II. Dylematy

94 8 6
                                    

Kiedy ja i Lily wyszłyśmy z zgiełku wyścigów, nocny chłód Nowego Orleanu zdawał się jeszcze bardziej intensywny. Ulice były puste i ciche, a jedynym dźwiękiem towarzyszącym nam były nasze kroki na starych, kamieniach chodników.

— Chloe, naprawdę wszystko w porządku? — zapytała przyjaciółka, patrząc na mnie z troską.

Westchnęłam, próbując zebrać myśli. — Nie wiem, Lily. Całe to zamieszanie z Nathanem... To było przerażające, ale zarazem... nie wiem, jakieś dziwne uczucie. Jakby coś we mnie się obudziło.

Lily kiwnęła głową, rozumiejąc. — Nathan ma taką aurę, wiesz? Jest taki... intensywny. Ale nie powinnaś się nim przejmować. Jest znany z tego, że jest nieobliczalny i... no wiesz, trochę niebezpieczny.

Dotarłyśmy do domu Lily i weszłyśmy do środka. Ciepło domowego ogniska było przyjemnym kontrastem po zimnej nocy na zewnątrz.

Usiadłyśmy w salonie, a ja czułam, jak napięcie powoli opuszcza moje ciało. — Dziękuję, że jesteś, Lily. Nie wiem, co bym zrobiła bez ciebie — powiedziałam, uśmiechając się lekko.

Lily uśmiechnęła się ciepło. — Zawsze będę dla ciebie, Chloe. Zawsze. Ale powiedz mi, co naprawdę czujesz? O Nathanie, o twoich rodzicach... o wszystkim.

Wzięłam głęboki oddech, czując, jak słowa zaczynają płynąć. Opowiedziałam jej o wszystkim – o ciągłym krytycyzmie moich rodziców, o ich obojętności, o moich własnych wątpliwościach i lękach. Mówiłam też o Nathanie, o tym, jak jego obecność wywołała we mnie tak silne emocje, mimo jego agresji.

Lily słuchała mnie uważnie, jej oczy pełne były zrozumienia i współczucia. — Wiesz, Chloe, czasami życie rzuca nam wyzwania, które wydają się nie do pokonania. Ale to właśnie one sprawiają, że stajemy się silniejsi. A co do Nathana... bądź ostrożna. On jest jak płomień – może cię ogrzać, ale też może cię poparzyć.

Jej słowa dały mi trochę pocieszenia. Wiedziałam, że droga przede mną nie będzie łatwa, ale mając przy sobie przyjaciółkę jak Lily, poczułam, że może jestem na nią gotowa.

Właśnie wtedy, do salonu weszła mama Lily. Była to kobieta o ciepłym spojrzeniu i delikatnym uśmiechu, który natychmiast rozjaśnił pokój. Podszedłszy do nas, delikatnie pocałowała Lily w czoło, a potem, z tą samą serdecznością, przytuliła mnie.

— Witaj, ciociu — powiedziałam, próbując ukryć smutek w moim głosie.

— Jak się masz, Chloe? — zapytała, patrząc na mnie z troską.

Odpowiedziałam, że wszystko w porządku, ale moje myśli zaczęły krążyć wokół moich własnych rodziców. Widząc miłość i bliskość między Lily a jej mamą, poczułam ukłucie bólu w sercu. Tęskniłam za taką relacją, za czułością i zrozumieniem, które wydawały się być tak naturalne w ich domu.

Mama Lily zauważyła mój smutek i ujęła moją dłoń w swoją. — Jesteś tutaj zawsze mile widziana, Chloe. Pamiętaj o tym.

Jej słowa były jak promyk światła w moim mrocznym świecie. Po raz kolejny, poczułam się wdzięczna za to, że mam w życiu kogoś takiego jak Lily i jej rodzina. Chociaż moje własne życie rodzicielskie było pełne zimna i obojętności, tutaj, w tym domu, odnajdywałam ciepło i poczucie przynależności.

Lily zwróciła się do swojej mamy. — Mamo, czy Chloe może zostać na noc? Jest już późno, a  jutro mamy szkołę.

Jej mama skinęła głową z uśmiechem. — Oczywiście, że może. Ale idźcie spać nie za późno, dziewczyny.

Lily chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę salonu. — Tylko na chwilę włączymy telewizję — zapowiedziała z uśmiechem.

Usiadłyśmy na kanapie, a Lily sięgnęła po pilota i włączyła telewizor. Pierwszy kanał to były wiadomości – i nagle moje serce zamarło. Na ekranie pojawiło się zdjęcie mnie, a obok stali moi rodzice, z wyrazami fałszywego przerażenia na twarzach.

burnout heartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz