IX. Wyścig

72 6 7
                                    

Bankiet był w pełnym rozkwicie, a ja stałam tam, zatopiona we własnych myślach, kiedy mój wzrok zatrzymał się na Nathanie. Wpatrywaliśmy się w siebie, jakbyśmy byli jedynymi osobami w tym tłumie. Jego obecność tutaj była zagadką, której nie potrafiłam rozwikłać. Jego intensywne spojrzenie było magnetyczne, a ja czułam się niespokojna i zaintrygowana zarazem.

Nagle usłyszałam ostrzeżenie w głosie mojej matki. — Chloe! — zawołała, wyrywając mnie z tego hipnotycznego stanu.

Odwróciłam się do niej, próbując ukryć moje zaskoczenie. — Tak, matko? — odpowiedziałam, starając się brzmieć opanowana.

— Chodźmy tam — powiedziała, wskazując w kierunku, gdzie stał Michael w towarzystwie swoich rodziców.

"Śmierć to nie koniec, to tylko zmiana sceny," pomyślałam — wpatrując się w skupione twarze ludzi wokół mnie. Wśród blichtru i blasku bankietu czułam się jak duch, niewidzialna i oderwana od tego, co działo się dookoła.

Podchodząc do Michaela i jego rodziców, którzy byli mi aż nadto dobrze znani, wewnętrzne napięcie rosło. Michael, mój narzeczony, wybrany nie przez serce, a przez zimne kalkulacje rodziców, uśmiechał się do mnie uprzejmie, ale jego uśmiech nie docierał do mnie. Był dla mnie niczym żywe wcielenie śmierci moich marzeń i pragnień.

Gdy stanęłam przed nim, jego usta dotknęły moich w chłodnym, wymuszonym pocałunku. W tej chwili, szeptem pełnym gorzkiej ironii, wyszeptałam mu do ucha słowa, które były jak cichy krzyk buntu wobec tej całej sytuacji.

Rodzice Michaela, nieświadomi burzy emocji, która we mnie szalała, przyjęli mnie z uprzejmymi uśmiechami. — Chloe, zawsze taka grzeczna i uprzejma — mówili, nie zdając sobie sprawy z wewnętrznej walki, która we mnie trwała.

Stojąc tam, w centrum tej sceny pełnej przepychu, czułam się jak aktorka w spektaklu, w którym każda moja kwestia i każdy ruch były starannie zaplanowane. A jednak w moim sercu tlił się płomień buntu, marzenie o życiu, które mogłabym nazwać własnym.

W tym pełnym przepychu wnętrzu, gdzie każdy gest i każde słowo wydawało się być pod mikroskopem, Michael skarcił mnie cicho, ale stanowczo. — Musisz zachować grzeczność, Chloe. Nie zapominaj, jakie konsekwencje niesie za sobą niewłaściwe zachowanie — szepnął, trzymając mnie za ramię nieco mocniej niż było to konieczne.

Jego słowa, pełne ukrytego ostrzeżenia, sprawiły, że moje serce zabiło szybciej, a w mojej głowie narastała frustracja. Z trudem powstrzymywałam się od ostrych odpowiedzi, ale w końcu prychając, nieco za głośno wypaliłam — A może po prostu zaczniesz mnie traktować jak człowieka, a nie jak jakąś ozdobę na twoim ramieniu?

Mój głos, głośniejszy niż zamierzałam, odbił się echem w przestrzeni bankietowej. Wokół nas ludzie zaczęli odwracać głowy, a ich spojrzenia, pełne ciekawości i zaskoczenia, skierowały się na nas. Nagle poczułam się jak na scenie, z wszystkimi oczami zwróconymi w moją stronę.

Michael, zaskoczony moją reakcją, puścił moje ramię i odstąpił o krok. Jego twarz zdradzała mieszankę zdziwienia i irytacji. — Chloe, to nie miejsce na takie sceny — ostrzegł mnie cicho, ale stanowczo.

Spojrzałam na niego, czując, jak moje policzki płoną ze wstydu i złości. Odczuwałam coraz większą frustrację z powodu tej roli, którą musiałam odgrywać, roli narzuconej mi przez rodziców i społeczeństwo.

W tym momencie poczułam na sobie spojrzenie Nathana. Jego ciemne oczy badały mnie z odległości, a w jego spojrzeniu dostrzegłam coś, co przypominało zrozumienie, może nawet współczucie. Jego obecność była jak cień, który ciągle kładł się na moje serce.

burnout heartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz