienia. Jego oczy były pełne tajemnic i obietnic, a ja czułam, że to on trzyma klucz do wyjścia z tego labiryntu.

Podszłam bliżej lustra, starając się dostrzec więcej, ale wtedy wszystko zaczęło się rozpadać. Lustra pękały, a ja spadałam w otchłań pełną ciemności i niepewności.

Obudziłam się nagle, zlana potem i z sercem bijącym jak szalone. W pokoju panowała ciemność i cisza, a ja leżałam tam, próbując odzyskać oddech, wciąż odczuwając resztki strachu z tego dziwnego snu.

Leżąc nieruchomo w ciemności, wzdychałam z frustracji. Sen, który miał przynieść ulgę, okazał się tylko kolejnym źródłem niepokoju. Z każdą minutą bezsenności czułam, jak zmęczenie miesza się z bólem i bezsilnością. Nie mogłam zasnąć, a moje myśli wciąż krążyły wokół wydarzeń dnia i tajemniczej wiadomości.

Ostatecznie, zdecydowałam się wstać. Powoli, ostrożnie, aby nie pogłębić bólu, podniosłam się z łóżka. Moje ciało było obolałe, ale potrzeba zrobienia czegoś, aby oderwać myśli od ciągłego rozmyślania, była silniejsza.

Zapaliłam małą lampkę na biurku, rzucając delikatne, ciepłe światło na otoczenie. Pokój napełnił się subtelnym blaskiem, który czynił go mniej przytłaczającym.

Usiadłam przy biurku, a przed sobą ułożyłam książki i notatki, które miały mi pomóc w powtarzaniu materiału na lekcje. Była to rutynowa czynność, ale teraz wydawała się być jedynym sposobem, aby utrzymać moje myśli w ryzach.

Otworzyłam pierwszą książkę, skupiając się na tekście. Był to podręcznik do historii, pełen dat, wydarzeń i nazwisk, które musiałam zapamiętać. Przeglądałam strony, starając się skupić na materiale, ale moje myśli wciąż uciekały do tego, co się wydarzyło.

Następnie wzięłam notatki z matematyki. Równania i wzory wydawały się być abstrakcyjne i odległe, ale ich systematyczność i logika były jak kotwica, która pomagała mi utrzymać koncentrację. Przez chwilę udało mi się oderwać od emocjonalnego chaosu, jaki we mnie panował.

Po kilku godzinach nauki, moje oczy zaczęły się męczyć, a literki na stronach zlewały się ze sobą. Pomimo tego, kontynuowałam, potrzebując tego mechanicznego zajęcia, aby nie myśleć o niczym innym.

Gdy w końcu zamknęłam ostatnią książkę, poczułam się wyczerpana, ale jednocześnie lekko uspokojona. Nauka była dla mnie odskocznią, chwilą ucieczki od rzeczywistości, która była zbyt przytłaczająca.

Po zakończeniu nauki, poczułam, jak zmęczenie zaczyna brać górę. Powróciłam do łóżka, mając nadzieję, że tym razem uda mi się zasnąć. Położyłam się, przykryłam ciepłą kołdrą i zamknęłam oczy. Przez chwilę moje myśli wciąż wirowały, ale w końcu uległam zmęczeniu i zasnęłam.

burnout heartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz