VI. Przebudzenie

93 8 24
                                    

Gdy wsiadałyśmy z powrotem do samochodu, moja matka zwróciła się do mnie z wyraźnym niezadowoleniem. — Chloe, naprawdę zrobiłaś mi wstyd tym swoim ciągłym marudzeniem w sklepie — zaczęła, patrząc na mnie surowo. — Musisz nauczyć się zachowywać odpowiednio, szczególnie w miejscach publicznych.

Czułam, jak moje serce tonie pod ciężarem jej słów. — Przepraszam, mamo — odpowiedziałam cicho, choć w głębi duszy czułam, że nie było mi naprawdę żal. Moje 'marudzenie' było wyrazem mojego sprzeciwu wobec ciągłego kontrolowania mnie i moich wyborów.

— Nie chodzi o przepraszanie. Musisz zrozumieć, że twoje zachowanie ma wpływ na całą rodzinę, na nasz wizerunek —kontynuowała matka, gdy samochód ruszał. — Na bankiecie musisz pokazać się z najlepszej strony. Wszystko, co robimy, jest dla twojego dobra.

Słuchając jej, czułam mieszankę frustracji i rezygnacji. Każde jej słowo przypominało mi, że mój własny głos i pragnienia były stale tłumione pod przykrywką 'rodzinnego wizerunku' i 'dobra'. Poczułam się jeszcze bardziej uwięziona w tej rzeczywistości, której tak bardzo pragnęłam uniknąć.

W drodze powrotnej do domu, moje myśli krążyły wokół nadchodzącego bankietu i tajemniczej wiadomości, która nadeszła wraz z książką. Co miał na myśli Nathan swoją zagadkową wiadomością? Jakie role miały w tym wszystkim grać te książka i tajemniczy cytat?

W głębi serca czułam, że muszę znaleźć sposób, aby przejąć kontrolę nad swoim życiem. Nie mogłam dłużej pozwolić, aby inni decydowali za mnie, pisali mój scenariusz życia. Ale w tym momencie, siedząc w samochodzie obok mojej matki, czułam się bezsilna, jakby każda próba sprzeciwu była skazana na porażkę.

Podczas podróży powrotnej do domu, matka kontynuowała swoją lekcję. — Zaprosiliśmy Michaela Harrisona na kolację, abyście się lepiej poznali — mówiła, patrząc prosto przed siebie. — Ubierz się odpowiednio, dziewczęco. I przede wszystkim, nie zrób nam wstydu.

Słuchałam jej, czując, jak w moim wnętrzu narasta poczucie beznadziejności. Kolacja z Michaelem wydawała się być kolejnym krokiem w kierunku zaaranżowanego życia, którego tak bardzo chciałam uniknąć. — Rozumiem, mamo — odparłam, choć moje słowa były puste i mechaniczne.

— Na bankiecie będziesz miała okazję poznać wpływową rodzinę Mellortów — kontynuowała matka. — Mają córkę, Victorię. Jest w twoim wieku i jestem pewna, że się zaprzyjaźnicie. To będzie dobre dla ciebie.

Pomyślałam o Victorii Mellort, zastanawiając się, czy rzeczywiście mogłybyśmy się zaprzyjaźnić, czy też był to kolejny plan mojej matki, mający na celu wpasowanie mnie w odpowiednią sieć społecznych kontaktów.

W moim sercu rosło pragnienie bycia sobą, życia według własnych zasad. Ale w obliczu ciągłych oczekiwań i planów, jakie układała moja matka, czułam się jak ptak w klatce, którego skrzydła były stopniowo przycinane.

Kiedy w końcu dotarłyśmy do domu, czułam się całkowicie wyczerpana, nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim emocjonalnie. Wiedziałam, że nadchodząca kolacja z Michaelem i bankiet będą kolejnymi próbami, podczas których będę musiała grać rolę narzuconą mi przez rodziców, zamiast być po prostu sobą.

Kiedy wróciłyśmy do domu, ojciec witał nas w holu. Pocałował matkę w policzek, a następnie zwrócił swoje zimne spojrzenie na mnie. — Jak tam twoje ślady po pasku? — zapytał, jego ton był chłodny i kpiący.

Jego pytanie sprawiło, że we mnie zagotowało. — Lepiej niż twoje sumienie — odparłam, nie mogąc powstrzymać się od złośliwej odpowiedzi.

Ojciec natychmiast zareagował gniewem. — Bezczelna! — wrzasnął. — Idź natychmiast do swojego pokoju!

burnout heartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz