III. Ukryte

97 8 12
                                    

Podczas gdy samochód mknął przez ulice Nowego Orleanu, atmosfera wewnątrz nieco się zmieniła. Rodzice zaczęli kolejny temat, który jeszcze bardziej pogłębił moje poczucie bezsilności.

— Widzieliśmy cię z tą... Lily — zaczął ojciec, jego ton był pełen pogardy. — Nie będziesz się z nią więcej spotykać. Ma na ciebie zły wpływ.

Matka przytaknęła. — Masz być idealna, nieskazitelna. Nie możemy pozwolić, abyś nawiązywała kontakty, które mogłyby zaszkodzić naszemu wizerunkowi.

Ich słowa były jak kolejne ciosy. Lily była jedyną osobą, która sprawiała, że czułam się zrozumiana i akceptowana. A teraz rodzice chcieli mi to odebrać.

Nie mogłam dłużej tego znosić. — Nienawidzę was — wykrzyczałam, nie mogąc już dłużej ukrywać swoich emocji.

Na te słowa moi rodzice zaczęli się śmiać. Ich śmiech był chłodny, obojętny na moje uczucia. — Och, droga — powiedziała matka — to tylko dorastanie. Przejdzie ci.

Siedziałam tam, z łzami w oczach, czując się całkowicie samotna i niezrozumiana. Ich śmiech tylko pogłębił moje poczucie odrzucenia i bólu. Czułam się jak uwięziona w świecie, w którym nigdy nie będę pasować, w świecie, który mnie nie akceptuje.

Samochód zatrzymał się przed naszym domem, a ja wysiadłam, czując ciężar całego świata na moich barkach. Kiedy drzwi zamknęły się za mną, poczułam się jak w pułapce, bez wyjścia.

Po wejściu do domu, znalazłam się w przestronnym holu, którego wnętrze było urządzone z niezwykłym przepychem. Podłoga pokryta była błyszczącym, marmurowym kafelkiem, a w centrum znajdowała się imponująca, spiralna klatka schodowa prowadząca na górę. Na ścianach wisiały drogie obrazy, a każdy kąt był udekorowany drogimi antykami i ozdobami.

Chciałam jak najszybciej uciec na górę do mojego pokoju, gdzie mogłabym być sama ze swoimi myślami. Jednak zanim zdążyłam zrobić kilka kroków, usłyszałam krzyk mojego ojca.

— Chloe Elizabeth Bennett, stan tutaj! Jeszcze nie skończyliśmy! — Jego głos był ostry i autorytatywny, a ja zatrzymałam się w miejscu, odwracając się powoli.

Stałam tam, w holu naszego luksusowego domu, czując się bardziej obco niż kiedykolwiek wcześniej. Ojciec podszedł do mnie, jego twarz była zaciśnięta ze złości.

— Musimy ustalić kilka zasad — zaczął. — Twoje zachowanie ostatnio jest nie do przyjęcia. Będziemy wprowadzać pewne zmiany, które zapewnią, że nie będziesz więcej sprawiać problemów.

Jego słowa spadały na mnie jak deszcz lodowatej wody. Wiedziałam, że nie miałam wyboru, że musiałam ich słuchać. Ale w moim sercu narastał bunt i pragnienie wolności, pragnienie bycia sobą, które wydawało się niemożliwe do spełnienia w tym świecie pełnym oczekiwań i ograniczeń.

— Jakie zasady? — zapytałam, mój głos drżał od złości i frustracji. — I tak już trzymacie mnie w złotej klatce.

Moja matka spojrzała na mnie z nieukrywanym rozdrażnieniem. — Dopiero będziesz w złotej klatce — odparła chłodno. — Od teraz twoje życie będzie jeszcze bardziej kontrolowane. Żadnych wyjść bez naszego pozwolenia, żadnych spotkań z przyjaciółmi. Będziesz się uczyć w domu, a każdy twój ruch będzie monitorowany.

W moim sercu narastało poczucie beznadziei. Każde ich słowo było jak kolejny cios, który zamykał mnie w coraz to ciaśniejszych granicach.

— Oprócz tego — dodał mój ojciec — dzisiaj wieczorem przyjdą nasi przyjaciele z synem. Będziesz się ubierać nienagannie i zachowywać zgodnie z oczekiwaniami. To ważne dla naszego wizerunku.

burnout heartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz